Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konkurs Menadżer Roku. Dyrektor banku może liczyć na pracowników

Małgorzata Trzcionkowska 607 804 239 [email protected]
Tomasz Dzikuć ma 35 lat. W żagańskim oddziale PKO BP SA pracuje od 10 lat. Mówi, że codziennie wstaje z ochotą i wyrusza do pracy (fot. Małgorzata Trzcionkowska)
Tomasz Dzikuć ma 35 lat. W żagańskim oddziale PKO BP SA pracuje od 10 lat. Mówi, że codziennie wstaje z ochotą i wyrusza do pracy (fot. Małgorzata Trzcionkowska)
W gronie kandydatów do tytułu Menadżer Roku pojawił się dyrektor żagańskiego oddziału PKO BP SA. Tomasz Dzikuć. Do konkursu zgłosili go pracownicy.

- Kiedy zaczął pan pracę w bankowości? Czy nie marzył pan o bardziej ekscytującym zawodzie?

- Mam 35 lat, a pracuję w Żaganiu od 10 lat. Pracę w bankowości zaczynałem jeszcze na studiach, jako informatyk. Bo z wykształcenia jestem inżynierem informatykiem. Potem doszły do tego różne inne studia podyplomowe. W banku przechodziłem kolejne szczeble, aż do dyrektora oddziału. Bardzo lubię swoją pracę i uważam, że pomimo dużego stresu jest również ekscytująca. A wykształcenie informatyczne to mój dodatkowy atut. Dzięki niemu potrafię myśleć analitycznie.

- Codziennie dojeżdża pan do pracy z Zielonej Góry. Do tego kursy, szkolenia i rodzina. Czy nie jest Pan już zmęczony takim życiem?

- Mam żonę i dwóch synów. Mieszkamy w Przylepie pod Zieloną Górą. Dojazdy są oczywiście męczące, szczególnie zimą. Ale potrafię racjonalnie gospodarować czasem i daję radę. W wolnych chwilach latam szybowcami, na lotnisku w Przylepie. Dzięki temu rano chętnie wstaję, wyruszam do pracy i wchodzę na wysokie obroty.

Czytaj też: Zostałam szefem mając 25 lat

- Jaki jest pana zespół?

- W bankowości ludzie są najważniejsi. Nasz zespół liczy 20 osób. To osoby w różnym wieku. Atutem starszych pracowników jest doświadczenie, zaś młodszych energia. Najważniejsze jest odpowiednie rozłożenie zadań i motywowanie zespołu. Przy czym sprawy materialne nie są tu najważniejsze. Nie jesteśmy bankiem, który płaci pracownikom najwięcej na rynku, a jednak chcą tu być, mimo iż często mają propozycje z innych banków. Najważniejsze jest stworzenie życzliwej atmosfery. Wówczas każdy wykonuje dobrze swoje zadania, a oprócz tego jest kreatywny i zaangażowany.

- Jakim jest pan szefem? Takim, który stara się wszystko zrobić sam, czy też zostawia większość pracy innym?

- Ktoś, kto stara się zrobić wszystko sam, nie jest dobrym szefem. Dla siebie, bo szybko się wypala i przemęcza, a także dla współpracowników, bo odbiera im motywację. Oddział banku można porównać do jednostki wojskowej. Jesteśmy częścią większego mechanizmu i każdy ma w nim swoje zadania do wykonania. Ale oczywiście mamy też margines swobody i możliwość realizacji własnych pomysłów.

Czytaj też: Szef Aldemedu powalczy o tytuł Menadżera Roku

- Spotyka się pan też z klientami banku?

- Klientów obsługujemy na dwóch otwartych salach operacyjnych. Nie ma tu zamkniętych pokoi. Ja pracuję w przeszklonym boksie, gdzie zarówno klienci, jak i pracownicy mogą do mnie w każdej chwili wejść. Z klientami spotykam się praktycznie codziennie. Głównie z przedsiębiorcami. Każde spotkanie staram się wykorzystać do tego, że poznać opinię klientów o nas. Często są to bardzo cenne uwagi.

- Czy tradycyjne oddziały banków mają rację bytu? Coraz popularniejsza staje się bankowość internetowa.

- Dyskusja na ten temat toczy się od jakiegoś czasu. Są banki, które działają tylko w internecie. Ale uważam, że oddziały banków nadal będą potrzebne. Klienci czują się pewniejsi, gdy oprócz operacji w internecie, mogą przyjść do instytucji, działającej fizycznie. Zawsze łatwiej porozumieć się z pracownikiem, który wszystko cierpliwie wytłumaczy. Jeszcze 10 lat temu w naszym oddziale pracowało 37 osób, teraz jest ich 20. Pomimo tego, że obsługujemy coraz więcej klientów, duża część z nich nie przychodzi do banku i coraz więcej czynności jest zautomatyzowanych. To nie znaczy, że moi ludzie mają mniej pracy. Ich zadaniem jest aktywne poszukiwanie nowych klientów. Myślę, że kontakt z nami będzie zawsze potrzebny.

Czytaj też: Ekoenergetyka - tutaj nie boją się inwestować w nowe technologie

- Klienci często nie rozumieją usług bankowych, przychodzą zdenerwowani i wyżywają się na pracownikach.

- To prawda, zdarzają się takie przypadki. Ale naszym zadaniem jest wytłumaczenie problemu i rozładowanie sytuacji. Chcemy, żeby klienci traktowali nas jako życzliwych doradców, a nie sprzedawców, którzy na siłę próbują coś komuś wcisnąć. I to nam się udaje. Głównie dzięki świetnie dobranemu zespołowi pracowników.

- Dziękuję.

 O szczegółach plebiscytu piszemy w zakładce Menadżer Roku.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska