Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Rzeszowa przez trzynaście lat walczył z ZUS-em. I wygrał

Wojciech Malicki 17 867 2 236 [email protected]
- Walka z ZUS-em kosztowała mnie wiele zdrowia, ale było warto – mówi Antoni Kalita z Rzeszowa
- Walka z ZUS-em kosztowała mnie wiele zdrowia, ale było warto – mówi Antoni Kalita z Rzeszowa Fot: Krzysztof Kapica
Antoni Kalita pisał odwołania, zakładał procesy, skarżył się do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Przez 13 lat walczył z ZUS-em o rentę i wygrał.

Antoni Kalita z Rzeszowa nigdy się nie poddaje. Od 1997 roku walczył z urzędnikami ZUS o przyznanie mu stałej renty inwalidzkiej. Jego wytrwałość w bojach z urzędnikami została nagrodzona - od czerwca otrzymuje 824 zł renty.
Dwanaście razy jego sprawa trafiała do sądu. Trzydzieści dwa razy musiał stawiać się na badania lekarskie wykonywane przez pięćdziesięciu dwóch lekarzy specjalistów. - Wszystko przez to, że ZUS wolał mnie dręczyć, upokarzać badaniami i procesami niż przyznać mi niewysoką rentę stałą. Świadczenie, które ze względu na moje liczne choroby, zwyczajnie mi się należało - opowiada 58-letni mężczyzna.

Rzeszowianin przez kilkanaście lat pracował w państwowym przedsiębiorstwie, potem był taksówkarzem. W sumie przepracował 27 lat. Od 1997 roku przewlekłe choroby i urazy (m.in. kręgosłupa) nie pozwoliły mu dalej pracować zawodowo. - Złożyłem w ZUS-ie podanie o rentę. Ten odmówił. Odwołałem się. Tak zaczęła się moja trzynastoletnia batalia z ubezpieczycielem, który posługując nierzetelnymi opiniami lekarzy - orzeczników nie chciał przyznać mi świadczenia w przysługującej mi wysokości - opowiada Kalita.

Rzeszowianin, który starał się o przyznanie stałej renty inwalidzkiej z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, nie poddał się. Konsekwentnie odwoływał od niekorzystnych dla niego decyzji ZUS. Do wyższych instancji w samym urzędzie i do sądów, z Sądem Najwyższym włącznie. Pisał nawet do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Poprosił o pomoc podkarpackich parlamentarzystów. - Bardzo mi pomogła posłanka Renata Butryn, która interweniowała w mojej sprawie - opowiada Kalita.
Wreszcie, pod koniec maja 2010, po prawie trzynastu latach - Komisja Lekarska ZUS w Warszawie przyznała mu rentę stałą w wysokości 824,80 zł netto. Wygrał, ale - jak twierdzi - swoje zwycięstwo przypłacił silną nerwicą.

Ile kosztowały te procesy? Nie wiadomo. Z pewnością znacznie więcej niż skromna renta Kality. Za kilkunastoletnią walkę z ZUS-em zapłacili wszyscy ubezpieczeni w państwowym molochu.
Małgorzata Bukała, rzecznik rzeszowskiego oddziału ZUS tłumaczy, że zgodnie z przepisami, od każdej decyzji tej instytucji można się odwołać. I ubezpieczeni korzystają z tej możliwości. - W rzeszowskim oddziale ZUS łączna liczba odwołań od wszystkich decyzji, m.in. emerytalno-rentowych, zasiłkowych i ubezpieczeniowych w 2009 roku wyniosła 4.528. Sądy zmieniły 1.359 decyzji. Wśród tych spraw 519 dotyczyło świadczeń z tytułu niezdolności do pracy - podaje Bukała.

Czy to dużo? Zdaniem urzędników nie. Rzeszowski oddział ZUS tylko w sprawach emerytalno-rentowych wydaje rocznie ponad 150 tysięcy decyzji.
- Wiele osób skrzywdzonych przez ZUS zwyczajnie odpuszcza walkę z państwowym gigantem. Nie wierzą, że są w stanie wygrać z urzędnikami. Moja historia wskazuje, że warto powalczyć o sprawiedliwość - kwituje Antoni Kalita.

Redakcja otrzymała...

Po artykule opublikowanym m.in. na łamach "Gazety Lubuskiej" otrzymaliśmy pismo od rzecznika prasowego ZUS w Rzeszowie:


W związku z ukazaniem się w Gazecie Lubuskiej artykułu "Wygrałem z ZUS-em. Walczyłem 13 lat" proszę o opublikowanie wyjaśnienia dotyczącego treści przedstawionych w tej publikacji.
Autor tekstu, Wojciech Malicki, przedstawiając historię pana Antoniego Kality nie napisał w sposób jednoznaczny, że zainteresowany przez te 13 lat pobierał rentę, która przyznawana była okresowo i na podstawie kolejnych badań przedłużana. Nie można zatem twierdzić, że pan Kalita przez 13 lat musiał walczyć o rentę, ponieważ to świadczenie pobierał, tyle tylko, że była to renta okresowa, a nie stała.
W myśl ustawy emerytalnej renta okresowa przysługuje wówczas, jeśli niezdolność do pracy ma charakter czasowy. Natomiast zgodnie z nowelizacją ustawy niezdolność do pracy jest orzekana na okres nie dłuższy niż 5 lat, chyba, że według wiedzy medycznej nie ma rokowań odzyskania zdolności do pracy przed upływem tego okresu - wówczas niezdolność do pracy jest orzekana na okres dłuższy niż 5 lat. Co to oznacza dla osoby pobierającej rentę okresową? Przede wszystkim to, że przez te 5 lat stan zdrowia może ulec zmianie, może się polepszyć, albo może się też pogorszyć.
Pan Antoni Kalita mając rentę okresową, zgodnie z zawartym pouczeniem, wniósł odwołanie od decyzji ZUS do sądu. W myśl ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych od każdej decyzji Zakładu przysługuje odwołanie do właściwego sądu w terminie i według zasad określonych w przepisach Kodeksu Postępowania Cywilnego.
W kwietniu br., po orzeczeniu Komisji Lekarskiej ZUS w Warszawie, pan Kalita otrzymał z ZUS-u rentę na stałe. Zgodnie z obowiązującymi przepisami renta stała przysługuje osobie, której niezdolność do pracy została uznana za trwałą.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych jako państwowa instytucja ubezpieczeniowa zajmuje się gromadzeniem składek na ubezpieczenia społeczne obywateli oraz dystrybucją świadczeń (m.in. emerytur, rent, zasiłków chorobowych lub macierzyńskich) w wysokości ustalonej
przez parlament i rząd. Dlatego trudno zgodzić się z przytoczoną w artykule wypowiedzią parlamentarzysty o takim interpretowaniu przepisów prawa, aby nie stwarzać ludziom problemów.
Z poważaniem
Małgorzata Bukała
Rzecznik Prasowy
Oddziału ZUS w Rzeszowie

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska