Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kostrzyn: Byłe pielęgniarki nie mają za co żyć

Beata Bielecka
W sądowym depozycie leży ponad 4 mln zł na wypłaty dla byłego personelu szpitala. Jednak na razie są nie do ruszenia.

Jeden z wierzycieli szpitala zaskarżył plan podziału pieniędzy. Chodzi o firmę z Lublina, która okupiła długi od kilku wierzycieli zlikwidowanego w sierpniu zeszłego roku Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej. - Gdyby nie to, około połowa należności zostałaby już pracownikom wypłacona - powiedział nam likwidator lecznicy Bogusław Drzewiecki.

To im się należy

Zdenerwowania nie kryje wicestarosta gorzowski Grzegorz Tomczak. - Udało nam się podpisać porozumienie z ZUS-em, które gwarantowało, że w pierwszej kolejności będziemy mogli wypłacić pensje pracownikom, a tu coś takiego! - mówił nam.
O problemach kostrzynian pisaliśmy kilka razy (ostatnio 8 grudnia minionego roku - "Załoga kostrzyńskiego szpitala walczy o pieniądze"). Przypomnijmy, w lecznicy pracowało 360 osób. Tylu należą się odprawy i zaległe pensje. W najgorszej sytuacji jest jednak ponad 100 osób, które nie zostały zatrudnione przez spółkę Nowy Szpital (we wrześniu zeszłego roku przejęła lecznicę). Są to głównie pielęgniarki.

- Pracowałam do sierpnia, ale ostatnią pensję dostałam w maju - opowiadała nam jedna z nich (nie chciała nazwiska w gazecie). Były pracodawca jest jej winien trzymiesięczne wynagrodzenie, odprawę i ryczałt za niewykorzystany urlop. W sumie około 8 tys. zł. - Dla mnie to ogrom pieniędzy, bo nie mam stałej pracy - żaliła się kobieta. Nie rozumiała, jak firma windykacyjna może zablokować pieniądze na pensje, skoro zgodnie z przepisami wierzytelności wobec pracowników powinny być wypłacane w pierwszej kolejności.

Liczą na rząd

Zapytaliśmy o to starostę Tomczaka. - Mieli prawo złożyć odwołanie, chociaż nic im to nie da. Swoich wierzytelności nie odzyskają wcześniej niż w 2011 r., gdy zakończy się proces likwidacji szpitala. Dlatego chcemy przekonać tę firmę, żeby wycofała odwołanie - mówi samorządowiec. Pierwsze rozmowy już były. Na razie nic nie dały.

Od Roberta Mokrzeckiego, prezesa Sądu Rejonowego w Słubicach, dowiedzieliśmy się, że na razie wniosek nie będzie rozpatrywany, bo są w nim braki formalne. Żeby je uzupełnić, firma z Lublina musiałaby m.in. wysłać powiadomienia do kilkuset innych wierzycieli. - Mam nadzieję, że to ją zniechęci i się wycofa. Tym bardziej, że jej działanie jest bezsensowne. Jak tylko to zrobi, postaramy się jak najszybciej załatwić sprawę zaległych pensji - obiecał prezes.

Równocześnie starostwo rozpoczęło zabiegi o pomoc państwa, bo inaczej nie poradzi sobie z 65 mln zł długu, który zostawił po sobie szpital. Wiadomo, że po pracownikach o swoje pieniądze upomną się inni wierzyciele. Jest ich kilkuset. - Rozmawialiśmy już na ten temat z poseł Elżbietą Rafalską i mamy nadzieje, że rząd podejdzie do tej sprawy w indywidualny sposób. Nie znam drugiego takiego szpitala w Polsce, gdzie długi w tak znaczny sposób przewyższałyby wartość kontraktu - mówił G. Tomczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska