MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Elektryczny gwizdek

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Archiwum GL
Wybory szefa PZPN zbliżają się wielkimi krokami. Kandydaci muszą mieć 15 głosów poparcia by mogli formalnie starać się o ten drugi, najbardziej po premierze rządu, gorący stołek w naszym kraju.

Uspokoiłem się, kiedy usłyszałem, że były sekretarz generalny uzbierał 17 głosów. I niech nikt nie myśli, że to mało. Prezes Grzegorz Lato nie dał rady, a Pan Zdzisław tak. Zresztą niczym wytrawny gracz postanowił uśpić rywali. Mogą się śmiać, że miał tylko o dwa więcej niż trzeba. On, niczym świetny napastnik, w odpowiednim momencie przeprowadzi decydującą akcję i jak walnie w okienko, to wszyscy dopiero zobaczycie. No, bo kto ma uratować polski futbol jak nie pan Zdzisio? No, kto?

Nasza lokalna władza piłkarska zareagowała błyskawicznie, kiedy napisałem o skandalicznych orzeczeniach Wydziału Gier i Dyscypliny, który zawodników bijących sędziów ukarał odsunięciem od dwóch, a w drugim przypadku, trzech meczów. Dodatkowo ten, który mocniej uderzył dostał stówkę do zapłaty. Dostałem pismo od prezesa LZPN, w którym wprawdzie pisze, że te skandaliczne i wołające o pomstę do nieba, orzeczenia są już prawomocne, a więc nie do ruszenia, ale obiecuję, że zobowiąże wszystkich by na takie sytuacje zwracali szczególną uwagę. Dostałem też kopię pisma, które prezes w tej sprawie wysłał do klubów. Brawo prezesie! Taka szybka reakcja to bardzo dobry znak. Zobaczymy jak będzie z czynami. Swoją drogą to ciekaw jestem czy arbitrzy w geście solidarności wezmą teraz na celownik tych bokserów, a jeśli dali sobie spokój z futbolem, to kluby, w których grają. Tak przecież to działa, a zemsta czasem bywa słodka...

Pamiętam kiedyś opowieść pewnego sędziego. Było to oczywiście w nieco innych czasach, ale... Podyktował karnego przeciwko gospodarzom i został potraktowany grubym słowem przez ich zawodnika. Pokazał mu czerwoną kartkę i wywalił z boiska. Tamci strzelili karnego i wygrali. Żal miał o to, że nikt go z klubu nie przeprosił za te wyzwiska, dodatkowo prezes ryczał na niego po meczu i nie postawił tradycyjnego obiadu z małym wlewem. Już planował, że jak tam jeszcze raz przyjedzie to będzie miał elektryczny gwizdek na wszelkie akcje gospodarzy. - No, ja im jeszcze pokażę - burczał. Kiedy zapytałem czy karny był słuszny, zaczął bąkać i dukać, że tak średnio, bo... tamci mieli wygrać. Takie to były czasy. Dziś mamy inne, choć złośliwi twierdzą, że jest tak samo tylko inaczej.

Ale nasz futbol cały czas mnie zaskakuje. Byłem ostatnio na lubuskich, trzecioligowych derbach w Szprotawie, gdzie Sprotavia przegrała z Promieniem Żary. Mecz jak mecz. Zespoły grały, na trybunach było mniej więcej 250 osób, w tym grupa może 30 fanów Promienia, eskortowana przez policję. Atmosfera była spokojna i nawet nieco senna. Co więc mnie zaskoczyło? Pod stadionem naliczyłem sześć busów policyjnych, dodatkowo dwa radiowozy, a wracając do Zielonej Góry mijałem trzy kolejne. Brakowało tylko armatki wodnej i oddziału konnego. Wiem, że trzeba na zimne dmuchać, być czujnym i przygotowanym na wszystko, ale że aż tak?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska