Pan Marek z Płotów od zawsze robi zakupy w Biedronce w Czerwieńsku. Tak było i wczoraj. - Pojechałem do sklepu, ale zdążyłem dojść zaledwie do pierwszego regału i kawał dachu spadł mi na głowę - opowiada. - Mam guza ale na szczęście nic mi się nie stało. Jedynie cały byłem zakurzony. Panie sprzedawczynie były zszokowane. Od razu mnie obmyły mokrymi ściereczkami. Śpieszyłem się więc nie wiem, co było dalej.
Zobaczyli nas i uciekli
Pojechaliśmy na miejsce. Ale pocałowaliśmy klamkę, bo drzwi były zamknięte. A na nich tylko kartka "Przepraszamy, Biedronka nieczynna do odwołania". Po sklepie jednak kręciły się osoby. Zawołaliśmy więc do pani, która akurat przesuwała koszyki. Przedstawiliśmy się i poprosiliśmy o rozmowę z kierownikiem. Pani... uciekła i już nie wróciła. Pukaliśmy, a raczej waliliśmy w drzwi. Nic. Znaleźliśmy dwa boczne wejścia. Też były zamknięte. W tym czasie kilka osób próbowało dostać się do środka. Na zakupy. Klienci odchodzili z kwitkiem, z pytającym wyrazem twarzy. Jakieś nastolatki wdrapały się na najwyższe okno. - O kurcze, ale się zawaliło, cały dach nad lodówkami - krzyczały.
I gdzie my teraz chipsy kupimy!
Widzieliśmy tylko przez okno
Przez okno niestety niewiele było widać. Tylko to, że przewrócony jest regał, kilka rzeczy leży na podłodze. A w oddali ktoś się kręci.
Próbowaliśmy skontaktować się z kierownictwem Biedronki w Czerwieńsku również telefonicznie. Kilka razy. Również bez rezultatu. Rzecznik prasowy sieci o zdarzeniu dowiedział się od nas. Obiecał, że dowie się dokładnie, co się stało i nam powie. I niestety ani nie wysłał meila, a komórkę wyłączył.
- Spadło około 20 mkw podwieszanego sufitu - informuje rzecznik zielonogórskich strażaków kpt. Ryszard Gura. - Nie jest naruszona konstrukcja dachu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?