Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec z końcem

(decha)
W październiku 1981 roku przy bramie swojego zakładu stanęła załoga PGR w Lubogórze. To najsłynniejszy lubuski epizod posierpniowej walki. Dziś weterani tamtych wydarzeń, tacy jak Eugeniusz Kiewro, nie widzą owoców tamtego zwycięstwa.
W październiku 1981 roku przy bramie swojego zakładu stanęła załoga PGR w Lubogórze. To najsłynniejszy lubuski epizod posierpniowej walki. Dziś weterani tamtych wydarzeń, tacy jak Eugeniusz Kiewro, nie widzą owoców tamtego zwycięstwa. Tomasz Gawałkiewicz
Lubogórzanie, którzy brali udział w najdłuższym strajku lat 80. czują się zawiedzeni, oszukani. Nie o taką Polskę walczyli.

Przełom sierpnia i września 1980 roku. Antykomunistyczna prasa pisała wówczas, a solidarnościowi politycy mówili o miesiącu nadziei. Sławę zdobyła Stocznia Gdańska. Rok później na czołówki gazet, trafiła podświebodzińska Lubogóra. Tam strajk pracowników miejscowego PGR trwał najdłużej stając się lokalnym symbolem sierpniowej walki.

Koniec z końcem

Wczoraj, czyli w ostatni dzień sierpnia 2004 roku, w Lubogórze padał deszcz. Mimo to na widok dziennikarza grupa siedzących pod drzewem, na podwórku, mężczyzn pierzcha. Są emerytami i rencistami, ledwie wiążą koniec z końcem, mieszkają w dawnych czworakach i popegeerowskich blokach. 23 lata temu oczywiście strajkowali.
- Kto na tych strajkach wygrał, ten wygrał - mówi gorzko wąsaty mężczyzna o imieniu Edward. - Ówcześni strajkowi przywódcy dziś siedzą w USA, Australii. Teraz przesyłają czasem pocztówki nie wiadomo skąd. Śmieją się w kułak.
Mężczyźni uciekają ze wzrokiem, jakby czegoś się wstydzili. Tego, że strajkowali?
- Nie, wtedy chcieliśmy przecież dobrze - odpowiada mężczyzna o czerwonej twarzy. - Wstydzimy się naszej głupoty, że daliśmy się tak podejść, wykorzystać. Zwyciężyli ci, którzy ładnie mówili. Dużo mówili.
Pani Jadwiga przysięga, że nie ogląda już nawet wiadomości. Wtedy wydawało jej się, że zwykli ludzie mogą zmienić bieg historii. Teraz nie chodzi nawet do wyborów. A Wałęsa... Wtedy tak go kochali, tak wierzyli. Dziś wierzy ona tylko w Boga.

Ciągle parobkami

Po latach przed sklepem, na wąskiej uliczce spotykają się ci, którzy strajkowali i ci, którzy poszli do pracy. Wtedy wytykano ich palcami nazywając łamistrajkami.
- Pracowałem, bo jak miałem krowom wytłumaczyć żeby poczekały na karmę, że ja muszę postrajkować - tłumaczy mężczyzna w skórzanej kurtce. - Nie dałem się omamić. Czy czuję dumę? Wcale. Wtedy byliśmy parobkami i teraz jesteśmy parobkami.
- Ale wtedy chociaż ktoś udawał, że jesteśmy ważni - uzupełnia sąsiad. - Wczasy, kolonie dla dzieci, dożywianie w szkołach... Dziś tylko kasa jest ważna. Tylko kasa... Co nam po wolności słowa skoro nie ma czego do garnka włożyć. Gdzie ta druga Japonia?
Eugeniusz Kiewro staje przy bramie, jak przed 23 laty. Był strajkowym ochroniarzem. Wówczas rozpierała go duma. Dziś dziwi się, że bramy nie zabrali jeszcze zbieracze złomu. Za jego plecami stoją dziś już tylko rozpadające się obiekty dawnego PGR.
- To nasz taki pomnik tamtego sierpnia i tego wszystkiego co później się stało - gorzko mówi pani Jadwiga.
Na tablicy z nazwą miejscowości ktoś oderwał literkę "L". Z Lubogóry ostała się "ubogóra".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska