Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Międzyrzecz: Zasadzka w lesie (Zdjęcia)

Dariusz Brożek
Żołnierze kompani rozpoznawczej trenowali zasadzkę.
Żołnierze kompani rozpoznawczej trenowali zasadzkę. Archiwum 17. WBZ
Ich sprzymierzeńcem jest noc, deszcz i mgła. Zwiadowcy z "siedemnastej" są jak zjawy. Lub raczej zmory. Nieuchwytni dla wroga i piekielnie skuteczni. W czwartek trenowali zasadzkę.

Zasadzka pod Międzyrzeczem

Zadanie było jasne. Podczas czwartkowego treningu żołnierze kompani rozpoznawczej 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej mieli zdobyć jak najwięcej informacji o przeciwniku. To dla nich przysłowiowa bułka z masłem, gdyż szkolą się do walki w ekstremalnych warunkach. Ich sprzymierzeńcem jest deszcz, śnieg, mgły czy gęste lasy, nieprzebyte bagna i górskie ścieżki. Potrafią stać się niewidoczni, po wykonaniu zadania znikają jak zjawy. Dlatego koledzy nazywają ich duchami. Dla wrogów są jak zmory z koszmarnego snu - piekielnie skuteczni i nieuchwytni.

- Podczas dzisiejszych zajęć doskonalimy i sprawdzamy zwiadowców w rozpoznaniu drogi marszu, ataku na obiekt oraz zasadzce. Takie zajęcia dają nam możliwość przetrenowania rozmaitych wariantów działania. Z użyciem sprzętu kołowego lub bez pojazdów, w różnych warunkach i o każdej porze dnia - opisuje szkolenie chor. Krzysztof Hnatów, który pełni obowiązki dowódcy kompanii.

Jak poinformował nas kpt. Artur Pinkowski z 17. WBZ, międzyrzeczanie trenowali m.in. zasadzkę. - Jej podstawowym celem jest likwidacja przeciwnika, zniszczenie jego sprzętu bojowego, zdobycie ważnych informacji i dokumentów, schwytanie jeńców lub pozyskanie uzbrojenia i wyposażenia - tłumaczy kierujący zajęciami chor. Marek Grzybowski, dowódca 2. plutonu.

Przed akcją chor. Grzybowski przedstawił zwiadowcom jej plan. Podzielił ich na trzy grupy - szturmową, ogniowa i torującą, po czym przydzielił każdej z nich szczegółowe zadania. Gdy w oddali pojawił się pojazd przeciwnika, żołnierze byli już dobrze ukryci. Pierwszą odsłoną ataku był konar drzewa, który spadł na drogę tuż przed nadjeżdżającą terenówką. Jednocześnie grupa szturmowa zaatakowała ją z obu stron lasu. Drogę odwrotu zagrodził transporter rozpoznawczy BRDM-2. Słychać było głośną, powtarzającą się komendę: Z wozu!.

Zwiadowcy wywlekli kierowcę z kabiny i przystąpili do przeszukania pojazdu. - Sprawdzaliśmy, czy kierowca aby nie posiada ważnych dokumentów, broni lub innych przydatnych przedmiotów. Dokładnie przeszukaliśmy także pojazd. Szybkość i zdecydowanie to elementy, które wpływają i decydują o powodzeniu danej akcji - mówi st. szer. Kamil Śpiączka, kierowca z grupy szturmowej.

Zasadzkę zakończyło tzw. omówienie. Dowódca szczegółowo wytknął żołnierzom popełnione przez nich błędy, ale wskazał też plusy. - To niezwykle istotny element każdych zajęć. Pozwala uniknąć błędów w przyszłości - tłumaczy chor. M. Grzybowski.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska