Jak nas wczoraj poinformowano w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, w marcu kontrolerki z sekcji higieny żywności, żywienia i przedmiotów użytku wykonały aż 96 kontroli. W tym 44 były wcześniej zaplanowane na ten miesiąc.
Pozostałe to były albo ponowne kontrole w sklepach i placówkach, w których zauważono jakieś nieprawidłowości, albo wynik interwencji konsumentów. Było także 16 odbiorów nowych sklepów lub zakładów, które rozpoczęły działalność przed świętami lub wkrótce rozpoczną.
Kontrolerki były w sklepach spożywczych i przemysłowych, hurtowniach, punktach gastronomicznych, ciastkarniach, cukierniach, a nawet pijalniach piwa. Ich szefowie w tym miesiącu nie mieli spokoju. Były także w szkołach i przedszkolach - kontrolowały stołówki oraz szkolne sklepiki. Wynik ich pracy napawa optymizmem, przeważnie było czysto i higienicznie, ale zdarzały się także wpadki.
- Miałyśmy trzy zgłoszenia, że w sklepach jest nieświeża lub przeterminowana żywność - powiedziała nam powiatowa inspektor sanitarno - epidemiologiczna Irena Czerwińska. - Niestety, potwierdziły się, musiałyśmy nałożyć trzy mandaty karne na łączną kwotę 350 złotych.
W ogóle w czasie wszystkich kontroli panie nałożyły mandaty na 750 zł. Porównywalnie za cały zeszły rok takich mandatów nałożyły na 10 tys. zł.
- Szczegółów nie mogę zdradzić, ale ogólnie najczęściej za sprzedaż przeterminowanej żywności - mówi I. Czerwińska - Przeważnie znajdowałyśmy produkty nabiałowe nie nadające się do spożycia: jogurty, mleka, maślanki czy serki. Po prostu, kupując, trzeba sprawdzać datę przydatności do spożycia.
Były także kontrolowane sklepy i stoiska mięsne i wędliniarskie. Żadnych nieprawidłowości w nich nie znaleziono.
Za to głogowianie kupili i prawdopodobnie zjedli zanieczyszczoną antybiotykiem neomycyna rybę pangę sprowadzaną z Czech, która była sprzedawana w naszych sklepach. Inspekcja organizuje bowiem także kontrole w ramach systemów wyszukiwania skażonej i niebezpiecznej żywności oraz innych produktów.
Kontrolerki w tym miesiącu przeprowadziły osiem takich kontroli. Poszukiwały na naszym rynku m.in. pangi z Czech, ale okazało się, że już została sprzedana. - Poza tym szukałyśmy kubków z Chin z napisami capuccino i coffe, w których może być ołów i kadm, ale takich w naszych sklepach nie znalazłyśmy - mówi I. Czerwińska. - Sprawdzałyśmy, czy nie ma czterech mieszanek z siemieniem lnianym, w których jest nieautoryzowane GMO - lecz także na nie nie natrafiłyśmy.
W ramach takich kontroli sprawdzano także siłownie oraz sklepy kosmetyczne, czy nie ma w nich pięciu obecnych na rynku szkodliwych kosmetyków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?