Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskie: Michał Wojtuń miał 26 lat. Nie żyje przez zaniedbanie w zakładzie karnym w Krzywańcu?

Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik
Wideo
od 16 lat
Michał z Gubina walczył z ropniem mózgu, ludzie zbierali pieniądze na jego leczenie, ale zmarł w szpitalu, w wieku zaledwie 26 lat. Jego bliscy uważają, że Michał mógłby żyć, gdyby nie doszło do zaniedbań w zakładzie karnym w Krzywańcu, w którym przebywał. - Każdego dnia prosił o pomoc - mówi matka Michała, Joanna Żurko.

O Michale pisaliśmy we wrześniu 2022 roku. Już wtedy leżał w szpitalu i potrzebował pomocy po rozległym udarze, który spowodował ropień w mózgu. Od 10 czerwca 2022 roku był w stanie wegetatywnym. Nie ruszał się, nie reagował na głos bliskich.

Szanse na jego uratowanie były nikłe, ale rodzina próbowała. Zorganizowano zbiórkę na kosztowną rehabilitację. Nie doczekał jej. 26-latek zmarł w 28 października 2022 roku.

Michał pokonał raka

Michał angażował się w akcje charytatywne. W wieku 19 lat udało mu się pokonać raka - nowotwór złośliwego Hodkina III stopnia, atakującego węzły chłonne. Dostał wtedy wielką pomoc od życzliwych ludzi i sam zaczął pomagać.

W 2016 roku na jednym z festynów charytatywnych w Gostchorzu po Krosnem Odrzańskim powiedział: "Jestem tu, bo ktoś kiedyś pomógł mi, teraz ja pomagam innym i Wy też pomagajcie, bo warto, bo to ma sens..."

Matka Michała, Joanna Żurko liczyła na to, że syn przeżył już najgorsze. Parę lat później znów walczył o życie i tym razem tę walkę przegrał.

Zachłysnął się życiem, rozbijał się samochodami

Wielką pasją Michała były samochody. Zarówno pod względem samej jazdy, jak i ich naprawiania. Jego ojczym prowadzi warsztat samochodowy, w którym Michał pracował.

- W przyszłości to miał być warsztat Michała - mówi jego mama, Joanna.

Zamiłowanie Michała do samochodów objawiało się też w inny sposób. Gubinianin jeździł za szybko, powodował kolizje, prowadził samochód bez uprawnień, raz nawet został zatrzymany przez drogówkę i w jego organizmie wykryto środki odurzające.

Pomimo zakazu prowadzenia pojazdów wsiadał za kierownicę i ostatecznie w lipcu 2021 roku trafił do więzienia - a dokładniej do zakładu karnego w Krzywańcu.

- Michał po pokonaniu nowotworu cieszył się życiem. Momentami się nim wręcz zachłysnął - tłumaczy jego mama.

Matka Michała dodaje, że jej syn popełnił błędy i trafił do więzienia, żeby za nie odpowiedzieć.

- Ale osadzeni to też ludzie, a sytuacja Michała pokazuje, że nie są oni tam traktowani jak ludzie - dodaje J. Żurko.

Ból i ropa w uchu

Jak opowiada matka Michała, jej syn był "wzorowym więźniem". - Nie rozrabiał, pracował jako osadzony, miał dobre kontakty z współosadzonymi - opowiada kobieta.

Jak podkreśla, nigdy nie dał pretekstu strażnikom i oddziałowym do interwencji, nigdy nie próbował ich oszukać.

- Dlatego dziwię się, że jego prośby o pomoc były przez nich ignorowane - opowiada J. Żurko.

Pod koniec maja 2022 roku Michał podupadł na zdrowiu, przestał chodzić do pracy. Z każdym dniem mieszkaniec Gubina wyglądał coraz gorzej. Narzekał na nieustający ból głowy. Na początku czerwca z jego ucha zaczęła sączyć się ropa.

Jak opowiada matka osadzonego, Michał miał wielokrotnie prosić o pomoc, podobniej jak współosadzeni z jego celi.

- Nikt ich nie słuchał, a stan Michała z dnia na dzień się pogarszał - mówi J. Żurko.

Michał miał halucynacje i tracił kontakt z rzeczywistością

Współwięźniowie z celi opowiadają, jak wyglądały ostatnie dni Michała w zakładzie karnym w Krzywańcu. Każdy z nich podkreśla, że wielokrotne prośby o pomoc były ignorowane.

- O opiekę lekarską w Krzywńcu jest naprawdę ciężko. Trudno się doprosić - opowiada osadzony Przemysław. - Każdego dnia prosiliśmy o pomoc dla Michała. Gdy jego sytuacja się pogarszała, to nawet kłóciliśmy się z oddziałowymi. Ale oni tylko siedzą w dyżurce i grają w karty.

Przemysław mówi, że Michał przestał jeść, był blady, chodził na czworaka. - Było coraz gorzej. Michał tracił kontakt z rzeczywistością, zaczął mieć halucynacje - mówi Przemysław.

Podobnie wypowiada się Kamil, drugi osadzony z celi Michała.

- Wszystko zaczęło się, gdy przeziębiliśmy się. Wszyscy z naszej celi chorowali. My wyzdrowieliśmy, Michał nie - opowiada Kamil. - Prosiliśmy oddziałowych, aby wezwali karetkę. Raz usłyszałem, że "karetkę wzywa się do poważniejszych przypadków". Gdy w końcu doprosiliśmy się, aby ktoś go obejrzał, to pielęgniarka zmierzyła mu ciśnienie. Miał bardzo wysokie, w granicach 180.

Daniel, trzeci osadzony z celi Michała mówi, że Michał miał zawroty głowy. Gdy wstawał z łóżka, to spadał na ręce.

- Miał problemy ze słuchem. Widać było, że dzieje się z nim coś niedobrego - przyznaje Daniel. - Po koniec praktycznie nie było z nim kontaktu. Pielęgniarka po zmierzeniu ciśnienia powiedziała, że "on zaraz wybuchnie" i dała mu tabletkę pod język.

Zakład karny nie poinformował rodziny o stanie zdrowia Michała?

Matka Michała, Joanna Żurko mówi, że zakład karny w Krzywańcu nie poinformował jej o stanie zdrowia syna.

- Popełniono szereg błędów i zaniedbań - opowiada kobieta. - Chodzi nie tylko o brak odpowiedniej reakcji. Gdy już Michał trafił do lekarza, to po badaniu dostał skierowanie do laryngologa, ale nigdy do specjalisty nie trafił. Ponadto na początku dostawał złe leki. Choć problem dotyczył głowy i ucha, to dostawał leki na drogi moczowe.

10 czerwca 2022 roku było już tak źle, że Michał zadzwonił do matki i prosił, aby ta wezwała karetkę.

- Płakał do słuchawki - opowiada J. Żurko. - Mówił, że bardzo go boli. Powtarzał "zadzwoń po karetkę"...

Tego samego dnia wieczorem rodzina zadzwoniła na pogotowie. - Operator powiedział, że nie może wysłać karetki do zakładu karnego - mówi J. Żurko. - Mówił, że karetka tam nie wjedzie, bo zgłoszenie nie zostało wysłane przez zakład karny.

Matka Michała mówi, że gdy próbowali wezwać karetkę dla syna, to... w zakładzie karnym już go nie było. Został przetransportowany do szpitala, ponieważ jego stan zdrowia był już krytyczny.

- Nikt mi nie powiedział, że syn trafił do szpitala. Następnego dnia sama wydzwaniałam, aby dowiedzieć się, co się dzieje z Michałem. Początkowo nikt nie chciał mi udzielić informacji, zasłaniano się RODO - opowiada J. Żurko. - Miałam umówione widzenie z nim 12 czerwca 2022 roku. Gdybym nie wydzwaniała, to dopiero podczas wizyty w zakładzie karnym w Krzywańcu dowiedziałbym się, że go tam nie ma. W końcu dowiedziałam się, że przewieziono go do szpitala w Zielonej Górze.

Gdy mieszkanka Gubina dotarła na miejsce, to nie poznała swojego syna. Jego stan był ciężki. - Wyglądał strasznie! Był podłączony pod respirator, zaintubowany, bez kontaktu - mówi J. Żurko. - Mimo to pilnował go strażnik więzienny. Początkowo nie chciał nas wpuścić, chociaż byliśmy z rodziny.

Gdyby Michał trafił do szpitala kilka dni wcześniej, to by nadal żył

Michał Wojtuń trafił w czerwcu zeszłego roku na oddział intensywnej terapii w Zielonej Górze. Jak opisuje dr n. med. Bartosz Kudliński, kierownik Klinicznego Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Zielonej Górze, stan zapalny u 26-latka musiał się rozwijać od wielu dni.

- Pacjent został do nas przywieziony w stanie ciężkim. Był głęboko nieprzytomny, z niską punktacją w skali Glasgow. To skala służąca do oceny świadomości - powiedział B. Kudliński. - Rokowania pacjenta od samego początku były poważne, ponieważ chodziło nie o zapalenie ucha, ale o zapalenie mózgu z tworzącym się ropniem. Do tego pacjent doznał udaru, który został spowodowany stanem zapalnym, obrzękiem, częściowym niedokrwieniem i masową martwicą komórek nerwowych.

Matka Michała dodaje, że gdyby zareagowano szybciej, to jej syn wciąż by żył. - Lekarz mówił, że gdyby Michał trafił do szpitala trzy lub cztery dni wcześniej, to dałoby się go uratować bez większych uszczerbków na zdrowiu - stwierdza J. Żurko.

Michał w szpitalu przebywał przez cztery miesiące. Zmarł 28 października 2022 roku.

Więźniowie mają zapewniony dostęp do świadczeń medycznych

Dopytywaliśmy w Okręgowym Inspektoracie Służby Więziennej w Poznaniu, pod który podlega zakład karny w Krzywańcu, o sytuację związaną z Michałem Wojtuniem z Gubina. Rzecznik prasowy konkretnie do przypadku Michała się nie odniósł.

- Zgodnie z obowiązującymi przepisami Służba Więzienna nie może udzielać informacji o osobach pozbawionych wolności jak również osobach, które opuściły zakład karny lub areszt śledczy bez ich zgody - informuje mjr Jan Kurowski, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Poznaniu.

Major Kurowski zapewnił jednak, że każdy osadzony przebywający w więzieniu ma zapewniony bezpłatny dostęp do świadczeń medycznych.

- Osadzony zgłaszający dolegliwości medyczne jest przyjmowany przez lekarza, który zgodnie ze sztuka lekarską podejmuje decyzji w sprawie procesu leczenia - mówi M. Kurowski. - W przypadku konieczności wprowadzenia leczenia w pozawięziennej placówce zdrowia osadzonym zlecane są konsultacje lekarskie realizowane przez specjalistów z danej dziedziny, którzy decydują o postepowaniu z pacjentem.

Sprawa Michała w prokuraturze

Matka Michała zapowiada, że nie odpuści i doprowadzi tę sprawę do końca.

- Oni zabili moje dziecko. Ktoś musi za to odpowiedzieć. Chcę sprawiedliwości - mówi J. Żurko.

Sprawa Michała Wojtunia i możliwego zaniedbania przez zakład karny w Krzywańcu jest rozpatrywana przez prokuraturę okręgową w Zielonej Górze. Obecnie zbierana jest opinia biegłych lekarzy na temat stanu zdrowia gubinianina. Specjaliści mają około ośmiu miesięcy, aby przygotowań te opinie. Sprawa powinna nabrać rozpędu w przyszłym roku.

Do tematu będziemy wracać.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska