Renee - od Renaty Hływy, głogowianki, która podpisała akt adopcji klaczy, czyli w praktyce została... jej przybraną matką. - Uwielbiam konie od dziecka. Umiem się nimi zajmować, bo mój dziadek je hodował - opowiada pani Renata.
Do Kłobuczyna, gdzie jej klacz znalazła schronienie, przyjeżdża teraz kilka razy w tygodniu. Nie bywa tam sama. Towarzyszą jej pracownicy i działacze Klubu Garnizonowego z Głogowa.
Przez rok zbierali makulaturę
Pomysł uratowania konia przeznaczonego na rzeź powstał właśnie w ich głowach. - To jest wspólna akcja nas oraz komisji obszarów wiejskich starostwa powiatowego. Pani Renata, która wyszukała odpowiedniego konia i po niego pojechała, współpracuje z fundacją "Spokojna Przystań" - mówi Stefan Górawski, kierownik Klubu Garnizonowego.
Zorganizowali akcję zbierania makulatury wśród głogowian. Trwała przez rok. Udało im się zgromadzić i sprzedać około 20 ton makulatury. Pieniędzy jeszcze było mało. Dołożyła je pani Renata.
- Za kilka tysięcy wykupiliśmy klacz ze stadniny pod Tarnowem. Młodą, półtoraroczną - opowiada S. Górawski. - Nie nadawała się do hodowli, więc przeznaczyli ją na rzeź. Miała jechać wkrótce do Włoch, do rzeźni.
Uwielbia marchew
Zamiast tego klaczka pojechała do Kłobuczyna, kilkanaście kilometrów od Głogowa. Mieszka teraz w stajni u Kazimierza Zielonki, sołtysa wsi.
- Mam jeszcze z dawnych lat sentyment do koni. Z chęcią się nią zajmę - deklaruje pan Kazimierz. - Tym bardziej, że jest wyjątkowo spokojna i bardzo ładna. Je buraki, owies, siano, śrut, uwielbia marchew. Wkrótce zaczniemy ją wyprowadzać. Na razie jest bardzo nieufna.
Na wiosnę Renee będzie przyzwyczajana do siodła. Pan Kazimierz chce sprowadzić bryczkę, żeby się bawiła z dziećmi z okolicznych wsi i z Głogowa. - Będzie z niej duża klacz - wyrokuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?