Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marsze piesze i rowerowe

Renata Zdanowicz
Renata Zdanowicz
Główne źródło informacji to Internet. Na portalu gminy stowarzyszenie ma swoją stronę. Wkrótce będzie możliwy druk z komputera mapek z trasami pieszymi i rowerowymi. Ludziom potrzebne jest wspólne maszerowanie, chcę ze sobą przebywać i rozmawiać.

Stowarzyszenie działa siedem lat, w tym czasie można się doliczyć prawie 50 marszów pieszych i ok. 20 wycieczek rowerowych...
W każdej z tych imprez mamy po ok. 20 - 30 uczestników. Cały czas są informacje w Internecie, na naszej łagowskiej stronie, więc ludzie mają do nich dostęp i przyjeżdżają.

Zdarza się też, że same zgłaszają się do Was grupy zorganizowane.

Przyjeżdża szereg różnych zorganizowanych wycieczek do Łagowa, chcą żeby im zorganizować jakiś marsz, chcą się tu przespacerować. My im to organizujemy. Często jest również tak, że grupy biorą udział w tych imprezach, które akurat organizujemy. Praktycznie, co miesiąc jest jakiś marsz.

Jak nie pieszy, to jest wycieczka rowerowa.

W okresie typowo letnim organizujemy więcej wycieczek rowerowych. A tak już wiosna, jesień, zima - to typowo marsze piesze. Nie są to marsze ciężkie i długie. Powiedzmy, rzędu ośmiu, może czasem sześciu kilometrów.

O nie, nie! Pamiętam o wiele dłuższą wyprawę.

Była taka trasa licząca 11 kilometrów, na górę Bukowiec. To najwyższe wzniesienie w okolicy. Ale tam już nie organizujemy marszy. Trzeba iść 11 km pod górę, brukiem. Nie przyjęła się ta trasa, chociaż ładna jest, ale za ciężka, moim zdaniem. Niestety, skrócić się jej nie da.

Mimo to są dowody, że Bukowiec jest często odwiedzany.

To jest trasa dla tych, co sami chcą tam pomaszerować. Jest tam książka wpisów, już wymieniłem trzy, teraz zapisywana jest czwarta. To są grube zeszyty formatu A-4 i tam tych wpisów jest naprawdę masa. Stąd wiadomo, że dużo ludzi to miejsce odwiedza.

Zaobserwowałeś tam pewne zachowania.

Zanim postawiliśmy tam wiatę, zawsze była tam masa śmieci. Teraz, mimo, że nie ma tam żadnego pojemnika, bo nikt by nie jeździł w to miejsce i je oczyszczał, to zawsze jest tam czyściutko. Turyści po prostu docenili to miejsce i sami sprzątają. Po wpisach, które tam są, można wywnioskować jedno, że im ta idea postawienia tam wiaty bardzo się podoba. Wpisy są od nas z kraju, a ostatnio był nawet od turysty z Holandii.

Jak myślisz, dlaczego ludzie tak chętnie przyjeżdżają na te marsze?

Potrzebują takiego wspólnego maszerowania, bo mogą sobie swobodnie ze sobą porozmawiać, poznać się. Widzę, ile tutaj już nawiązało się takich koleżeńskich kontaktów. Ostatnio na wycieczce rowerowej pani z Zielonej Góry poznała koleżankę z Giżycka, po naszej wycieczce postanowiły jeszcze dalej pojechać rowerem. Zapytały mnie, co mogą zobaczyć, chciały odwiedzić Jemiołów.

Dla Ciebie to ważne, żeby ludzie się poznawali.

To jest istotna sprawa. Po marszu zawsze siadamy przy wspólnym stole. Byliśmy z kolegami na dwóch podobnych marszach w innych miejscowościach i tam, tak jak się zaczynało, tak się kończyło. Odmaszerowali swoje i do widzenia. Każdy przyszedł jakby musiał zaszpanować czy co. Tak jak wszyscy obcy przyjechali, tak i obcy wyjechali. Nikt z nikim nie zamienił ani słowa, ani nie było, że sobie później gdzieś usiedli, jaką kawę wypili.

Całkiem inna jest atmosfera w Łagowie.

Co prawda, bierzemy 5 złotych za konsumpcję, a ta kosztuje przecież dużo drożej. Dokładamy z własnych środków. Stowarzyszenie korzysta z odpisu 1 procenta. Te pieniądze służą tym, którzy biorą udział w imprezach, bo też i z reguły ci ten 1 procent odprowadzają. My tu żadnych zarobkowych interesów nie mamy, wszystko jest wkomponowane w organizację imprez.

Marsze są fantastyczne też ze względu na malowniczy teren.

Tak planujemy trasy, aby nie było monotonii. Ta sama inaczej wygląda o każdej porze roku, krajobraz się zmienia. Mamy 6 oznakowanych tras pieszych, wiodą na Pawski Ług, do Jemiołowa, nad jeziorem Trześniowskim do Łagówka oraz nad jeziorko Czarne, lub Ciche do Bukowego Dworku oraz znad jeziora Łagowskiego na górę Poźrzadelską. Na trasach postawiliśmy wiaty, w których można odpocząć.

A trasy rowerowe, jakie są?

Chcieliśmy nakreślić nową trasę Sieniawa - Żelechów i na Gronów, ale część drogi jest nie do przebrnięcia. Dlatego zrezygnowaliśmy z tej trasy i zrobiliśmy Żelechów na Łagów, polną drogą za krzyżem, brzegiem lasu i torowiska nad jeziorko Ciche. Bardzo fajna, lekka trasa, nie męcząca. Z kolei taka dłuższa, na 30 km, wiedzie w kierunku Kosobudza.

Co jest problemem?

Gdyby Łagów dbał i inwestował w takie ścieżki, promenady. Na przykład część trasy nad jeziorem Łagowskim przyciąga ludzi. Co z tego, jak tylko spacerują tam i z powrotem. Tam jest taka niemożliwość, że się nie daje po drugiej stronie iść nad samym jeziorem. Zostały tam pobudowane ośrodki wczasowe.

Które ciekawostki przyrodnicze polecisz w okolicy?

Rezerwat stuletnich cisów k/Bukowca, rośnie tam też kilka potężnych świerków, mają po 200 i więcej lat. Na pieszo to kawał drogi maszerować, rowerem można dojechać. Rzadką sprawą jest rezerwat Pawski Ług i rosnąca wiekowa topola szara.

W powietrzu w łagowskich lasach wykryto bardzo nietypowy pierwiastek...

Dużym zaskoczeniem było wykrycie jodu. Skąd tutaj jod? Okazuje się, że nie musi być solanka. Taką specyfikę powoduje różnorodność drzew. W Polsce są tylko trzy miejscowości o takich właściwościach.

I pewnie czary jakieś są?

O tak! Widzę, jak sobie ludzie idą, to taki miły nastrój jest, wszyscy tacy odprężeni, rozluźnieni, nic im nie przeszkadza. Wszystko jest piękne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska