Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krosno miało winobranie

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
Regionalista Tadeusz Buczek o gubińskich tramwajach może mówić godzinami
Regionalista Tadeusz Buczek o gubińskich tramwajach może mówić godzinami fot. Mariusz Kapała
Gorzów chwali się tramwajami, a przecież Gubin też je miał. Zielona Góra słynie z winnic, a przecież one najpierw powstały w Krośnie Odrzańskim. Niewiele osób o tym wie, dlatego regionaliści mówią otwarcie: trzeba Lubuszan oświecić

Z Zielonej Góry do Gubina niedaleko 62 km, w połowie tej drogi leży Krosno. Tymczasem wielu zielonogórzan nie zna obu miast, choć często przejeżdża przez nie jadąc do Berlina, Cottbus czy Frankfurtu nad Odrą.

- Kiedy ,,Gazeta Lubuska" wydała książkę ,,Tajemnicze miejsca Ziemi Lubuskiej", wielu zielonogórzan dowiedziało się z niej, że niedaleko, bo w Krośnie, jest Zamek Piastowski - mówi społecznik, regionalista Jerzy Szymczak. - Przyjechali zwiedzić nasz mały Wawel, jak określiła GL nasz obiekt, i nadziwić się nie mogą. Bo oglądają na zdjęciach pomnik konika, który stał najpierw u nas, na obecnym placu 11 Pułku. Bo dowiadują się, że to w Krośnie powstały pierwsze winnice. I to u nas odbywały się pierwsze winobrania.

Studentka Katarzyna Figurska z Zielonej Góry potwierdza: - Interesuję się regionem, ale przyznam, że niedawno zostałam oświecona w kwestii winnej latorośli. A zaczęło się od zwiedzenia winnej ekspozycji na Zamku Piastowskim.

To tu dowiedziała się, że pierwsze krzewy winnej latorośli dotarły do Krosna w drugiej połowie X wieku. Zostawili je tu przejeżdżający przez miasto kupcy. Pierwsza winnica została obsadzona na tzw. Górze Biskupiej przez wrocławskiego biskupa Waltera z Malone w 1154 roku. Uprawie sprzyjały nasłonecznione stoki.

- W XVI wieku wino krośnieńskie uważano za jedno z najlepszych i sprowadzano je w dużych ilościach do Wielkopolski - podkreśla Marcin Kuberka, oprowadzając po winnej wystawie. - W 1899 roku postanowiono, że w Krośnie winobrania będą się odbywać dopiero po 20 września. Ten, kto rozpoczął świętowanie wcześniej, płacił karę. Po winobraniu przez dwa miesiące można było sprzedawać wino bez płacenia podatku.

W mieście działało Towarzystwo Plantatorów Winorośli.
- Zielona Góra się dziś chwali, że jako jedna w kraju kształci winiarzy, a Krosno też miało swoją szkołę winiarsko-ogrodniczą - zauważa K. Figurska. - Na Zamku uświadomiłam sobie, że Wieża Winiarska, którą oglądamy w podzielonogórskim skansenie w Ochli, pochodzi z Budachowa, niedaleko Krosna. I to staraniem Jerzego Szymczaka w 1977 roku przeniesiono ją do muzeum etnograficznego.
Krośnieńskie winnice ciągnęły się sześć kilometrów wzdłuż Odry. Winną latorośl sadzono tarasowo. Na stokach powstawały eleganckie restauracje.

- Przed pierwszą wojną światową naliczono u nas 160 właścicieli winnic, 60 zakładów produkcji wina - dodaje M. Kuberka. - Po drugiej wojnie, podobnie jak w Zielonej Górze, tradycja zaczęła ginąć. Teraz odżywa.
Na ekspozycji w Zamku Piastowskim zgromadzono narzędzia do uprawy winorośli, kolekcje butelek, przepisów na młode wina i miody pitne. Motywy winnej latorośli odnaleźć też można na dawnych widokówkach, które zbiera Jarosław Kreciuk.

Ale i Gubin ma swoje tradycje winiarskie, którymi także się chwali. Jak i swoimi tramwajami. Choć dziś świadczy o nich tylko kawałek torów pozostawiony przy granicznym moście. Właśnie zakończyła się budowa eurodeptaka, łączącego Guben z centrum Gubina, tory jednak pozostawiono.
- Przewodnicy w to miejsce prowadzą wycieczki. I gubinianie często pokazują je swym gościom - mówi Wiesław Łabęcki, wiceprezes Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Gubińskiej. - Dobrze, że zachowano tę pamiątkę dla potomnych.

Ale gubinianie chcą więcej. Emerytka Irena Krużel proponuje: - Pamiętam, że w Zielonej Górze na deptaku przez jakiś czas stał wagon tramwajowy, tzw. bimba, wypożyczona z Gorzowa. Cieszyła się dużą popularnością. U nas także mógłby taki stanąć na zachowanych torach. Pełniłby rolę centrum informacji albo sklepiku z pamiątkami.
Pomysł podoba się burmistrzowi Bartłomiejowi Bartczakowi.

- Rozmawiałem już nawet o tym z prezesem Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Gubińskiej - dodaje. - Jednak na razie chcemy zagospodarować budynek po straży granicznej, stojący tuż przy moście, niedaleko fragmentu torów tramwajowych. W obiekcie powstanie Centrum Informacji Turystycznej i Gospodarczej. Punkt informacji w tramwaju więc odpada, ale sklepik czy pusty wagon to propozycje do rozważenia. W ramach działań marketingowych miasta mogłaby powstać replika dawnego, gubińskiego tramwaju.

Uzupełnieniem spaceru śladem linii tramwajowej mogłaby być wizyta w Izbie Muzealnej (w przyszłości miałaby się ona znaleźć w odrestaurowanej części kościoła farnego, więc nie trzeba by daleko chodzić), gdzie przechowywane są pamiątki, związane z przedwojennym tramwajem. Jak przypomina prezes SPZG Stefan Pilaczyński, linię uruchomiono zimą 1904 r. Trasa miała ok. 2,5 km długości i obsługiwało ją sześć tramwajów odjeżdżających co siedem minut.

- Głównym powodem powstania komunikacji tramwajowej w Gubinie była spora odległość śródmieścia miasta do stacji kolejowej oraz okoliczność budowy miejskiej elektrowni, coś trzeba było z nadmiarem prądu zrobić - podkreśla S. Pilaczyński. Przed pierwszą wojną planowano przedłużenie linii na północ w kierunku obecnego dworca kolejowego. Niestety kryzys gospodarczy i późniejsza wojna przekreśliły na zawsze realizację owych planów.

W 1927 roku uruchomiono połączenia autobusowe. Uznano, że to bardziej przyszłościowy środek transportu. Na dodatek tramwaj coraz częściej wypadał z szyn. Choć ludzie protestowali, linię zamknięto tuż przed wybuchem II wojny światowej.

Dziś w studenckich opracowaniach dotyczących rozwoju euromiasta istnieją koncepcje odtworzenia dawnej linii i połączenia w ten sposób Guben i Gubina. Na razie jednak wizje pozostają na papierze.
Warto przypomnieć, że do II wojny światowej Gubin był drugim co do wielkości miastem w naszym województwie, zamieszkiwanym przez ok. 45,8 tys. ludzi (Gorzów 48,1 tys.; Zielona Góra 26,1 tys.). Tu też znajdował się największy węzeł kolejowy w regionie. Obecnie dworce w Gubinie jak i Krośnie świecą pustką. Ale jest szansa, że na torach pojawi się szynobus i połączy oba miasta ze sobą oraz z Zieloną Górą

- Mogliśmy się też chwalić największą świątynią w regionie. Nasza fara to największy, najwyższy i zarazem najpiękniejszy kościół na Dolnych Łużycach. Miał 60 metrów długości, 30 - szerokości i mógł pomieścić co najmniej 1.200 wiernych, bo tyle było miejsc siedzących - przypomina Tadeusz Buczek ze SPZG. - Dobrze, że po 60 latach odzyskuje dawny blask.

Gubinianie chcieliby przypomnieć zielonogórzanom jeszcze inne fakty. Np. ten, że Urszula Dudziak jest nie tylko ich. Bo zanim przeprowadziła się do Winnego Grodu, mieszkała w Gubinie. A dziś jest nie tylko honorową obywatelką Zielonej Góry, lecz i miasta nad Nysą. I to tu przyjeżdża rozdawać zdolnym gubinianom nagrody kulturalne, które nazywają się ULE.

- Przykłady można by mnożyć, bo nawet rektor Uniwersytetu Zielonogórskiego jest… gubinianinem - dodaje Artur Łęczycki, młody znawca historii regionu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska