MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Sulechowa uważa, iż gmina mści się za to, że kiedyś nie zrezygnował z garażu

Eugeniusz Kurzawa 0 68 324 88 54 [email protected]
- Mieszkam tu ponad 30 lat i zawsze do mojej posesji były trzy dojazdy! - mówi Zenon Tyszko z ul. Sikorskiego 4
- Mieszkam tu ponad 30 lat i zawsze do mojej posesji były trzy dojazdy! - mówi Zenon Tyszko z ul. Sikorskiego 4 fot. Tomasz Gawałkiewicz
Napisał do nas Zenon Tyszko z centrum miasta przedstawiając swe problemy. Ponieważ niemal sąsiaduje z ratuszem, być może dlatego obie strony z bliska od lat rażą się mocnymi argumentami.

- Moja "droga przez mękę" rozpoczęła się w końcowych latach XX wieku i trwa do dzisiaj - zaczyna Zenon Tyszko. Wylicza w sześciu punktach "działania urzędników gminy Sulechów, którzy spowodowali moje cierpienia". Skupmy się na najważniejszych, które mieszkaniec ul. Sikorskiego 4 demonstruje nam przed swoim domem.

- Głównie idzie o ten dojazd do mojej posesji od strony ul. Szopena, który kiedyś szedł przez podwórze kolo bloku, ale okazało się, iż wspólnota mieszkaniowa ma w tym miejscu założyć zieleń; to od tej strony - prowadzi w to miejsce. - Lecz nic się nie robi. Postawiono betonowe donice na kwiaty, zainstalowano lampę i koniec. Dojazd mam zablokowany. A pan burmistrz Andrasiak uzasadnia, że to konieczne, gdyż rozpędzone pojazdy mogą zagrażać dzieciom i pieszym. No patrz pan, stoimy już z pół godziny, a nikt nie jeździ nawet rowerem, pieszych też mało...

Miał trzy dojazdy

W sumie, pokazuje Z. Tyszko, kiedyś miał trzy dojazdy do posesji (ulokowanej, rzec można, na zapleczu pl. Ratuszowego, obok restauracji Ramzes). Jeden od Sikorskiego - aktualny, choć to tzw. ciąg pieszojezdny. Dwa zaś od Szopena: pierwszy do garażu, drugi obok wspomnianego bloku wspólnotowego.

- Jest umowa między samorządem a tamtą wspólnotą mieszkaniową na zrobienie zieleni i placu zabaw dla dzieci - odpowiada wiceburmistrz Mirosław Andrasiak. - My tylko wspieramy wspólnotę, a nie wykonujemy zadania. Jednak ma tam powstać skwer.

- Muszę mieć dojazd, żeby dowieźć opał, wywieźć szambo, przywieźć sobie kartofle na zimę - wylicza właściciel posesji przy Sikorskiego. Pokazuje, że od strony swego garażu, z kierunku Szopena, ma zablokowany dawny drugi dojazd. - O, tu powstał pasaż przy restauracji, na środku wbili słupek, żeby ktoś nie wjechał - Tyszko uważa, że to wszystko jest zemstą ratusza, iż nie chciał kiedyś zrezygnować z garażu.

Nie rozumie zmian?

- Pan Tyszko jest przykładem osoby, która nie chce się pogodzić ze zmianami w mieście - uważa M. Andrasiak. - Nie widzi dalej niż czubek swego nosa. A trzeba zauważyć, iż życie idzie na przód, że planując patrzymy na miasto całościowo.

Pana Zenona irytuje jeszcze kwestia spływu wody deszczowej (wcześniej źle zbudowany chodnik spowodował zalanie jego piwnicy 12 i 25 kwietnia ub. r., dopiero miejska kratka załatwiła sprawę) oraz reklamy obok jego domu, która nie pozwala oczyszczać rynny z wpadających liści kasztanowca.

- Mamy dokumentację, że pan Tyszko celowo zatkał kratkę ściekową na progu swej posesji, żeby udowodnić, iż została źle wykonana - uważa M. Andrasiak. - A z tą reklamą, jeśli przeszkadza, to trzeba będzie przesunąć - wiceburmistrz notuje w kalendarzu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska