Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lokatorzy z ul. Szkolnej ciągle żyją w strachu

Michał Iwanowski
W towarzystwie pani Haliny Adamczyk próbowaliśmy porozmawiać z dziką lokatorką mieszkania. Słychać było poruszenie za drzwiami, ale nikt nas nie wpuścił.
W towarzystwie pani Haliny Adamczyk próbowaliśmy porozmawiać z dziką lokatorką mieszkania. Słychać było poruszenie za drzwiami, ale nikt nas nie wpuścił. fot. Bartłomiej Kudowicz
Mieszkańcom kamienicy przy ul. Szkolnej nie udało się łatwo pozbyć groźnego sąsiada.

Mimo że mężczyzna siedzi w areszcie za groźby karalne, to sprawa eksmisji musiała trafić do sądu. Wszystko zaczęło się we wrześniu ub. r. Przypomnijmy, że jeden z lokatorów mieszkania komunalnego przy ul. Szkolnej od dłuższego czasu urządzał swoim sąsiadom prawdziwe piekło. Groził, że ich pozabija, że odkręci kurki z gazem.

Nocami w jego lokalu odbywały się hałaśliwe libacje. Dzieci bały się wychodzić na klatkę schodową. W końcu po doniesieniach sąsiadów, prokuratura postanowiła go aresztować. Początkowo sąd się na to nie zgodził, ale po odwołaniu prokuratury, areszt nakazał Sąd Okręgowy w Zielonej Górze.

Prokuratorzy przyznawali, że za groźby karalne rzadko stosowane są areszty, ale w tym przypadku mężczyzna posunął się za daleko, a sąsiedzi mogli rzeczywiście obawiać się o swoje życie.

Dał upoważnienie

Na lokatorów padł jednak strach, kiedy po trzech miesiącach areszt mógł zostać uchylony. Na szczęście sąd go przedłużył. Ale mieszkańcy postanowili walczyć o eksmisję krewkiego sąsiada. Byłoby to trudne, bo do eksmisji potrzebny jest wyrok sądu.

W końcu prezes Zakładu Usług Mieszkaniowych Roman Borowiecki postanowił wyjść naprzeciw oczekiwaniom lokatorów, bo mężczyzna zalegał z zapłatą czynszu ponad 3 tys. zł. Do aresztu poszło więc pismo z nakazem zapłaty. Mężczyzna dostał 30 dni na uregulowanie długu. Nie zapłacił, więc z końcem grudnia dostał nakaz opuszczenia lokalu. Bez sądu. Miał tylko dwa tygodnie na wyniesienie mebli.
Wszystko wskazywało na to, że sprawa zakończy się pomyślnie dla zastraszanych lokatorów. Ale wtedy mężczyzna napisał upoważnienie swojej przyjaciółce na wyniesienie rzeczy osobistych z lokalu. Sam nie mógł tego zrobić, bo siedział za kratami.

Komornik do dzieła?

Tymczasem kobieta, dysponując upoważnieniem, zamiast wynieść meble, zaczęła w tym lokalu mieszkać. Co gorsza, lokal ma odcięty dopływ wody, z uwagi na zaległości. - Smród jest taki, że wytrzymać nie można, a ta pani nikomu nie otwiera drzwi - ubolewa jedna z sąsiadek Halina Adamczyk.

- Nas też nikt nie wpuszcza do tego lokalu - przyznaje Borowiecki. - Dlatego nie mieliśmy innego wyjścia, jak skierować do sądu pozew eksmisyjny.
Sprawa od kilku miesięcy czeka na rozpatrzenie w sądzie. Pierwszy termin rozprawy to środa, godz. 14.00.

- Mam nadzieję, że wyrok zapadnie zaocznie, na jednym posiedzeniu - mówi Borowiecki. Taką samą nadzieję mają mieszkańcy kamienicy, którzy czekają na ten wyrok jak na zbawienie. Jeśli wyrok zapadnie, trzeba będzie jeszcze czekać 14 dni na jego uprawomocnienie, a potem komornik będzie mógł wyrzucić z mieszkania dziką lokatorkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska