Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto kogo uderzył, gdy przyjechali policjanci?

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
24-latek podczas pobytu w szpitalu przy ul. Walczaka. Nie chciał ujawniać ani nazwiska, ani twarzy
24-latek podczas pobytu w szpitalu przy ul. Walczaka. Nie chciał ujawniać ani nazwiska, ani twarzy Paweł Kozłowski
Co wydarzyło się podczas interwencji w mieszkaniu przy ul. Kościuszki w Strzelcach Kraj.? 24-latek ze złamaną ręką mówi, że został wciągnięty do radiowozu i pobity. Policjanci twierdzą, że to chłopak był agresywny i ich zaatakował.

O sprawie powiadomił nas znajomy młodego mężczyzny. - W mieszkaniu była impreza z alkoholem - przyznaje (zarówno on, jak i 24-latek pragną pozostać anonimowi). - W pewnym momencie kolega powiedział, że ma myśli samobójcze. Już wcześniej dwukrotnie próbował targnąć się na życie, więc balem się, że to w końcu zrobi. Zadzwoniłem po pogotowie, ale kiedy przyjechała karetka, on ze strachu uciekł - opowiada mężczyzna, który był świadkiem zajścia.

Na pomoc zostali wezwani policjanci. Patrol w końcu złapał chłopaka. Nie było z tym większych problemów, bo skrył się w pobliżu bloku. - Z tym samobójstwem, to tylko żartowałem - przekonuje. - Uciekłem, bo przestraszyłem się zamieszania. Przyjechała karetka, a później policja... Nie chciałem wejść do radiowozu, więc dostałem gazem. Wykręcili mi ręce i wrzucili w kajdankach do auta, jak szmatę. W komendzie policjant bił mnie, kiedy zakuty leżałem na podłodze - przedstawia swą wersję 24-latek. Pokazuje bluzę z zaschniętą, brunatną plamą.

Cała sytuacja wydarzyła się w minioną sobotę. Z chłopakiem po raz pierwszy rozmawialiśmy w poniedziałek w oddziale zamkniętym w gorzowskim szpitalu przy ul. Walczaka. Trafił tam z powodu myśli samobójczych. Miał widoczne otarcie naskórka na twarzy oraz rękę na temblaku. Był jeszcze przed ostateczną diagnozą lekarską. W czwartek wyszedł ze szpitala w gipsie, zdjęciami rentgenowskimi ręki oraz całą dokumentacją. Okazało się, że ma złamanie wyrostka kości łokciowej. Dostał też skierowanie na leczenie psychiatryczne do Krakowa. Nie ukrywa też, że przeciwko niemu toczy się postępowanie w innej sprawie: po włamaniu do sześciu aut ma dozór policyjny.

Wersja funkcjonariuszy jest zbieżna z jego opowieścią tylko do pewnego momentu. - Było podejrzenie, że zażył tabletki i mógł sobie coś zrobić. Pojechaliśmy tam w obawie o jego życie - mówi Dariusz Haszczyc ze strzeleckiej komendy, który był w jednym z dwóch patroli uczestniczących w interwencji. Opowiada, że 24-latka zauważyli jego koledzy. - Złapali go, ale wtedy on zaczął ich wyzywać. Był agresywny, nie reagował na nasze polecenia i wielokrotne wezwania do zachowania się zgodnego z prawem. Jednego z funkcjonariuszy uderzył w tył głowy - D. Haszczyc tłumaczy że musieli użyć wobec niego "środki przymusu bezpośredniego", czyli chwytów obezwładniających. - W trakcie obezwładniania mężczyzna zsunął się na ziemię. Mogło wtedy dojść do otarcia naskórka - przyznaje.

Po interwencji 24-latek został przewieziony do gorzowskiego szpitala przy ul. Dekerta, a następnie do izby wytrzeźwień (w organizmie miał 1,5 promila alkoholu). Potem trafił do lecznicy przy Walczaka. Po wyjściu ze szpitala wraz ze swym kolegą złożył w prokuraturze rejonowej w Gorzowie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Zapowiedzieli także, że na działanie policjantów poskarżą się komendantowi wojewódzkiemu.

Z drugiej strony policjanci z komendy powiatowej prowadzą przeciwko niemu postępowanie przygotowawcze. Ma mieć przedstawione zarzuty za naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie funkcjonariuszy. Za to pierwsze przestępstwo kodeks karny przewiduje karę do trzech lat pozbawienia wolności. Znieważenie funkcjonariusza jest zagrożone karą do roku więzienia.

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska