Żołnierze międzyrzecko-wędrzyńskiej brygady mają być filarem dziewiątej zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie. Cześć z nich wyleciała już na misję w pierwszej połowie marca, pozostali dołączą do nich w ciągu kilku najbliższych tygodni.
W sobotę w Międzyrzeczu odbyło się uroczyste pożegnanie. Aż z Zamościa przyjechała na nie Joanna Siemkowicz. Po wojskowej ceremonii i defiladzie wyściskała st. szer. Janusza Perzyłko, który od czterech lat służy w 17. Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej z Międzyrzecza i Wędrzyna. Jej narzeczony przez najbliższe pół roku razem z kolegami ma patrolować afgańską prowincję Ghazni. Czy się boi? - To będzie moja pierwsza misja. Czuję raczej obawę przed nieznanym, niż strach - mówi.
Strachu o bliskich nie ukrywały natomiast żony i narzeczone "misjonarzy", jak wojskowe media nazywają uczestników misji. - Nie byłam zadowolona z tego, że mój Patryk idzie do wojska. Ani tym bardziej, że ma jechać na niebezpieczną misję. To jednak jego decyzja i muszę ją uszanować - mówi Ewa Filipiak z Trzciela.
Bo wybrali taką pracę
Wielkopolanka ze Swarzędza Milena Skrzypczak żegnała st. szer. Pawła Myckę. Mówi, że "jest dobrej myśli". Dlaczego jej narzeczony jedzie na misję? - Bo jestem żołnierzem. Wybrałem taka pracę i związane z nią ryzyko - odpowiada.
Wielu międzyrzeczan służyło już w Iraku i Afganistanie. Ich bliscy wiedzą, co to nieprzespane nocy i trwoga po każdej informacji o kolejnych ofiarach wśród naszych żołnierzy. Żona Małgorzata, siedmioletni Jakub i siedmiomiesięczna córka Anastazja będą czekać na plut. Krzysztofa Cucha, który przed kilkoma laty służył w Iraku. Jest zwiadowcą. Jego syn mówi, że będzie za nim tęsknić. Jak żona zareagowała na wiadomość, że znowu wyjeżdża na misję. - Nerwowo - odpowiada krótko.\
Łatwo nie będzie
W trakcie uroczystości szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch zapewniał, że bliscy żołnierzy mogą liczyć na pomoc wojska. W jednostkach utworzone zostały tzw. Centra Pomocy Rodzinie, gdzie mogą się zgłaszać ze swoimi problemami. Mogą też liczyć na wsparcie psychologów. I stały kontakt z mężami, gdyż żołnierzom przysługują codziennie czterominutowe rozmowy z wybranym numerem telefonicznym w kraju.
Jeszcze kilka lat temu wojskowi zapewniali, że nasi żołnierze biorą udział w "misjach pokojowych". Potem używano określenia "misje stabilizacyjne". Jak ognia unikano słowa "wojna", chociaż w Iraku i Afganistanie zginęło już ponad 50 polskich żołnierzy i cywili. Teraz nikt nie ukrywa, że toczą się tam działania wojenne.
- Nie spodziewamy się, że będzie łatwo i bezpiecznie. Jesteśmy jednak dobrze przygotowani - mówił podczas pożegnania dowódca 17.WBZ gen. bryg. Sławomir Wojciechowski, który dowodzi afgańskim kontyngentem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?