Lechia Zielona Góra - Jarota Jarocin 1:4
Ten mecz miał przerwać złą passę. Lechia nie zwyciężyła od początku rundy, a przy tym w dwóch ostatnich spotkaniach musiała uznać wyższość przeciwników. Niestety, zaczęło się fatalnie. W 7 min przyjezdni wybijali róg, piłka lekko skręciła w stronę bramki. Nagle z tłumu obrońców wyraźnie wyskoczył Mirosław Topolski i odbił futbolówkę ręką. Arbiter musiał i podyktował jedenastkę, którą Jarota zamieniła na gola. Trener Mirosław Zelisko miał później wątpliwości czy arbiter powinien być aż tak surowy. Ale z wieżyczki doskonale widzieliśmy, że nie było mowy o przypadkowym odbiciu.
Doświadczeni rywale poszli za ciosem i kilka razy zmusili Rafała Dobrolińskiego do naprawdę dużego wysiłku. Nasz bramkarz sprężał się w 25 min po strzale z daleka i dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Dwie minuty później znów musiał się wyciągnąć jak struna, by naprawić to, co zepsuli jego koledzy w defensywie. Ale Lechia nie pękała!
Gospodarze otrząsnęli się i w 36 min Andrzej Dorniak przeprowadził ciekawą akcję na prawym skrzydle, po której mieliśmy rzut rożny. Jarota wybiła precyzyjne dośrodkowanie, ale na tyle słabo, że piłka została w okolicach pola karnego. Odbita w zamieszaniu trafiła na głowę Michała Kojdera, który pomylił się o kilka milimetrów. Trzy minuty później mieliśmy powtórkę akcji, ale lewą stroną boiska. Tym razem Kojder trafił bezbłędnie i było 1:1.
Przyjezdni zdecydowanie przycisnęli, a nasi jakby się wystraszyli. Chaotyczna obrona, wybijanie, gra środkiem i na aferę. Lechia w niczym nie przypominała zespołu, który widzieliśmy przed wyrównaniem. Przyjezdni aż prosili się o kontrę. Ta poszła tuż przed końcem pierwszej części. Karol Haraś ambitnie pociągnął od połowy, w sytuacji dwóch na dwóch minął obrońcę i dośrodkował... wprost pod nogi przeciwnika. W zamieszaniu świetnym refleksem popisał się Kojder, ale minimalnie spudłował.
W drugiej połowie nasi próbowali strzałów z dystansu. Cóż, słabo i niecelnie. W 62 min bliski szczęścia był wprowadzony chwilę wcześniej Mateusz Kolouszek. Wymierzył z wolnego tuż pod poprzeczkę, ale bramkarz gości był na posterunku.
W 63 min drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę dostał Topolski. Lechia walczyła w dziesiątkę, a przy tym straciliśmy bramkę po stałym fragmencie. Krzysztof Bartoszak trafił z około 28 metrów dokładnie w okno. Po tym strzale zielonogórzanie już się nie podnieśli.
LECHIA ZIELONA GÓRA - JAROTA JAROCIN 1:4 (1:1)
Bramki: Kojder (39) - Gościniak 2 (7 - karny, 77), Bartoszak (63), Jeżewski (90).
LECHIA: Dobroliński - Haraś, Tyktor, Wojtysiak, Topolski - Sucharek (od 57 min Kolouszek), Dorniak (od 61 min Szymański), Podwyszyński (od 78 min Kaczorowski), Głowania, Kojder (od 82 min Lewicki) - Duchnowski.
JAROTA: Brzostowski - Kieliba, Juracki, Majusiak, Garbarek - Idzikowski, Czabański, Matuszewski (od 56 min Danielak), Jeżewski - Gościniak (od 79 min Pacyński), Bartoszak (od 72 min Cierniewski).
Czerwona kartka Topolski (za drugą żółtą); żółte: Czabański, Jeżewski, Podwyszyński. Sędziował Łukasz Bednarek (Koszalin). Widzów 200.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?