- Czyta pani "Gazetę Lubuską"?
- Czytam, wprawdzie nie codziennie, ale często. Jeśli coś umknie, idę do sąsiadki, która prenumeruje gazetę, popijamy kawkę i komentujemy. Ostatnio jednak pojawiły się problemy...
- Z czytaniem "GL"?
- Tak, bo zlikwidowano sprzedaż w kiosku, który mam "pod nosem". Gdzieś tak dwa, trzy miesiące temu został zamknięty.
- To duży problem? Przecież można skoczyć do innego kiosku.
- Wcale nie. Ten kiosk stojący przy najdłuższej ulicy miasta, 17 Stycznia, obsługiwał ludzi gdzieś tak od przychodni lekarskiej z jednej strony i od pl. Wolności z drugiej. Spełniał rolę miejsca zbiórki czytelników prasy. Przy zakupach spotykało się parę osób, można było pogadać. Teraz wyjście po gazetę to wyprawa. Fakt, jest blisko sklep, ale tam są tylko kolorówki.
- Czy w tych rozmowach pod kioskiem, czy w domowych ze znajomymi, sąsiadami, gada się o Zbąszyniu?
- Oczywiście, że się gada. Czasem zaczyna się od tego co jest w gazecie, a kończy na czymś zupełnie innym. Dyskusję wywołuje zwykle to, co dzieje się wokół nas. Na przykład "wykopki" w mieście, ścieżka rowerowa na ul. 17 Stycznia, kiedyś sprawa schroniska dla psów. Ostatnio słyszałam wypowiedzi do sprawy budowy pomnika papieża - w kontekście czy wydawać pieniądze na kolejny pomnik - i likwidacji Domu Seniora oraz przeniesienia Ośrodka Pomocy Społecznej z urzędu na ul. Garczyńskich.
- No właśnie, jak ludzie komentują to, co dzieje się w mieście?
- Generalnie nie interesuje ich co się dzieje w magistracie. Ponarzeka się, ponarzeka i przestanie. Liczy się co włożyć do garnka, gdzie można taniej kupić. Oczywiście ludzie tutaj, jak zresztą wszyscy w małych miastach, lubią plotkować. O zdrowiu, o dzieciach lub wnukach, raczej tak nieszkodliwie.
- To znaczy, że zbąszynienie nie są lokalnymi patriotami? Nie interesują się swoim miastem?
- Miastem interesują się tacy jak Matuszewski, Andrzejak, Czuchwicki, reszta jest patriotami bardziej w słowie, niż w czynie. Gdyby o to zapytać, każdy oczywiście potwierdzi, iż czuje się patriotą. Jednak jeśli by przyszło coś zrobić, chętnych pewnie by nie było.
- Dlaczego? Przecież jest np. duży ruch społeczny na rzecz niepełnosprawnych.
- Tutaj rzeczywiście wychodzi to znakomicie. Ale proszę wziąć pod uwagę fakt, iż Zbąszyń stał się miastem emerytów i rencistów, młodzi uciekają. Na emeryturze już się nie ma chęci do wielkiej aktywności. Pomijam wyjątki, jak Zespół Śpiewaczy Seniorów czy ruch wolontariuszy. Mam wrażenie, iż u nas panuje apatia społeczna. To się chyba zaczęło za burmistrza Suchorskiego, gdy inicjatywy społeczne nie miały poparcia w magistracie, wręcz były torpedowane. I teraz ludziom nie chce się działać.
- Może nie ma liderów?
- Nie ma, wygodniej jest nie pchać się na afisz.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?