Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie na własną rękę walczą z piratami drogowymi

Dariusz Chajewski
- Chciałem działać na wyobraźnie kierowców, stąd postanowiłem umieścić taką tablicę - mówi Wolfgang Lave.
- Chciałem działać na wyobraźnie kierowców, stąd postanowiłem umieścić taką tablicę - mówi Wolfgang Lave. fot, Mariusz Kapała
Wolfgang Lave z Brożka nie mógł patrzeć na szaleńców pędzących przez wieś. Ustawił zatem tablicę ostrzegawczą. Działała. Tylko przez trzy dni.

Na samym początku Brożka, niewielkiej wsi w gminie Brody, staliśmy najwyżej kwadrans. Mimo koszmarnych warunków, rozjeżdżonego śniegu na jezdni, kierowcy jeździli jak szaleni. Najpierw stara beemka. Przeskoczenie z asfaltu na kostkę kierowca przypłacił poślizgiem. Zarzuciło go w prawo, w lewo i... pooopędził. Później toyota, też swoje lata miała. Za kierownicą facet, któremu ledwie was się sypał. Wylądował w zaspie.
- Trzeba było tak pędzić? - pytam.
- Życie tak pędzi... - odparł filozoficznie.

Tylko trzy dni
Wolfgang Lave w Brożku mieszka od niedawna. Przyjechał z Niemiec. I brak poszanowania przepisów drogowych to jedna z polskich cech narodowych. Może traktowałby to jako przejaw folkloru, gdyby nie strach, który towarzyszy każdemu wyjściu z domu. O wyjeździe z bramy szkoda mówić. Kierowcy wykorzystują długą prostą, aby sprawdzić, czy działa wskaźnik prędkości... I jak daleko sięga skala.

- Chciałem działać na wyobraźnie tych kierowców, stąd postanowiłem umieścić taką tablicę - mówi Lave. - Pomysł nie jest oryginalny, podobne stoją przed każdą niemiecką miejscowością. Tam podana jest liczba mieszkańców. Niemieccy kierowcy na nie reagują.
- Ta zasada działa też w Polsce?
- Działała. Równo trzy dni...

Sąsiedzi nie mają wątpliwości pomysł jest dobry. Ale na Polaków widocznie nie działa. I twierdzą, że jak policjanci z "suszarką" nie staną, kilku piratów nie złapią, to nic to nie da. A droga niby prosta, ale zdradliwa, chociażby za sprawą bruku i dziur... Ludzie ze strachu jak koty wzdłuż płotów przemykają.

Skuteczne czarne punkty

W Niemczech przy drogach stoją tablice, które mniej odpornymi potrafią wstrząsnąć. Na przykład fotografia pięknej dziewczyny opatrzona informacją, że zginęła pod kołami samochodu pijanego kierowcy. Kilkanaście kilometrów dalej ludzka czaszka pytająca "Jechałem 150 km na godz., a ty...?".

Piotr Flieger z wydziału ruchu drogowego lubuskiej komendy wojewódzkiej uważa, że każda forma prewencji jest dobra, inna sprawa to jej skuteczność.

- Jeśli ustawimy dużo podobnych tablic przestaną działać - dodaje. - Sporo zresztą widziałem już przy drogach, chociażby ze zdaniem "tutaj chodzą do szkoły nasze dzieci". Wiele wyglądało na to, że powstały z inicjatywy mieszkańców, a ponieważ znajdują się na prywatnym terenie nie wymagają niczyjej zgody.

Jako przykład policjanci podają tzw. czarne punkty. Z perspektywy kilku lat okazuje się, że wypadków jest w takich miejscach mniej, przede wszystkim tych z tragicznym skutkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska