MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kotki zdychają w męczarniach

Dorota Nyk 076 835 81 11 [email protected]
Te kocięta są znalezione na działkach. Są chore, co drugi dzień córka pani Ireny (na zdjęciu) chodzi z nimi do weterynarza.
Te kocięta są znalezione na działkach. Są chore, co drugi dzień córka pani Ireny (na zdjęciu) chodzi z nimi do weterynarza. fot. Dorota Nyk
- Nawet sobie pani nie wyobraża, jak te koty zdychają. Piana toczy im się z pyszczków, załatwiają się krwią. Potworna męka - głogowianka opowiada o tym, jak nielitościwi ludzie trują koty.

Rozmowę z panią Ireną polecił nam lekarz weterynarii Dariusz Buksa. - Ona wie wszystko o kotach. Opiekuje się wieloma i ma wielkie serce do tych zwierząt - powiedział po tym, jak zapytaliśmy go, czy słyszał, że ktoś w mieście truje koty. Dostaliśmy taką wiadomość od mieszkanki osiedla Piastów Śląskich, która zawiadomiła nas, że jej kot najpierw dziwnie się zachowywał, strasznie cierpiał, a potem zniknął. Podejrzała sąsiada, że go otruł. Czy rzeczywiście ludzie, którzy nie lubią kotów posuwają się aż do takich metod, żeby usunąć te zwierzęta ze swojej drogi?

Pani Irena prosi, by nie podawać w gazecie jej nazwiska. Dlaczego? Zwyczajnie się boi. - Nawet pani nie wie, co mi mogą zrobić ci ludzie, którzy nienawidzą kotów. Wytrują mi także te, które zostały - prosi.
Dwa lata temu, na działce miała ich ponad 20. Przepiękne, duże i miłe. - Taka już jestem - rozkłada ręce. - Zimą był u mnie na działce lis. A wiosną i latem cała rodzina jeży.

Któregoś dnia przyszła do swego ogrodu, a tu kilka kotów leży martwych. Zdechły. Te które jeszcze chodziły, bardzo cierpiały. - Trudno sobie wyobrazić, jak cierpią takie otrute zwierzęta. To jest nie do opisania. Ledwo chodzą. Toczą pianę z ust i załatwiają się krwią. Nie można im pomóc. Męczą się, a potem zdychają.
Pani Irena podejrzewa, że te miłe zwierzątka truje jej sąsiad z działki. - Zostało mi tylko siedem. Boję się, że i je zlikwiduje - mówi. - Mojej znajomej z drugiej strony działki, pani Danusi, też tak sąsiedzi koty otruli. Mało tego, jeszcze jej altanę spalili. Jest chyba taki jeden starszy pan nawiedzony, to chyba on truje. Kiedyś mnie pytał po co mi te koty.

Pani Irena na działkę przychodzi i opiekuje się zwierzętami od 1953 roku, jeszcze kiedy była małym dzieckiem. Przychodziła tu z dziećmi, a teraz towarzyszy jej dorosła córka. - Na działce koty polują na nornice. W piwnicach bloków polują na myszy i szczury. Dla mnie kot jest przyjacielem. Czeka na mnie po pracy, w nocy śpi w moich nogach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska