MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Magiczna szkoła

KRZYSZTOF ZAWICKI
Nie ulega wątpliwości, że przez kilka ostatnich lat Głogów był polską stolicą skoczków w dal. W tym mieście rozpoczynał karierę aktualny rekordzista kraju Grzegorz Marciniszyn, stąd wywodzi się kilku innych obecnych reprezentantów Polski.

Przygodę z kadrą rozpoczął w połowie lat 90. Krzysztof Łuczak. Później wystrzelił talent G. Marciniszyna. Wynikiem 8,28 pobił długowieczny rekord Grzegorza Cybulskiego - 8,27 m. Szybko też pojawiła druga fala zawodników - Krzysztof Głuszkowski i Paweł Kruhlik, którzy zapowiadają się na znakomitych trójskoczków. Ostatni z nich nie ma sobie równych w kraju w kategorii juniorów - jego najlepsze wyniki to 15,90 m w trójskoku i 7,49 m w skoku w dal.

Magiczna szkoła

Taki wysyp talentów można określić podwójnym fenomenem. Pierwszym jest fakt, że wymienieni sportowcy byli uczniami jednej szkoły placówki - Zespołu Szkół im. Wyżykowskiego, drugim to, że Głogów nie posiada ani jednej, nawet półprofesjonalnej, skoczni w dal!
Utalentowanym łowcą talentów okazał się tamtejszy nauczyciel wychowania fizycznego Tadeusz Karpowicz, który w skromnej, szkolnej bazie potrafił opracować przynoszący nadspodziewane efekty, system szkolenia skoczków.
- Zawsze lubiłem lekkoatletykę i razem z innymi szkoleniowcami na początku lat 90. przyjęliśmy do szkolenia grupę miotaczy - wspomina. - Niedługo później w grupie selekcyjnej pojawiły się talenty w skoku w dal oraz trójskoku i postanowiłem skupić się na nich.
Nauczyciel doprowadził do utworzenia klasy sportowej, z możliwością indywidualnego toku nauczania.
- Od początku uzyskałem przychylność dyrekcji z Mariolą Markowską na czele, która nie robiła żadnych przeszkód mnie i moim podopiecznym, w przypadku wyjazdów na zawody, czy zgrupowania - opowiada T. Karpowicz.

Między szkołą a obozami

W międzyczasie zdobył pierwszą klasę trenerską i trafił, jako konsultant, do kadry Polski. Często bywał w ośrodku treningowym w Spale oraz na zagranicznych zgrupowaniach. Efekty przyszły szybko. Największe sukcesy osiągnął G. Marciniszyn, który reprezentował kraj na imprezach rangi mistrzostw Europy i świata.
Mniej udany dla trenera i skoczka był miniony sezon. - Zrobiliśmy wielką motoryczną pracę w Sierra Nevada w Hiszpanii, co Grześkowi dało dużą moc, ale odbiło się na pogorszeniu techniki - mówi T. Karpowicz. - W tym roku powinno być lepiej i obecnie prowadzimy lżejsze treningi, bardziej szlifujące technikę.
Z powodu braku odpowiednich warunków i pieniędzy zawodnicy zmuszeni są szukać innych klubów. G. Marciniszyn od kilku lat reprezentuje barwy Warszawianki. Ćwiczy nadal w Głogowie, ale macierzysty klub umożliwia mu wyjazdy na zawody i zgrupowania. W ubiegłym roku do AZS-u Biała Podlaska odszedł K. Głuszkowski, natomiast do AZS-u Wrocław P. Kruhlik.

Zły system gubi talenty

Dla T. Karpowicza nie ulega wątpliwości, że lekkoatletyczne talenty mogą być niemal w każdym klubie. Jednak o tym, że nie wypływają one na szerokie wody, decyduje zły system finansowania.
Teraz jest tak, że kluby otrzymują zwrot kosztów szkolenia jedynie w przypadku zdobywania przez młodzieżowców punktów w rankingach ogólnopolskich i trenerzy, chcąc łatać dziury budżetowe w swoich klubach, eksploatują młodzież do granic możliwości. Niestety, pieniądze kończą się w momencie, gdy junior wchodzi w wiek seniora.
Od września T. Karpowicz rozpoczął zajęcia z trzecią falą skoczków. - Mam kilkunastu chłopców z głogowskich gimnazjów, którym na razie aplikuję zajęcia ogólnorozwojowe. - Pierwszy sprawdzian będą mieli podczas ferii na halowych zawodach w czeskim Jabloncu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska