Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt nam spowszedniał jak wieczorna prognoza pogody. Nie tylko chyba nam. Ukraińcy, którzy przyjechali do nas sprawiają podobne wrażenie

Mateusz Różański
Mateusz Różański
Mijają właśnie dwa lata od momentu, w którym Rosja zaatakowała Ukrainę w pełnoskalowym tego słowa znaczeniu. Nie jest to jednak konflikt, jaki znaliśmy z poprzednich dekad. Przypomina on bardziej współczesną formę wojny podjazdowej. Jak długo jeszcze potrwa?

Tego chyba nie wie nikt - łącznie z Rosjanami. Skoro jednak trwa - musi być komuś na rękę, ktoś musi na niej zarabiać, ktoś inny testuje nowe uzbrojenie. I niestety - dopóki konflikt będzie opłacalny - będzie trwał. Fakt, że cierpią przy tym cywile, możni tego świata wpisaliby do akapitu ze skutkami ubocznymi, gdyby tylko ten konflikt miał ulotkę informacyjną - niczym lek. Ulotki jednak nie ma, tak jak i nie ma recepty na zażegnanie walk. W tej całej wojennej pożodze dostrzegam jednak coś więcej. Coś, co być może nam umyka. Wojna po prostu powszednieje. I to jest niepokojące i przerażające zarazem. O ile w pierwszych jej dniach nie schodziła z czołówek programów informacyjnych, tak obecnie musi wydarzyć się coś spektakularnego, żeby znalazło się dla niej miejsce w „prime timie”. Przypomnę tylko, że walki toczą się na terenie sąsiedniego kraju, a mimo to konflikt nam spowszedniał jak wieczorna prognoza pogody. Chyba nie tylko nam, bo i Ukraińcy, którzy przyjechali do Polski, sprawiają podobne wrażenie. Takie zobojętnienie wobec bestialstwa jest na rękę Putinowi. Zaangażowanie zachodu systematycznie maleje, a jego pozycja negocjacyjna wzrasta. Przeciwnie do apetytu na kolejne tereny.

Co możemy zatem zrobić dobrego dla Polski? Si vis pacem, para bellum - jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny. Nie ma chyba lepszej recepty na zażegnanie konfliktu niż odstraszanie potencjalnego wroga naszym arsenałem. Oczywiście jesteśmy w NATO, mamy podpisane odpowiednie pakty na wypadek agresji, ale historia nieraz już pokazała, że w takich przypadkach najlepiej liczyć na siebie. Zatem każde dozbrojenie polskiej armii to krok, który oddala nas od konfliktu. Pierwszy egzamin na przestrzeni tych dwóch ostatnich lat zdaliśmy wzorowo. Nie daliśmy się bowiem sprowokować, żeby „głębiej” wejść w konflikt pomiędzy Rosją a Ukrainą. Jak wiemy z historii, nie zawsze potrafiliśmy zachować zimną krew. I choć cenię sobie bohaterstwo, to nie będę go przedkładać ponad pokój. Recepty dla Ukrainy nie podam, ale znam taką dla Polski. Im my będziemy silniejsi - tym wróg będzie dalej.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska