Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książki nie płoną, czyli „Starsi o 30 lat” - felieton Jana Majchrowskiego

Jan Majchrowski
Wojciech Jaruzelski nie żyje. Co po nim pozostało? Pamięć. Jaka? To zależy, kogo spytamy: zamykających czy zamykanych; strzelających czy tych, do których strzelano…

Autor tej książki już się nie starzeje. Czas dla niego się zatrzymał. Wojciech Jaruzelski nie żyje. Co po nim pozostało? Pamięć. Jaka? To zależy, kogo spytamy: zamykających czy zamykanych; strzelających czy tych, do których strzelano… Stojąc w obliczu nieuchronnych ludzkich rozliczeń, pojawia się potrzeba wypowiedzenia ostatniego słowa. Pragnienie przekonania innych, że wprowadzając stan wojenny, wybierał zło, ale to mniejsze, które po kilkudziesięciu latach będzie już wyglądało na dobro; że narastająca solidarnościowa anarchia zmusiła go do tej jedynej możliwej decyzji. Najlepiej zawrzeć to w książce.

Oddajmy mu zatem głos: „…7 maja 1981 roku wydarzenia w Otwocku. Milicjanci zatrzymali dwóch pijanych, awanturujących się chuliganów. Coraz większy, rozjuszony tłum - do tysiąca osób - przybył z »odsieczą«. Zaatakowano posterunek. Milicjantom groził lincz. Perswazja, ostrzeżenia nie odnosiły skutku. Dopiero przybycie Adama Michnika, właściwa mu odwaga, a w tym momencie nawet brawura i celny apel, rozbroił agresję”. Jaruzelski zapamiętał ten czyn Michnika. Michnik też go zapamiętał…

List z 12 grudnia 1983 roku, który Adam Michnik wysłał z aresztu do ministra spraw wewnętrznych (a potem opublikował w „Polskich pytaniach”), był pełen obelg wobec gen. Czesława Kiszczaka. Kończył się jednak bardzo znaczącą puentą: „Niech Pan przy wigilijnym stole pomyśli przez chwilę o tym, że będzie Pan rozliczony ze swych uczynków. Będzie Pan musiał odpowiedzieć za łamanie prawa. Skrzywdzeni i poniżeni wystawią Panu rachunek. To będzie groźna chwila (…). Sobie zaś życzę, abym - tak jak zdołałem w Otwocku dopomóc w uratowaniu życia kilku Pańskim podwładnym - umiał być na miejscu w samą porę, gdy Pan będzie zagrożony, i zdołał Panu dopomóc”.

I wtedy stał się cud! Gwiazdka musiała spaść z wigilijnego nieba, bo życzenie Adama Michnika spełniło się! Nawet z naddatkiem. Bo nie tylko Czesława Kiszczaka, ale i Wojciecha Jaruzelskiego Adam Michnik ratował jak mógł i uratował. Jego „Gazeta Wyborcza” - niczym Arka Przymierza - pozwoliła cudownie przenieść obu z PRL-u do bezpiecznej przystani Trzeciej Rzeczypospolitej.

Historię tę można by dopisać do „Dziejów honoru w Polsce” (tegoż autora), tym bardziej że adresat cytowanego listu uzyskał z czasem od jego nadawcy tytuł „Człowieka honoru”. To nawet lepsze od orderu Orła Białego, który otrzymał z kolei Adam Michnik. A generał Jaruzelski? Znalazł wiarygodnego, koronnego świadka historii, który pomógł mu odeprzeć wszelkie niesłuszne, motywowane czczą nienawiścią oskarżenia. A potem dialektycznie sam zrozumiał determinizm dziejowy i poddał mu się, jak przystało na wzór Polaka patrioty. Obaj się mu poddali.

Od czasu stanu wojennego do wydania przez gen. Jaruzelskiego książki aktorzy tamtych wydarzeń byli już starsi o 30 lat. I mądrzejsi o „okrągły stół” i Magdalenkę. Mogli się już zaprzyjaźnić. Brudzia wypić. Ucałować. Uczucia wyznać. Nie, to nie syndrom sztokholmski. To miłość…

Coś ci się nie podoba, Czytelniku? „Może się odpie…sz od Generała” - że zacytuję. Raczej powtórz za prezydentem Komorowskim te słowa z państwowego pogrzebu: „Śpij kolego w ciemnym grobie…”. I lepiej się nie wychylaj, bo to ci się nie opłaci. Skrzywdzeni i poniżeni niech wystawiają te swoje rachunki: za przeszłość, za teraźniejszość, za przyszłość… Nikt ich nie zapłaci.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska