Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuska Wigilia to setki rozmaitych smaków. I wróżb

Dariusz Chajewski68 324 88 [email protected]
W tradycyjnych potrawach, przechodzących z pokolenia na pokolenie, pobrzmiewają echa dawnych wydarzeń.
W tradycyjnych potrawach, przechodzących z pokolenia na pokolenie, pobrzmiewają echa dawnych wydarzeń.
Z naszych wigilijnych stołów można czytać jak z genealogicznej księgi. A te lubuskie snują najbardziej pasjonujące opowieści. W tradycyjnych potrawach, przechodzących z pokolenia na pokolenie, pobrzmiewają echa dawnych wydarzeń. Migracji, mezaliansów, ucieczek i powrotów...

TO MAGICZNA NOC

TO MAGICZNA NOC

* Podczas mycia włóż do wody kilka monet. Dotykaj ich nabierając wodę i obmywając twarz, a pieniądze zawsze będą przy tobie. Miej przy sobie pieniądze także podczas wieczerzy.
* Łuski z karpia spożytego podczas wieczerzy wigilijnej, noszone w portmonetce przez cały rok, przyciągną pieniądze.
* Jeżeli chcesz się przekonać, czy w nowym roku zakochasz się, zjedz jabłko i policz pestki. Jeśli liczba pestek jest parzysta, to odpowiedź jest pozytywna, a jeśli pestek będzie więcej niż sześć, to twoje szczęście będzie podwójne.
* Przywłaszczenie sobie jakiegoś drobiazgu przynosi szczęście przez cały rok. Oczywiście rzecz trzeba właścicielowi w jakiś sposób niepostrzeżenie podrzucić. Nie należy natomiast niczego swojego pożyczać. To zapowiedź strat.
* Aby dowiedzieć się z której strony przyjdzie mąż, po wieczerzy dziewczęta wychodziły przed dom i wołały głośno. Z której strony odpowiadało echo z tej przyjdzie mąż.
* W Wigilię nie należy się sprzeczać, kłócić ani płakać, bo niezgoda i smutek będą często gościły w naszym domu, aż do następnej Wigilii.
* Jeśli w tym dniu zachorujesz lub się skaleczysz, przez cały rok będziesz słabego zdrowia. Ale jak tylko kichniesz, będziesz przez cały rok zdrowa.
* Jeżeli Wigilię pierwszy przyjdzie lub zatelefonuje mężczyzna to szczęście dla tego domu, a jeśli kobieta, to choroba lub inne niepomyślne zdarzenie.
* W czasie wieczerzy wigilijnej można ujrzeć osobę zmarłą w roku bieżącym, należy tylko po zjedzeniu wszystkich wigilijnych potraw, wyjrzeć przez dziurkę od klucza w drzwiach, a wówczas ujrzy się ją siedzącą na pustym miejscu przy stole.
* Rano należy potrzeć sobie zęby czosnkiem, gdyż to sprawi, że przez cały rok nie będą bolały. Zjedzenie jabłka zapobiegnie bólowi gardła, a orzecha - bólowi zęba.
* Nabierz na łyżkę kutię i podrzucić ją do góry. Jeśli przylgnie sufitu oznacza to, że w najbliższym czasie staniesz na ślubnym kobiercu.

Jaka potrawa łączy nasze wigilijne stoły? Barszcz z uszkami. Ale już w niektórych regionach podawany jest zamiennie lub obok zupy rybnej (Pomorze, Kaszuby), grzybowej (Śląsk, Mazowsze, Wielkopolska, Podkarpacie), żurku (Małopolska), czy owocowej (Warmia i Mazury). Obok pierogi z kapustą i grzybami, ryby, kapusta z grzybami... Słodkim akcentem na wszystkich stołach jest mak z dodatkami. Podawany w różnych zestawieniach: z ryżem, makaronem, kluskami, łamańcami, a nawet chałką. Niby tak samo, a jednak...

- Moja rodzina wywodzi się z Podola - mówi Maria Hałabura z Długiego. - Wigilię spędzę u dzieci i na stole czeka mnie połączenie tradycji kresowych, chociażby za sprawą kutii ze smakami Polski centralnej. Rodzina synowej stamtąd się wywodzi i proszę sobie wyobrazić, że nie znali kutii, ale były kluski z makiem. Oczywiście zabraknie mi kilku smaków i zwyczajów z Bożych Narodzeń mojego dzieciństwa. Chociażby tego, gdy na wigilię w kącie stawiano snopek, a pod stołem, na podłodze rozścielano słomę. To był doskonały plac zabaw dla dzieci. Mój tata nawet już tutaj, na Zachodzie, to robił.
O wigilijnym zdziwieniu opowiada także Janina Antoszczyszyn, której rodzina wywodzi się z poleskich Uhlan. A jej teściowie przyjechali w Lubuskie z Ukrainy...
- I proszę sobie wyobrazić, że opłatek smarowali miodem - dodaje. - Z kolei my nie znaliśmy kutii.
To pierwsza z kulinarnych niespodzianek. Okazuje się, że zwyczaj smarowania opłatku miodem wywodzi się tak naprawdę z Podhala. Tam także sztandarowymi potrawami są barszcz z kwaszonych buraków z fasolą, żur z mąki jęczmiennej lub owsianej, zupa grzybowa, kwaszona kapusta z grochem. Do tego pomuła z suszonych gruszek (zupa owocowa), bukty, czyli kopytka bądź moskole - podpłomyki z gotowanych ziemniaków. Serwowana jest również kapusta i kłóty, czyli kapusta z ziemniakami.

Wanda Basior z Cisowa zapytana o jej rodzinne tradycje mówi o świętach w okolicach Łodzi. Tam w roli głównej na wigilijnym stole występowała... fasola.
- Sama, albo z kapustą - dodaje. - Oczywiście były także pierogi z grzybami i makiełki. To makaron, taki jak do rosołu, z mielonym makiem i miodem. Barszcz, uszka... Część rodziny nie uważała fasoli za prawdziwe wigilijne danie. Jednak, gdy kiedyś przygotowałam ją po naszemu, świątecznie, była zachwycona.
A Marii Puchalak z Mirocina Dolnego podczas świąt najbardziej brakuje prawdziwych wędlin, czerwonego mięsa i... oleju.
- U nas wszystko przyrządzało się na oleju lnianym z pierwszego tłoczenia - mówi pani Maria, która wywodzi się z okolic Chełma Lubelskiego. - Miał taki charakterystyczny, brązowo-zielony kolor. To on nadawał potrawom niepowtarzalny smak. Z ojcem jeździliśmy specjalnie do olejarni w Chełmie, przy Lwowskiej. Gałązki choinek były, ale chyba najważniejszą ozdobę stanowiły kolorowe pająki. Jednak najbardziej brakuje mi... klimatu świąt. Kiedyś się na nie czekało i to nie tylko ze względu na wyjątkowe jedzenie, chociaż oczywiście także. Jednak głównie tego, że wielopokoleniowe rodziny się spotykały, było tyle radości...

- Dziś panie domu przed Wigilią szaleją biegając po sklepach - w głosie Marii Dobryniewskiej z Białkowa pobrzmiewa jakby współczucie. - Nasza poleska kuchnia była i jest niesamowicie prosta i przygotowywana z tego, co rosło w ogródku, co było w gospodarstwie. Byliśmy samowystarczalni. I na Polesiu o świętach, o Wigilii myślało się znacznie wcześniej. Z myślą o potrawach na tę wyjątkową wieczerzę zbierano grzyby, suszono owoce. Kapustę na kwaszenie stawiało się jeszcze przed Wszystkimi Świętymi. U nas mówiło się, że jeśli zrobimy ją później to wszyscy święci nam do tej kapusty... Powiedzmy, że ją zepsują. Powinniśmy zacząć od tego, że na poleskim stole nie było wcale dwunastu potraw tylko siedem. To nie przypadek, bowiem siódemka jest magiczną liczbą. Mamy siedem darów Ducha Świętego, siedem sakramentów, grzechów głównych i wezwań w modlitwie "Ojcze nasz".
Dwanaście potraw? To nie jest żelazna zasada, chociaż liczba potraw na wigilijnym stole zawsze była magiczna. Przez wieki w wiejskiej chacie jadano więc siedem potraw, także dlatego, że tyle jest dni w tygodniu. Na dworach szlacheckich podawano ich już dziewięć - tyle jest chórów anielskich. Arystokracji serwowano 12 dań na cześć dwunastu apostołów. Jedno było i jest wspólne - wszystkie dania były bezmięsne. Tłumaczony tym, że tego szczególnego dnia wszystkie istoty żywe tworzą jedną rodzinę.

Aby przygotować pierwsze z tradycyjnych wigilijnych poleskich dań niezbędna jest Czesława Grzebień. To ostatnia taka gospodyni w Białkowie, która potrafi wieść prawdziwy kisiel z owsa.
- Owies musi być odsiany, trzeba go sparzyć, suszyć, tłuc w stupie - tłumaczy. - Przed gotowaniem, na noc, mąkę zalewamy ciepłą wodą i dodajemy kawałek razowego chleba, aby zakwasić. Kto tam u nas słyszał o cytrynie? Ponieważ na Wigilię to potrawa postna dodaje się do niej tylko trochę oleju z lnu, może cebulki... Gdy nie jest postna mogą znaleźć się w kisielu skwarki.
Kolejny wigilijny specjał to kwasok, czyli zupa, która w najbardziej tradycyjnych rodzinach przyrządzana jest jedynie z grzybów. W innych używa się już warzyw, a w najbardziej postępowych buraków tartych na grubej tarce. Zazwyczaj oprócz znanych nam już kisielu, kwasoka na tej wieczerzy pojawiała się fasola z makiem, kapusta z grzybami, ryby pod różną postacią, gdyż ich na Polesiu nie brakowało, fasola z kaszą jęczmienną, kompot z suszu. Do tego chleb... I jak natychmiast dodają panie z Białkowa nie było jakiegoś sztywnego menu. Nawet sąsiadujące z sobą poleskie wsie różniły się nie tylko językiem, ale także potrawami i... smakiem.

Barbara Mańkowska uważa, że najbliższa smakiem do kuchni naszego regionu, tej przedwojennej, jest zapewne kuchnia śląska. Oczywiście można było na śląskim stole znaleźć zupę rybną, czy grzybową lub fasolową, ale charakterystyczna była... siemieniotka, której głównym składnikiem było siemię konopi. Do tego grzanki, chociaż kiedyś dodawano kaszę tatarczaną. Do tego rolmopsy i znane nam już makiełki. Podobnie jak w Wielkopolsce. A zamiast kutii moczka - ciemny piernik plus bakalie.
- I zasada była jedna - liczba potraw musiała być nieparzysta, a gości przy stole parzysta - dodaje pani Barbara. - I dobrze, gdyby na stole było dużo potraw, których składników nie można policzyć, czyli groch, kasza, miód, mak... Trzeba spróbować wszystkich potraw, aby nie głodować w przyszłym roku. A od stołu wstawać może tylko gospodyni. Żeby nikogo przy nim nie zabrakło za rok.

I na lubuskich wigilijnych stołach możemy spotkać łazanki, knysze, kartacze... Tyle o potrawach. Wspólnym zwyczajem panującym w większości lubuskich rodzinach, niezależnie skąd wywodzą przodków, jest kładzenie sianka na stół lub pod obrusem, a także stawianie jednego okrycia więcej dla niespodziewanego gościa. Na Pomorzu Zachodnim do niektórych uszek wkłada się pieniążek. Ten, komu się trafi będzie miał szczęście. Na Śląsku wkłada się go pod talerzyk, a następnie często trafia na tacę w Kościele. W Małopolsce zaś w wigilijny poranek twarz myje się monetą. Jeszcze w innych regionach na opłatku stawia się kolejno talerze z potrawami, jeśli się przyklei to przyszły rok będzie obfitował w ziemniaki, grzyby... A opłatkiem dzieli się ze zwierzętami. No i nie zapomnijcie o łusce z karpia włozonej do portfela. To zapewni przyzwoite dochody.

A po wieczerzy? Prezenty. Na Śląsku po wieczerzy wigilijnej, zakończonej modlitwą, przychodzi Dzieciątko lub Aniołek, Gwiazdka lub Gwiazdor i przynosi prezenty. W kaszubskich domach prezenty w wigilijny wieczór przynosi Gwiazdor, ubrany w odwrócony na drugą stronę kożuch, przepasany słomianym pasem. A na twarzy ma maskę z cielęcej skóry, tzw. larwę. Najczęściej jednak przychodzi św. Mikołaj. W niektórych rodzinach Mikołaj przychodzi 6 grudnia, zaś w Wigilię prezentów nie ma bądź domownicy obdarowują się wzajemnie.
Aha i jeszcze jedno. Nie nadsłuchujmy mowy zwierząt. Temu, kto ją usłyszy nie jest sądzone długie życie.

Nieruchomości z Twojego regionu

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska