- Czy trudno było Pani utrzymać się na "męskim” rynku elektroniki przez 24 lata?
- Mam w tym kierunku tradycje rodzinne. Mój tato prowadził podobny zakład, elektronika była też pasją mojego brata, z którym zaczynałam tworzyć nasze centrum. Zaczynaliśmy praktycznie od zera, bez żadnego kapitału. Można powiedzieć, że porwaliśmy się z motyką na słońce. Później życie poukładało się tak, że zostałam w pracy sama. Przez chwilę wydawało mi się, że nie dam rady, ale się udało, z czego jestem dumna. Muszę też zaznaczyć, że mogłam liczyć na wsparcie ze strony innych elektroników, od lat się znamy i szanujemy. Nie ma między nami wrogiej rywalizacji i nikomu nie zależy na zniszczeniu konkurencji. Bywa lepiej i bywa gorzej. Są miesiące, które trudno przetrwać, ale nie narzekam. Staram się ciągle iść do przodu i patrzeć przed siebie z optymizmem.
- Elektronika to dzisiaj dziedzina wymierająca. Teraz nowe sprzęty psują się zaraz po wygaśnięciu gwarancji, a ludzie kupują nowe...
- To prawda. Kiedyś były telewizory lampowe i tranzystorowe, które działały przez wiele lat. Dzisiaj jest inaczej, ale naprawy ciągle są potrzebne. Oprócz tego w moim centrum można też kupić różne części i sprzęty poszukiwane przez klientów, a niedostępne w dużych sklepach.
- Czy w takim razie jest szansa na rozwój w tej branży?
- Staram się ciągle rozwijać, ale małymi kroczkami. Jak pojawi się trochę pieniędzy, to inwestuję je w zakład. Głównie dla klientów, żeby było im przyjemnie do mnie zachodzić. To konieczne, bo gdy nic nie robimy, to szybko zostajemy w tyle.
- Została Pani po raz drugi radną miejską. Czy warto było wchodzić do polityki?
- W 2013 roku byłam radną miejską. W lutym odbyło się referendum, w którym mieszkańcy odwołali burmistrza i całą radę. Nie startowałam w wyborach przedterminowych, bo uznałam, że nie powinnam. Taka była decyzja wyborców. Widocznie wskazali, że ten skład nie nadaje się do zarządzania miastem. Uszanowałam ich decyzję. Za to postanowiłam kandydować w ostatnich wyborach, ponieważ lubię działać na rzecz miasta i interesuje mnie lokalna polityka. Do tego przez cały dzień spotykam się z ludźmi, z moimi sąsiadami. Każdy może przyjść do mnie i podzielić się swoimi problemami, bo jestem dostępna w zakładzie przez cały czas.
- A skąd pomysł na podjęcie studiów?
- Przez wiele lat ciągle były jakieś ważniejsze sprawy, którymi trzeba było się zająć. Wreszcie postanowiłam zrobić coś dla siebie i dowiedzieć się czegoś nowego. Wraz z mężem podjęłam studia na kierunku: bezpieczeństwo narodowe na Łużyckiej Wyższej Szkole Humanistycznej w Żarach. Jestem bardzo zadowolona tej z decyzji, bo spotykam się z ciekawymi ludźmi i zaspokajam swój głód wiedzy.
- Jak utrzymuje Pani dobrą kondycję?
- Staram się zdrowo żyć. Od 20 lat czytam o tym, w jaki sposób różne produkty wpływają na nasz organizm. A co najważniejsze, zawsze staram się zachowywać pogodę ducha i dobry humor. To ma wielkie znaczenie dla zdrowia i dobrej kondycji.
Czekamy na zgłoszenia kolejnych kandydatek do naszego plebiscytu Kobieta Przedsiębiorcza 2015 (udział jest darmowy). Więcej informacji znajdziesz na stronie www.gazetalubuska.pl/kobieta2015.
PARTNERZY PLEBISCYTU:
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?