MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Liczą każdą kroplę

Jarosław Janik
Wczoraj przed południem Adam Czechowicz i Janusz Gajewski mogli bez kolejki wziąć wodę. Jednak zdarzyło się im już czekać w ogonku i to na wodę, której i tak nie można pić.
Wczoraj przed południem Adam Czechowicz i Janusz Gajewski mogli bez kolejki wziąć wodę. Jednak zdarzyło się im już czekać w ogonku i to na wodę, której i tak nie można pić. fot. Jarosław Janik
Już kolejny dzień mieszkańcy Myśliborza mają problemy z wodą. 14 tys. ludzi ma do niej dostęp tylko przez kilka godzin dziennie.

Przypomnijmy, problemy pojawiły się już w połowie kwietnia. Wówczas posłuszeństwa odmówiły pompy tłoczące. Awarię usunięto. W sobotę mieszkańcy znów zostali bez wody. Tym razem awaria może potrwać nawet dwa miesiące, bo stare ujęcie wody się zapiaszczyło, a awaryjne źródła szwankują.

Za duże ciśnienie

Woda dostarczana jest do mieszkań m.in. z ujęcia w Listowie. Jednak rury doprowadzające ją do miasta nie wytrzymują. - Miały wytrzymać ciśnienie 11 atmosfer, a strzelają przy niższym - przyznał wczoraj burmistrz Leszek Wierucki.
Pompy tłoczą wodę do mieszkań od 20.00 do 22.00. Potem do rana woda płynie ona grawitacyjnie (bez udziału urządzeń) tylko do mieszkań na niższych kondygnacjach.

Jak w takich warunkach radzi sobie 14 tys. mieszkańców? - W niedzielę mieliśmy komunię. Byłem zmuszony kupić prawie 40 litrów wody mineralnej - mówił nam wczoraj pan Krzysztof.

Rzeczywiście woda dostarczana przez beczkowozy nie nadaje się do spożycia. Dlatego mieszkańcy zmuszeni są kupować wodę w sklepach. - Na razie mamy zapas i hurtownie systematycznie nam go uzupełniają, ale co będzie potem? - zastanawiała się wczoraj Bożena Grubba, kierowniczka sklepu spożywczego.
Problem najbardziej odczuwają mieszkańcy bloków. Andrzej Kraszewski mieszka na parterze. Woda do niego dopływa. - Ale współczuję tym mieszkającym wyżej - mówi.

Kłopoty dotknęły także mieszkańców okolicznych wiosek. - U teściowej jest studnia i to u niej zaopatruje się teraz większość mieszkańców - opowiada Michał Rogaś z Myśliborzyc.

Potrzeba 100 tys. zł

- To nieszczęśliwy zbieg okoliczności - mówi o awarii Tadeusz Maćkała, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów. Jednak nie ukrywa, że gmina dawno nie inwestowała w wodociągi. Teraz wszystko zależy od tego, jak szybko znajdą się pieniądze na naprawę instalacji. Potrzeba 100 tys. zł. na przyłączenie sieci do ujęcia w Nawrocku, lub nieco ponad setkę na nowy odwiert przy starej studni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska