Choć inicjatywa "Lepsze Lubuskie" nie zdążyła jeszcze na poważnie wystartować, już wywołała spore poruszenie na tzw. salonach. - Jeszcze tak naprawdę nie zaczęliśmy, a już nas atakują - przyznaje Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli. - Ale to chyba znaczy, że jednak się nas boją - dodaje z uśmiechem.
Sam pomysł związany ze wspólnym startem prezydentów, burmistrzów i wójtów w wyborach do sejmiku województwa nie jest nowy, dojrzewał w ich głowach już od kilku ładnych lat. Szlak ten został zresztą niedawno przetarty przez prezydenta Wrocławia, który w 2010 roku zmontował z powodzeniem podobną, bezpartyjną koalicję w woj. dolnośląskim, zdobywając aż 1/4 miejsc w tamtejszym samorządzie.
Na przyszłych listach "Lepszego Lubuskiego" ma się znaleźć 60 nazwisk. Według wstępnych zapowiedzi mają to być jednak nie tylko samorządowcy. - Chcemy umieścić na nich ludzi z samorządu rozumianego bardzo szeroko, także tego gospodarczego, rolniczego, adwokackiego czy lekarskiego - tłumaczył we wtorek na konferencji prezydent Nowej Soli. Warunek jest jeden: brak legitymacji partyjnej.
I choć sam Tyszkiewicz jest jedną z trzech - obok Janusza Kubickiego i Tadeusza Jędrzejczaka, prezydentów Zielonej Góry i Gorzowa - lokomotyw, które mają pociągnąć całą listę, to żadna z nich w przypadku reelekcji do sejmiku się nie wybiera. Jak się dowiedzieliśmy, podobnie mają się zachować pozostali włodarze, którzy znajdą się na listach "LL".
Czytaj też: Wyścig po prezydencki fotel właśnie wystartował
Kto więc będzie reprezentantem samorządowców, jeśli projekt odnieście sukces? I czy takie zagranie jest fair wobec wyborców, głosujących na konkretne nazwiska?
- Przyznam szczerze, że sam miałem w związku z tym spore rozterki - nie ukrywa Jacek Sauter, burmistrz Bytomia Odrzańskiego. - Dlatego, chociaż popieram tę inicjatywę, zdecydowałem się najpierw skonsultować swój ewentualny podwójny start z ludźmi z mojego miasta, którzy od lat obdarzają mnie zaufaniem w wyborach.
Tyszkiewicz, który jest także szefem Zrzeszenia Prezydentów, Burmistrzów i Wójtów, zapewnia jednak, że na listach znajdą się profesjonaliści i ludzie godni zaufania. - Stawiamy na kompetencje, na osoby, które wiedzą, czym jest interes województwa - podkreśla.
- Absolutnie nie chodzi o to, aby ktoś "jadł nam z ręki", bo w takim przypadku cała inicjatywa byłaby pozbawiona sensu - przekonuje Sauter.
Jędrzejczak potwierdza jednak, że kwestia nazwisk musi być jeszcze bardzo dokładnie przedyskutowana. - Dobór ludzi, których mamy firmować swoimi twarzami, powinien być bardzo uważny - dodaje.
Czy po ewentualnej wygranej włodarze będą potrafili stanąć ponad odwiecznymi podziałami i konfliktem na linii północ-południe?
- Na szczeblu samorządowym udowodniliśmy już wiele razy, że potrafimy doskonale się dogadywać pomimo różnych interesów - komentuje Wiesław Szkondziak, burmistrz Nowego Miasteczka.
- Chcemy mieć po prostu wpływ na ważne decyzje, które dotyczą nas samych - tłumaczy z kolei Bartłomiej Bartczak, burmistrz Gubina.
- To nie jest ani skok na władzę, ani skok na kasę - zaznacza Tyszkiewicz. - Wystartują ludzie, którzy już coś w życiu osiągnęli. Bo choć województwo jest zarządzane w miarę dobrze, to może być zarządzane jeszcze lepiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?