9/13
Grzegorz Kurkiewicz, lekka atletyka...
fot. Archiwum Grzegorza Kurkiewicza

Grzegorz Kurkiewicz, lekka atletyka

Pan Grzegorz skakał o tyczce bambusowej, następnie metalowej, chociaż... - Jak nie było tyczki, to był taki długi kij i na tym kiju żeśmy skakali - zauważa. - Skakałem 3,87-3,90, coś takiego. A później na tyczce z włókna szklanego ponad cztery metry też było. Z tych czterech metrów nieraz rąbnąłem na plecy na piasek. Ale wstawałem i dalej skakałem. Widocznie ten kręgosłup był jako tako cały... Mój rekord życiowy? 4,02 chyba. 4,20 też było, ale nieoficjalnie.

Trener Kurkiewicz opowiada, w jakich warunkach szkolił tyczkarzy w Żarach. Gazeta, którą kładzie na stole, ma obrazować salę gimnastyczną o wymiarach 10x10 metrów. W połowie obiektu dwa filary, od podłogi do sufitu, bezczelnie wrzynają się w przestrzeń do ćwiczeń. - Za tym słupem po lewej, w rogu leżały gąbki - pokazuje pan Grzegorz. Tyczkarz, który ruszał z korytarza prowadzącego do sali, na końcu rozbiegu musiał więc skręcić w lewo i dopiero wtedy mógł oddać skok... Z gąbkami też wiąże się ciekawa historia. Żeby je zdobyć, trener jeździł do Stargardu Szczecińskiego, a 250-kilometrowa trasa w latach 60. była nie lada wyzwaniem. Gąbki upychał do worków i układał prowizoryczny „zeskok”. Warunki spartańskie? Pewnie tak, ale właśnie w takich wychował przyszłego mistrza olimpijskiego.

Czytaj też: PGE Ekstraliga. Top 8 pierwszej kolejki. Który żużlowiec znalazłby się w drużynie marzeń na inaugurację sezonu?

Czytaj też: Zobacz podprowadzające Cash Broker Stali Gorzów na pierwszym meczu w sezonie 2018 [ZDJĘCIA]

Czytaj też: Czy byłbyś dobrym sędzią żużlowym? Rozwiąż test! [QUIZ]

10/13
Bogusław Nowak, żużel...
fot. Archiwum Bogusława Nowaka

Bogusław Nowak, żużel

Był maj 1969 roku, gdy chłopcy dowiedzieli się, że Stal robi nabór do szkółki żużlowej.

- Miałem wtedy jawę po bracie. Pojechałem na ten stadion, pamiętam, w poniedziałek. No i jak zobaczyłem tę chmarę chłopaków, to pomyślałem, że niemożliwe jest, żeby tam w ogóle się dostać - wspomina pan Bogusław, który uczył się wówczas na cukiernika w szkole gastronomicznej. - Tego dnia do szkółki żużlowej zapisało się 136 chłopaków! Andrzej Pogorzelski był trenerem, Zygmunt Szarabajko takim kierownikiem organizacyjnym i każdego pytał, co robi. Przeważali ślusarze, spawacze, tokarze. Gdzieś tam trafił się masarz, rzeźnik. Doszło do mnie i... cukiernik. Pogorzelski spojrzał na Szarabajkę, ten na niego: „Tego jeszcze nie było! Cukiernika nam tu brakuje”. Wyśmiali mnie na samym początku.

Ale klamka już zapadła, na liście adeptów zapisanych do szkółki widniało nazwisko Nowak. Trener Pogorzelski bardzo szybko eliminował kolejnych śmiałków. Tymczasem 17-letni Boguś pokonywał kolejne szczeble. - Mnie chyba uratowało to, że postanowiłem nie robić nic więcej niż to, co mi powie trener. Kazał na prostej otworzyć gaz, wejście w łuk pyr, pyr, pyr i od wyjścia znowuż gaz i całą prostą. To zaczynało procentować - relacjonuje. - Z tej armii Pogorzelski wybrał mnie, Fabiszewskiego, Woźniaka, Plecha, Jóźwiaka. Rembas przyszedł rok po nas. To był taki nabór, który w zasadzie stworzył przyszłą Stal.

Czytaj też: PGE Ekstraliga. Top 8 pierwszej kolejki. Który żużlowiec znalazłby się w drużynie marzeń na inaugurację sezonu?

Czytaj też: Zobacz podprowadzające Cash Broker Stali Gorzów na pierwszym meczu w sezonie 2018 [ZDJĘCIA]

Czytaj też: Czy byłbyś dobrym sędzią żużlowym? Rozwiąż test! [QUIZ]

11/13
Lech Piasecki, kolarstwo...
fot. Archiwum Lecha Piaseckiego

Lech Piasecki, kolarstwo

- Jesienią 1984 roku kadrę objął Ryszard Szurkowski - zauważa pan Lech.

- A co trener może zmienić u zawodnika na tak wysokim poziomie, jaki pan już wtedy prezentował? - pytam.

- Oj, zdziwiłby się pan - przekonuje Piasecki. - Kadrowicze zmienili się diametralnie, ja też. Ryszard Szurkowski był jeżdżącym trenerem, w pierwszych wyścigach startował razem z nami. Przełomowe były zimowe mistrzostwa Bułgarii. Przy granicy z Grecją trenowała tu cała reprezentacja Bułgarii, na zgrupowania przyjeżdżali Rosjanie, my... I był wyścig na około 140 kilometrów. Wystartowali wszyscy, ze 150 osób. Warunki jesienno-zimowe. Przewróciłem się na kawałku lodu, ułamałem hamulec, skrzywiłem korbę. Poszła ucieczka, zrobili jakieś 30 sekund przewagi. Podjechał Ryszard Szurkowski i mówi, że trzeba gonić. Jak? Bez tylnego hamulca? Ze skrzywioną korbą? A on na to: „Nie gadaj, tylko siadaj na koło”. Andrzej Mierzejewski był jeszcze z nami. Ryszard Szurkowski dał niesamowitą zmianę na podjeździe, zostawił mnie około 50 metrów za ucieczką i powiedział: „Masz ich dogonić i wygrać!”. No, to dogoniłem i wygrałem. Wtedy uwierzyliśmy, że jeśli czegoś bardzo się chce, to można to osiągnąć. Zimę przepracowaliśmy bardzo mocno, wiosną wygrywaliśmy prawie wszystkie wyścigi.

Czytaj też: PGE Ekstraliga. Top 8 pierwszej kolejki. Który żużlowiec znalazłby się w drużynie marzeń na inaugurację sezonu?

Czytaj też: Zobacz podprowadzające Cash Broker Stali Gorzów na pierwszym meczu w sezonie 2018 [ZDJĘCIA]

Czytaj też: Czy byłbyś dobrym sędzią żużlowym? Rozwiąż test! [QUIZ]

12/13
Piotr Protasiewicz, żużel...
fot. Mariusz Kapała

Piotr Protasiewicz, żużel

- Mój tata też jeździł na żużlu. Często bywaliśmy w domu u Zbyszka Marcinkowskiego, świetnego żużlowca przed laty, medalisty mistrzostw świata par, wielkiej legendy. W tamtym okresie tata dużo pracował z Andrzejem Huszczą, na zawody razem jeździli. A z racji tego, że nasi rodzice spotykali się bardzo często, miałem przyjemność oglądania przygotowania sprzętu, warsztatu żużlowego, treningów na motocyklu. Miałem też przyjemność bycia blisko Andrzeja Huszczy, legendy, bożyszcza w tamtych czasach. Powoli zaczynało to kiełkować, aczkolwiek tata regularnie mnie temperował, że to nie jest kierunek, który jemu się podoba. Ale nie udało mu się tak do końca... - uśmiecha się pan Piotr.

- Do szkółki trafiłem jako chłopak, który był przygotowany pod motocykl żużlowy. W wieku 15 lat, pod koniec wakacji, po wielkich bojach z tatą, udało mi się, dostałem zgodę, żeby siąść na ten motocykl. Pierwszy trening w formie nagrody, później kolejne - opowiada pan Piotr. - Byłem pod ręką Jana Grabowskiego, nieodżałowanego, i uważam, że jeśli chodzi o naukę jazdy młodych adeptów, przeprowadzenie do licencji i pilnowanie ich w okresie pierwszych startów, to jednego z najlepszych w Polsce i na świecie też. Absolutnie świetny człowiek. Trafiłem pod jego skrzydła, bardzo szybko licencję zdałem, no i... zaczęły się schody.

Czytaj też: PGE Ekstraliga. Top 8 pierwszej kolejki. Który żużlowiec znalazłby się w drużynie marzeń na inaugurację sezonu?

Czytaj też: Zobacz podprowadzające Cash Broker Stali Gorzów na pierwszym meczu w sezonie 2018 [ZDJĘCIA]

Czytaj też: Czy byłbyś dobrym sędzią żużlowym? Rozwiąż test! [QUIZ]

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Jest nowe miejsce, gdzie leczą zęby ze znieczuleniem ogólnym na NFZ! Mamy trzy takie

Jest nowe miejsce, gdzie leczą zęby ze znieczuleniem ogólnym na NFZ! Mamy trzy takie

Żagańscy malarze szykują się na wystawę w Warszawie. Te prace będą nas reprezentować

Żagańscy malarze szykują się na wystawę w Warszawie. Te prace będą nas reprezentować

Luna nie wystąpi w finale Eurowizji 2024. Zobaczcie, jak wyglądała Polka ZDJĘCIA

Luna nie wystąpi w finale Eurowizji 2024. Zobaczcie, jak wyglądała Polka ZDJĘCIA

Zobacz również

Drugi dzień egzaminów maturalnych. Dziś na tapecie matematyka

Drugi dzień egzaminów maturalnych. Dziś na tapecie matematyka

Luna nie wystąpi w finale Eurowizji 2024. Zobaczcie, jak wyglądała Polka ZDJĘCIA

Luna nie wystąpi w finale Eurowizji 2024. Zobaczcie, jak wyglądała Polka ZDJĘCIA