Międzyrzeczanie "walczą" pod Żaganiem (zdjęcia)

- W stosunkowo krótkim całe nasze "miejsce pracy" zostało zwinięte, przemieszczone, a następnie rozwinięte w innym rejonie, w taki sposób, aby było ponownie gotowe do pracy. Najważniejsze było, aby każdy dokładnie znał swoje miejsce w ugrupowaniu i wiedział co ma robić. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, działać jak w zegarku. Sporym ograniczeniem był fakt, że przemieszczenie odbywało się w nocy, w warunkach ograniczonej widoczności - opowiadał podpułkownik Grzegorz Kaliciak, komendant stanowiska dowodzenia. Odpowiedzialność za sprawne zwinięcie i rozwinięcie stanowisk dowodzenia spoczywa właśnie na batalionie dowodzenia Strzelców Wielkopolskich, dowodzonym przez podpułkownika G. Kaliciaka. Jego żołnierze muszą zapewnić sztabowcom miejsca pracy, noclegu, żywienia, a także ochronę. To także konieczność dostarczenia setek komputerów, telefonów, kilometrów kabli oraz podłączenie wszystkich systemów i zapewnienie łączności. - Przygotowanie się do ćwiczenia wymagało od nas wiele wysiłku. Po kilku dniach jego trwania mogę stwierdzić, że ten wysiłek nie poszedł na marne. Widać to teraz, kiedy na bieżąco musimy reagować na zmieniającą się sytuację, a czas na planowanie ograniczony. Powodzenie tego ćwiczenia zależy przede wszystkim od wszystkich żołnierzy, którzy z zaangażowaniem i wolą walki wykonują swoje zadania. Taki rodzaj sprawdzianu jest dla nas kolejną lekcją, z której z pewnością wyciągniemy wnioski na przyszłość - podsumował dowódca "siedemnastej" generał brygady Rajmund T. Andrzejczak.