Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kinga czeka na nowe serce i walczy wytrwale o życie

Anna Białęcka 76 833 56 65
Agnieszka Myszak jest przy swojej córeczce Kindze w szpitalu przez całą dobę. Jej dziecko jest bardzo słabe i wycieńczone chorobą, wymaga pomocy w każdej sytuacji
Agnieszka Myszak jest przy swojej córeczce Kindze w szpitalu przez całą dobę. Jej dziecko jest bardzo słabe i wycieńczone chorobą, wymaga pomocy w każdej sytuacji Fot. arch. rodziny
Dwie córeczki Agnieszki i Krzysztofa Myszaków z Głogowa mają chore serduszka. Dla młodszej Kingi ratunkiem jest teraz przeszczep serca. Dziewczynka razem z mamą od grudnia w cierpieniu walczy o życie we wrocławskiej klinice.

- Choroba dzieci spadała na nas jak grom z jasnego nieba - mówi ze łzami w oczach Agnieszka. - Najpierw zachorowała Kinga, to było w lutym 2008 roku. Wtedy miała zaledwie 6 lat. Miała udar, sparaliżowało jej prawą stronę ciałka. Dwa miesiące później zachorowała Weronika, też została sparaliżowana. Miała 7 lat.

Kinga zachorowała, lekarze stwierdzili jakiś stan zapalny, leczyli ją na zapalenie oskrzeli. - Córeczka dostawał przez trzy tygodnie różne antybiotyki, trafiła do szpitala - opowiada mama. - Słabła, ale nie było wsiadać, by było z nią aż tak źle. Ale nie przypuszczaliśmy, że ta choroba będzie miała aż tak tragiczny przebieg.

Tego dnia, to było w szpitalu, Kinga siedziała na kolanach u mamy. - Nagle poczułam, że opadła jej główka, zaczęła mi lecieć z kolan - wspomina ten straszny dzień pani Agnieszka. - Myślałam, że się wygłupia. Niestety nie, to był udar na skutek zapalenia mięśnia sercowego. Miała wykrzywioną buzie i bezwładną nóżkę i rączkę.

Od tamtej pory Kinga stawała się coraz słabsza, a serce już dwukrotnie odmówiło posłuszeństwa. W grudniu, w chwili zagrożenia jej życia, rodzice zdecydowali się na to, by przyjęła komunię świętą. Jedynym ratunkiem dla niej jest teraz przeszczep serca, ale na razie jest na to zbyt słaba.

Dwa miesiące później, po udarze Kingi, w kwietniu 2008 roku przeziębiła się starsza córka państwa Myszaków - Weronika. Też dostawała antybiotyki. Aż pewnego dnia los po raz drugi sprowadził na tę rodzinę nieszczęście. Weronika została sparaliżowana, i u niej doszło do zapalenia mięśnia sercowego. Jednak choroba starszej córeczki przebiegła łagodniej. Ma jednak indywidualne nauczanie w domu, gdyż chodzenie do szkoły ze skutkami udaru jest dla dziewczynki zbyt męczące.

- Od grudnia jesteśmy z Kingą w szpitalu we Wrocławiu mówi A. Myszak. - Kinga bardzo cierpi, ból jest tak straszny, że aż wyrywa sobie włosy z główki. Musieliśmy jej przywiązać rączkę, by nie zrobiła sobie większej krzywdy. Ale jest bardzo dzielna, mimo cierpienia. Pocieszeniem jest dla nas to, że zaczęła jeść.
Ten pobyt w szpitalu ma poprawić kondycję dziecka, wzmocnić, tak by mogła przejść trudną operację serca. - Lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca wciąż szukają nowego serca dla naszej Kingi. Wiem, że serce dla Kingi, to śmierć innego dziecka i cierpienie jego rodziców. Mam jednak nadzieję, że jeżeli odpowiedni dawca się znajdzie, jego rodzice pozwolą na pobranie serca.

Mama i córka są cały czas razem we Wrocławiu. - Kinga jest zbyt słaba, aby samodzielnie poradzić sobie z najprostszymi czynnościami, muszę więc być obok - mówi kobieta. - Ona bardzo chce wyzdrowieć, marzy o powrocie do szkoły, bo zawsze bardzo lubiła się uczyć, jest ambitna, wytrwała, dzielna. Mówi, że musi żyć, bo ma jeszcze wiele dobrego do zrobienia na tym świecie. Stała się taka dorosła, że nieraz aż mnie zatyka ze wzruszenia, gdy jej słucham, gdy pyta o tak poważne rzeczy jak śmierć, Boga, przeznaczenie. Nie zawsze wiem, co jej odpowiedzieć. Ale wiem, że muszę się trzymać i wytrwać to wszystko, dla niej.

By tak się stało pani Agnieszka zrezygnowała z pracy w Szkole Podstawowej nr 10, gdzie była kucharką. - Spotkałam się z ogromnym zrozumieniem i pomocą ze strony pana dyrektora, który dał mi urlop bezpłatny, a także innych pracowników szkoły. Spotkaliśmy się z dobrocią wielu ludzi, za co bardzo dziękuję.

Teraz rodzina jest na utrzymaniu taty dziewczynek, pana Krzysztofa. Jest kierowcą, często wyjeżdża w kilkudniowe trasy. Ojcu w opiece nad Weroniką, a także starszym synem Kamilem, pomaga babcia, rodzeństwo pani Agnieszki jest gotowe na pomoc o każdej porze dnia czy nocy. Ma także wsparcie dalszej rodziny. - Dzieci tęsknią za mamą, ale są bardzo dzielne - mówi tato Kingi Krzysztof Myszak.
Rodzina stara się pomóc Agnieszce i Krzysztofowi, bo ich sytuacja finansowa jest coraz gorsza. Jednak to wszystko za mało, zwłaszcza, gdy trzeba będzie rozpocząć rehabilitację Kingi po operacji.

Rodzina zwraca się do wszystkich z apelem o przekazanie środków finansowych odprowadzając 1 proc. podatku za 2009 rok dla "Dolnośląska Fundacja Rozwoju Ochrony Zdrowia" KRS 0000050135 z dopiskiem: Pony.

Wpłat można dokonywać także na konto: Bank PKO SA I Odział Wrocław 45 1240 1994 1111 0000 2495 6839 z dopiskiem "darowizna na cele ochrony zdrowia Pony".
Wszyscy, którzy chcieliby pomóc Kindze i jej rodzinie prosimy o kontakt z redakcją "GL", tel. 76 833 56 65.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska