Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miejskie inwestycje w Zielonej Górze na celowniku polityków Platformy Obywatelskiej

Maciej Dobrowolski
Pracownicy magistratu odpierali zarzuty polityków platformy.
Pracownicy magistratu odpierali zarzuty polityków platformy. Maciej Dobrowolski
W środę politycy PO złożyli do prokuratury zawiadomienie o możliwych nieprawidłowościach w ostatnich miejskich inwestycjach. Czego dotyczy cała sprawa?

W zeszłą środę Sławomir Kotylak, kandydat PO na prezydenta Zielonej Góry wraz Markiem Kamińskim, startującym do rady miasta z list Platformy (obaj są pracownikami urzędu marszałkowskiego), złożyli doniesienie do prokuratury, w którym wskazywali konkretne nieprawidłowości przy realizacji inwestycji - miejskiego monitoringu, rewitalizacji Doliny Gęśnika, Winnego Wzgórza i Parku Sowińskiego.

- Jeśli ma się wiedzę, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa, powinno się zgłosić to prokuraturze. Informacje, które zdobyłem, opieram na rozmowach ze świadkami oraz analizie ogólnodostępnych dokumentów. Organy ścigania powinny to sprawdzić - tłumaczy S. Kotylak.

W zawiadomieniu do prokuratury czytamy, że w Dolinie Gęśnika wciąż instalowany jest monitoring, a przecież już wcześniej miasto ogłosiło realizację i odbiór tego projektu.

Kolejnym niejasnym elementem dla polityków Platformy jest fakt, że na tym terenie
miasto nie usunęło odpadów i śmieci pomimo zakończenia rewitalizacji. Ponadto magistrat miał posiadać informację o nielegalnym odprowadzaniu do potoku Gęśnika ścieków i wód opadowych. Nie dokonał jednak żadnych działań zmierzających do zaniechania tego procederu.

W piśmie do prokuratury Platforma zwraca także uwagę, że projekt rewitalizacji Winnego Wzgórza autorstwa Agnieszki Kochańskiej zawierał nazwy urządzeń – jednostek sterujących Hydrovar. Jak twierdzi PO, takie sugestie wskazujące konkretne urządzenie są złamaniem prawa dotyczącego zamówień publicznych. Podobna sytuacja miała także wystąpić w przypadku inwestycji w Parku Sowińskiego, gdzie wskazano pompy wielostopniowe.

Już w czwartek urząd miasta zwołał konferencję prasową, na której był obecny m.in. Paweł Urbański z departamentu inwestycji oraz wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk, który nadzorował projekty związane z rewitalizacją. Magistrat zdecydowanie odrzucił wszystkie zarzuty.
- Rewitalizacja Doliny Gęśnika jeszcze oficjalnie się nie zakończyła. Oznacza to, że Sławomir Kotylak nie ma zbyt wielkiej wiedzy o przebiegu miejskich inwestycji. Zgodę na przedłużenie terminu i zwiększenia liczby kamer na Gęśniku wydał osobiście pan Kamiński, jako pracownik urzędu marszałkowskiego 30 sierpnia. A dwa tygodnie później na konferencji nie pamięta o tym. Jak to możliwe? - pyta K. Kaliszuk.

- To dlaczego hucznie ogłaszano otwarcie monitoringu? Niech miasto się zdecyduje – odpowiada Marek Kamiński.

Przeczytaj też: ILE ZARABIA SIĘ W LIDLU? PENSJE PRACOWNIKÓW NALEŻĄ DO JEDNYCH Z NAJWIĘKSZYCH W BRANŻY SPOŻYWCZEJ

Wiceprezydent Kaliszuk odniósł się również do kwestii odpadów. - Do władz miasta nigdy nie wpłynęło zawiadomienie o tym, aby na Gęśniku znajdowało się wysypisko śmieci. Teren został zinwentaryzowany pod względem przyrodniczym. Toczyliśmy spory z ekologami o drzewka i nawet oni nie mówili o śmieciach - tłumaczy wiceprezydent.

Magistrat twierdzi, że podjęto już działania mające uporządkować kanalizację. - Pobliski kościół i plebania płaciły za odprowadzanie ścieków, ale nie wiedziały, że trafiają do Gęśnika. Ksiądz proboszcz jak tylko dowiedział się o tym fakcie, od razu podjął kroki, aby naprawić ten stan rzeczy. Podłączenie do kanalizacji ma być gotowe tej jesieni - twierdzi wiceprezydent.

W kwestii zawarcia w projekcie nazw konkretnych urządzeń przy rewitalizacji Winnego Wzgórza i Parku Sowińskiego urząd jest zdania, że wszystko zostało wykonane prawidłowo.

- Pan Kotylak i Kamiński czytają przepisy wybiórczo – twierdzi K. Kaliszuk. Jak tłumaczy nam wiceprezydent prawo dopuszcza użycia w projekcie nazwy danego urządzenia, jeśli dodamy, że wykonawca może użyć rozwiązania równoważnego lub lepszego. – To jedynie wskazanie pewnego minimalnego standardu sprzętu. Natomiast później wykonawca sam kupuje urządzenia. Tak było w przypadku pompy w Parku Sowińskiego. Tę procedurę nadzorował departament pana Marka Kamińskiego - mówi Krzysztof Kaliszuk.

Wiceprezydent twierdzi też, że albo Marek Kamiński źle wykonywał swoją pracę w urzędzie marszałkowskim kontrolując inwestycje albo Sławomir Kotylak nie zna się na prowadzeniu zamówień publicznych składając takie doniesienie do prokuratury. - Elżbieta Polak powinna teraz rozstrzygnąć, którego z tych panów zawiesić, bowiem jeden z nich się myli - mówi Kaliszuk.

Magistrat zagroził, że jeżeli marszałek województwa nie zareaguje na postępowanie swoich pracowników to miasto wstrzyma 7,5 mln złotych dotacji do lotów międzynarodowych.

Ale pani marszałek Polak broni swoich dyrektorów: – Zmian w projekcie było wiele, a Sławomir Kotylak złożył zawiadomienie do prokuratury, jako osoba prywatna. Taki szantaż to poziom piaskownicy. Wiceprezydent Kaliszuk bawi się w rządzenie…

Przeczytaj też: ILE ZARABIA SIĘ W LIDLU? PENSJE PRACOWNIKÓW NALEŻĄ DO JEDNYCH Z NAJWIĘKSZYCH W BRANŻY SPOŻYWCZEJ

Zobacz też: MAGAZYN INFORMACYJNY 14.09.2018

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska