Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzeszyce: Młodzi belfrzy nie są w cenie?

Bożena Bryl
Jeszcze nie wiadomo czy w przyszłym roku szkolnym znów będzie praca dla emerytowanych nauczycieli
Jeszcze nie wiadomo czy w przyszłym roku szkolnym znów będzie praca dla emerytowanych nauczycieli sxc.hu/ywel
- To nie w porządku, żeby nie było pracy w szkole dla młodych, miejscowych nauczycieli, a była dla emerytów czy ludzi spoza gminy - zadzwonił do nas Czytelnik.

Mówił nam, że w Zespole Szkół Samorządowych w Krzeszycach uczy dwóch emerytowanych nauczycieli, z których jeden nie ma wyższego wykształcenia. Przyjeżdża też na lekcje czterech nauczycieli z Gorzowa Wlkp. - Tymczasem kilkunastu krzeszyczan z wykształceniem pedagogicznym jeździ do Sulęcina i Gorzowa, bo na miejscu nie ma dla nich etatów - denerwował się mężczyzna (chciał zostać anonimowy).

- Czy pierwszeństwo przy zatrudnianiu nie powinno się należeć miejscowym? - pytał Czytelnik.
Udało nam się dotrzeć do osoby, która mieszka w gminie i dojeżdża do pracy w innej szkole. Nie chciała jednak w żaden sposób komentować tej sytuacji. - Chcę żyć spokojnie - usłyszeliśmy tylko.

Dyrektor zespołu szkół Barbara Adamska potwierdza, że zatrudnia dwóch emerytowanych nauczycieli i kilku dojeżdżających. - To są osoby, które mnie poratowały, kiedy na miejscu brakowało specjalistów z kilku przedmiotów. Mam teraz ich zwolnić, bo w naszej gminie pojawił się ktoś, kto skończył studia i chciałby u nas podjąć pracę? - pytał.

Podkreślała, że to tylko jedna strona medalu. - Muszę myśleć o długofalowej polityce kadrowej, uwzględniającej zmiany organizacyjne - twierdziła. Wyjaśniała, że w tym roku szkolnym, po pierwszym semestrze, musiała połączyć dwie czwarte klasy podstawówki, a od nowego roku szkolnego będzie w gimnazjum nie osiem, a sześć oddziałów. To w skali roku około 100 godzin mniej.

- Dlatego z wielkim trudem udało mi się wybronić etaty, które są - tłumaczyła. Na pytanie, czy w przyszłym roku szkolnym będzie również praca dla emerytowanych nauczycieli, B. Adamska odpowiedziała, że nie może udzielić jednoznacznej odpowiedzi. - Mogą się zdarzyć różne sytuacje, na przykład prośba rodziców, żeby wychowawca doprowadził swoją klasę do końca. I ja się z tym muszę liczyć - twierdziła dyrektorka szkoły w Krzeszycach.

Dodała, że w pierwszej kolejności zatrudnia tych nauczycieli, którzy spełniają postawione im wymagania. - Ja odpowiadam za osiągane przesz szkołę wyniki i uważam, że mam prawo do wyboru kadry - podkreślała. - Czy mam zatrudniać tylko dlatego, że ktoś jest miejscowy? - pytała B. Adamska.
Na zarzut, że jeden z emerytowanych nauczycieli nie ma wymaganego, wyższego wykształcenia, dyrektorka szkoły zaprzecza.

- Jedna z tych osób ma wykształcenie wyższe magisterskie. Natomiast druga - wyższe zawodowe, odpowiadające obecnemu licencjatowi. To daje prawo do nauczania w gimnazjum - twierdziła B. Adamska. W gorzowskim kuratorium nam to potwierdzono.

Gdzie jeszcze warto wpaść? Najciekawsze i najpiękniejsze miejsca znajdziesz na lubuski.regiopedia.pl - największej internetowej encyklopedii Ziemi Lubuskiej

Co na to dyrektorka szkoły?

Dyrektor zespołu szkół Barbara Adamska potwierdza, że zatrudnia dwóch emerytowanych nauczycieli i kilku dojeżdżających. - To są osoby, które mnie poratowały, kiedy na miejscu brakowało specjalistów z kilku przedmiotów. Mam teraz ich zwolnić, bo w naszej gminie pojawił się ktoś, kto skończył studia i chciałby u nas podjąć pracę? - pytał. Podkreślała, że to tylko jedna strona medalu. - Muszę myśleć o długofalowej polityce kadrowej, uwzględniającej zmiany organizacyjne - twierdziła. Wyjaśniała, że w tym roku szkolnym, po pierwszym semestrze, musiała połączyć dwie czwarte klasy podstawówki, a od nowego roku szkolnego będzie w gimnazjum nie osiem, a sześć oddziałów. To w skali roku około 100 godzin mniej. - Dlatego z wielkim trudem udało mi się wybronić etaty, które są - tłumaczyła. Na pytanie, czy w przyszłym roku szkolnym będzie również praca dla emerytowanych nauczycieli, B. Adamska odpowiedziała, że nie może udzielić jednoznacznej odpowiedzi. - Mogą się zdarzyć różne sytuacje, na przykład prośba rodziców, żeby wychowawca doprowadził swoją klasę do końca. I ja się z tym muszę liczyć - twierdziła dyrektorka szkoły w Krzeszycach.
Dodała, że w pierwszej kolejności zatrudnia tych nauczycieli, którzy spełniają postawione im wymagania. - Ja odpowiadam za osiągane przesz szkołę wyniki i uważam, że mam prawo do wyboru kadry - podkreślała. - Czy mam zatrudniać tylko dlatego, że ktoś jest miejscowy? - pytała B. Adamska.
Na zarzut, że jeden z emerytowanych nauczycieli nie ma wymaganego, wyższego wykształcenia, dyrektorka szkoły zaprzecza. - Jedna z tych osób ma wykształcenie wyższe magisterskie. Natomiast druga - wyższe zawodowe, odpowiadające obecnemu licencjatowi. To daje prawo do nauczania w gimnazjum - twierdziła B. Adamska. W gorzowskim kuratorium nam to potwierdzono.

Wójt się przyjrzy

A jak ocenia politykę kadrową dyrektorki zespołu szkół wójt Krzeszyc Czesław Symeryak? -
Dotąd nie miałem uwag. Do planu organizacyjnego na przyszły rok szkolny jeszcze nie zaglądałem. Emeryci mieli być zatrudnieni tylko wtedy, kiedy nie było na miejscu specjalistów - powiedział wczoraj Cz. Symeryak. - Przyjrzę się sprawie - obiecał nam.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska