Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Olechnowicz: - Określenie „kibic” absolutnie mnie nie obraża. I mamy pomysł, jak odbudować markę Stilonu

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Krzysztof Olechnowicz ma 52 lata, jest prywatnym przedsiębiorcą. Funkcję prezesa KS Stilon Gorzów pełni od 24 lipca 2018 roku.
Krzysztof Olechnowicz ma 52 lata, jest prywatnym przedsiębiorcą. Funkcję prezesa KS Stilon Gorzów pełni od 24 lipca 2018 roku. Robert Gorbat
- Zdobycie awansu to zawsze jest proces. Ale trzy lata będzie dla nas za długim okresem, by oczekiwać na drugą ligę - zapewnia Krzysztof Olechnowicz, prezes piłkarskiego, trzecioligowego Klubu Sportowego Stilon Gorzów.

- 24 lipca minie pięć lat od dnia, w którym został pan prezesem Klubu Sportowego Stilonu Gorzów. To była dobra decyzja i łatwa droga, czy zgoła odwrotnie?
- Mam za sobą bardzo trudną i wyboistą drogę. Gdybym raz jeszcze, z dzisiejszą wiedzą miał podjąć taką decyzję, to zastanowiłbym się trzydzieści razy. Ale per saldo nie żałuję tego kroku.

- Co było najtrudniejsze?- Trupy, które wypadały z szafy. Toczące się postępowania prokuratorskie, zawiadomienia, złożone przez mojego poprzednika Piotra Biłkę. Nie mieliśmy pojęcia, z jaką materią się mierzymy. Patrząc z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że działaliśmy na wariackich papierach. Wspólnie z nowym zarządem musieliśmy zrobić wszystko, by te cienkie szwy, spajające klub od wewnątrz nie popękały. I szybko zdaliśmy sobie sprawę, że najpierw trzeba zrobić dwa kroki do tyłu, by potem myśleć o marszu do przodu. Wiosną 2019 roku drużyna, prowadzona przez trenera Kamila Michniewicza spadła z trzeciej ligi, co oznaczało nie tylko obniżenie sportowego poziomu, ale też utratę miejskiej dotacji.

- W Gorzowie krążą mity na temat zadłużenia, jakie kilka lat temu miał Stilon. Ile tego było?
- Ponad pół miliona złotych. Poprzedni prezes twierdzi, że 670 tysięcy, ale aż tyle się nie doliczyliśmy. W krytycznym momencie bardzo pomogli nam Marcin Molik z firmy Prosupport i mecenas Jerzy Synowiec. Oni byli dwoma głównymi motorami napędowymi, dzięki którym do klubu zaczęli dołączać inni sponsorzy. Powstał Stilon Business Team, którego zasługi są trudne do przecenienia. Dzisiaj Stilon jest klubem z pełną płynnością finansową, wszystkie długi zostały spłacone. W uznaniu tych działań prezydent miasta umorzył nam ostatnie zobowiązania wobec OSiR.

- Od jesieni 2019 roku przeżyliście trzy lata w czwartej lidze. Najpierw w połowicznym, pandemicznym sezonie musieliście uznać wyższość lokalnego rywala Warty, potem Cariny Gubin, aż wreszcie rok temu przyszedł czas awansu. Nie za długo walczyliście o powrót na „trzeci front”?
- Też tak uważaliśmy. Po przegraniu rywalizacji z Cariną prowadzenie drużyny powierzyliśmy Karolowi Gliwińskiemu, młodemu szkoleniowcowi z naszej Akademii, do grona sponsorów dołączyła Agencja Inwestycyjna, a zespół zaczął się nazywać Magnolia Park. Efekt był taki, że sezon 2021/2022 przeszliśmy w czwartej lidze „defiladowym krokiem”. Mogliśmy pełnymi garściami czerpać młode talenty z certyfikowanej Akademii Stilonu, posiadającej srebrną gwiazdkę PZPN (do złotej klub musiałby jeszcze prowadzić sekcję żeńską - dop. red.). Wreszcie zaświeciło dla nas słońce.

- Proszę się nie obrazić, ale fani mówią o panu „kibic”. Niektórzy wręcz powątpiewają, czy ma pan odpowiednią wiedzę i doświadczenie, by kierować poważnym, ligowym klubem…
- Czasem życie układa się według zasady: gdzie siedzi pięciu i nie wie, jak to zrobić, przychodzi szósty, lekko nienormalny i rozwiązuje problem. A określenie „kibic”? Absolutnie mnie nie obraża. Wiele lat wcześniej byłem członkiem stowarzyszenia i drobnym sponsorem w czasie, gdy klub prowadził Mariusz Stanisławski. On mnie do tego namówił.

- Stilon to niewątpliwie sportowa marka. 22 sezony na zapleczu ekstraklasy, wielkie zainteresowanie w mieście i regionie. Czy ma pan poczucie misji, iż należy wrócić na pierwszoligowy poziom?
- Tak to wychodzi, że ciągle działamy pod presją. Zgadzam się z opinią, że nie musimy budować marki Stilon, tylko ją odtworzyć. Wiele osób chciałoby to zrobić szybko, ale tak się zwykle nie udaje. Proszę spojrzeć na przykłady Polonii Bytom, Ruchu Chorzów czy wcześniej Widzewa Łódź. Nasz ostatni ligowy pojedynek z bytomianami w Gorzowie pokazał, jak duże jest ssanie i zapotrzebowanie na markę Stilonu. Pełne trybuny, dwie wzorowo zachowujące się grupy klubów kibica, wysoki poziom sportowej rywalizacji. Takie widowiska chce się oglądać, dla takich meczów chce się pracować. Z drugiej strony pamiętamy też, jak wyglądało spotkanie z Odrą Wodzisław Śląski. Co jednak nie zmienia opinii, że w Gorzowie jest ogromna potrzeba odtworzenia futbolu na wysokim, ligowym poziomie.

- Prowadzi pan klub jednoosobowo, arbitralnie?
- Absolutnie nie. Działamy z zarządem i sponsorami kolegialnie, omawiamy w tym gronie każdą istotną decyzję. Bardzo sobie cenię współpracę z wieloletnim kierownikiem drużyny, a potem dyrektorem klubu Liwiuszem Sieradzkim. Ten człowiek jest chodzącą encyklopedią futbolu, nie tylko gorzowskiego. Półtora roku zajęło nam odbudowanie Klubu Seniora, do którego zaprosiliśmy najwybitniejszych zawodników, grających w przeszłości dla Stilonu. Te legendy muszą funkcjonować przy naszym klubie, służyć swoim doświadczeniem.

- Czy jest pan zadowolony z marketingowych poczynań klubu?
- To kolejna sfera, którą musimy odbudować. Ale mamy już pierwsze sukcesy. Pierwszym były ubiegłoroczne obchody 75-lecia Stilonu, okraszone meczami i przeróżnymi eventami. Poprosiliśmy naszych kibiców, by z tej okazjo oddali honorowo 75 litrów krwi. A uzbierało się jej aż 236 litrów! To pokazuje, że ludzie - nomen omen - są gotowi oddać krew za ten klub.

- Wróćmy do kwestii sportowych. Po sezonie 2021/2022 optymiście zakładali, że Stilon równie dobrze będzie sobie poczynał w trzeciej lidze. Tymczasem w minionych rozgrywkach drużyna musiała ciężko walczyć o utrzymanie się, co ostatecznie osiągnęła dopiero trzy kolejki przed końcem rozgrywek. Czy spodziewał się pan, że pokonywanie kolejnych sportowych progów będzie aż tak trudne?
- Trochę się zasiedzieliśmy w czwartej lidze i w minionym sezonie dość boleśnie przekonaliśmy się, jak dużą jest różnica między tymi klasami. Dodatkowo przyszło nam rywalizować w trzeciej grupie z drużynami z województw śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego, prezentującymi silny, fizyczny futbol. W czwartej lidze nie mieliśmy z tym do czynienia. Wiemy też, że zostały popełnione błędy. Mieliśmy „napakowany” atak, mądrą środkową linię, ale naszym deficytem była bardzo młoda obrona. W wielu spotkaniach przekonaliśmy się boleśnie, że budowę drużyny na trzecią ligę należało zacząć właśnie od tej formacji. I że musi mieć dyrygenta, takiego boiskowego generała, który będzie nią zarządzał. Utrzymaliśmy się jednak, co dla beniaminka na pewno jest sukcesem.

- Czy to wystarczy, by działacze, sponsorzy i kibice odczuwali satysfakcję?
- Na pewno nie. Wiem doskonale, że dwunaste miejsce w końcowej tabeli zostało przyjęte z dużym niedosytem. A postawa, zaprezentowana przez drużynę w pucharowym meczu w Żaganiu i ostatnim derbowym z Wartą w Gorzowie nigdy nie powinna się była zdarzyć. Bo trzeba się za nią wstydzić.

- Po zakończeniu sezonu podjęliście decyzję o nie przedłużeniu kontraktu z trenerem Karolem Gliwińskim i zatrudnieniu nowego szkoleniowca, Marcina Węglewskiego z Bełchatowa. Czym były podyktowane te ruchy?
- Trener Gliwiński jest bardzo utalentowanym szkoleniowcem, ale nie miał doświadczenia w prowadzeniu zespołu na poziomie trzeciej ligi. I nie ustrzegł się błędów. Trener Węglewski ma nam zapewnić nową jakość. Podoba się nam jego filozofia futbolu, liczymy też, że jako człowiek spoza Lubuskiego wniesie całkowicie nowe spojrzenie na funkcjonowanie naszego klubu.

- Czy to prawda, że budżet Stilonu wynosi obecnie około miliona złotych rocznie? I czy te pieniądze wystarczą, by powalczyć o coś więcej niż tylko utrzymanie się w trzeciej lidze?
- Powiedzmy tak: niecały milion. Przed nami konieczność ciągłego pozyskiwania nowych sponsorów i bardzo ścisłej współpracy z miastem, dotyczącej przede wszystkim poprawy infrastruktury stadionu przy ulicy Olimpijskiej. To jest potrzebne i dla komfortu kibiców, i dla zwiększenia przez nas wpływów z dnia meczowego. Cieszy nas, że zapadły już w tej sprawie konkretne decyzje.

- I jeszcze jedno pytanie: w jakiej perspektywie kibice mogą się spodziewać awansu Stilonu do drugiej ligi? Dwóch, trzech lat?
- Zdobycie awansu to zawsze jest proces. Ale trzy lata będzie dla nas za długim okresem.

Czytaj również:
Marcin Węglewski: – Moja wizja futbolu? Do przodu, jak najczęściej pod bramką przeciwnika!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska