O tym nie chciał z nami rozmawiać mąż kostrzynianki. - Jeśli żona szuka rozgłosu to jej sprawa. Ja na ten temat nie będę się wypowiadał. Wyrok sądu mówi sam za siebie - stwierdził mężczyzna.
Pani Aneta o swojej gehennie opowiadała nam chętnie w szczegółach. - Pierwszy raz uderzył mnie jeszcze zanim zostaliśmy małżeństwem. Chodziło o jakiś drobiazg. Dostałam w twarz. Przepraszał. Tłumaczył, że żyje w stresie, bo był w trakcie rozwodu z pierwszą żoną. Przebaczyłam mu. To był błąd - mówiła.
Ślub wzięli w 1999 roku. Cztery lata później kobieta trafiła na pogotowie z rozbitą wargą i podbitym okiem. Wtedy rodzice męża poinformowali go, że Aneta go zdradza. - Wpadł w szał. Bił mnie i kopał. Przyznałam się, ze strachu, choć nie była to prawda - mówiła. - Potem takich sytuacji było więcej, ale nikomu o tym nie mówiłam. Bałam się i wstydziłam - dodała.
Nie wytrzymała w maju zeszłego roku. Wtedy z córką z pierwszego związku i wspólnym synem wyprowadziła się z domu. Opowiadała, że po tym mąż ją zaczął nachodzić, grozić jej i przekonał syna, żeby zamieszkał z nim. - Mówił dziecku, że dzięki temu wrócę do domu i znowu będziemy razem - tłumaczyła.
Pod koniec ub. roku sprawa trafiła do prokuratury w Słubicach. Efektem był akt oskarżenia przeciwko mężowi pani Anety o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad żoną od lipca 1996 do maja 2009 r. Mowa w nim o wszczynaniu awantur, wyzwiskach, biciu i kopaniu żony. 22 marca zapadł wyrok. Sąd Rejonowy w Słubicach uniewinnił kostrzynianina od stawianych mu zarzutów.
Niewiarygodne zeznania
Poznaliśmy już treść uzasadnienia. Sąd stanął na stanowisku, że sprawa dotyczy zdarzeń z przeszłości, bo tylko pobicie w 2003 roku zostało potwierdzone przez dokument o obdukcji. Do tego zdarzenia przyznał się też na rozprawie sam oskarżony. Twierdził, że tylko wtedy uderzył żonę i tego żałuje. Potem się pogodzili i nigdy z jego strony nie doszło już do rękoczynów. Świadkowie potwierdzali, że słyszeli kłótnie i krzyki dobiegające z ich mieszkania, ale nie widzieli u pani Anety śladów pobicia. Także syn mówił psychologowi o kłótniach w domu, głównie o pieniądze, ale nie widział, żeby tata bił mamę.
W tej chwili toczy się sprawa rozwodowa małżonków, a także o przyznanie opieki nad synem i podział majątku. Sąd uważa, że w tej sytuacji skazanie męża mogłoby być korzystne dla pani Anety w toczących się postępowaniach cywilnych. Według sądu zeznania kobiety są niewiarygodne. Z ustaleń wynika, że to ona była osobą wiodącą w związku, nie boi się męża, a odkąd wyprowadziła się z domu chętnie o swoich przeżyciach opowiada. - Trudno więc uwierzyć, że przez tyle lat milczała - uznał sąd. W dodatku, według świadków, prowokowała męża, grożąc mu w sms-ach, strasząc pozbawieniem majątku i odebraniem syna. Dlatego uznano, że dowody są niewystarczające.
Inne zdanie w tej sprawie mają słubiccy śledczy. - Uważamy, że zgromadzone dowody są w pełni wystarczające, żeby uznać mężczyznę winnym. Dlatego odwołaliśmy się od tego wyroku - powiedział nam wczoraj prokurator rejonowy Mariusz Nowak.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?