Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Jeszcze nie teraz...

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel Archiwum GL
Myślałem, że już nic mnie nie zaskoczy. A jednak. Wiadomość, że jeden z najbardziej rozpoznawalnych zielonogórskich sportowców i kandydat do medali w Rio de Jeneiro, chce kandydować w barwach jednej z partii do rady miejskiej wprawiła mnie w kompletne zdumienie.

Po co sportowcowi włażenie w politykę (bo nie da się ukryć, że choć to wybory samorządowe, obowiązuje szyld partyjny)? Jak będzie sprawować mandat, uczestniczyć w sesjach rady, decydować o sprawach miasta skoro trzy czwarte roku jest na zgrupowaniach? Czy nie boi się, że będzie robić za dodatek do sztandaru, a pijarowcy partyjni będą grali jego nazwiskiem i sukcesami? Wreszcie ostatnie, najbardziej zasadnicze pytanie: po co mu to? Piszę to wszystko absolutnie nie po to żeby pouczać znakomitego sportowca, czy wymądrzać się, ale dlatego, że absolutnie tego nie rozumiem.

Ale nie rozumiem wielu rzeczy. Na przykład tego, że policja apeluje do władz polskiej piłki żeby zabroniła kibicom gości wyjazdów na mecze, a wojewoda zamyka stadion, bo w poprzednim spotkaniu odpalano race. Zamiast wyłapywać i surowo karać zadymiarzy, którzy sieją grozę w pociągach i na ulicach próbuje się stosować odpowiedzialność zbiorową. Podobnie z racami. Może zatrzymać tych, którzy je odpalali i właśnie ich ukarać, a nie zamykać stadiony? Pewnie tak, ale to jest trudniejsze, wymaga wysiłku i działań wielu ludzi. My mamy na to prosty pomysł. Jak się zamknie, zabroni, zakaże, to nie będzie problemu.

Przeczytaj też: Mihailo Uvalin: - Trenerem reprezentacji? Czemu nie!

No i nie wyszło Stelmetowi Zielona Góra w meczu z Unicają Malaga. Szkoda. Wydawało się nam wszystkim, że po pechowej porażce w Olympiakosem i pokonaniu Bayernu wygrana z dziewiątą ekipą ligi hiszpańskiej z poprzedniego sezonu jest na wyciągnięcie ręki. Jednak nie. Jeszcze nie teraz. W Europie jeszcze mamy problemy, za to w polskiej lidze żadnych. Zdumiał mnie ostatnio znajomy. To stary kibic, który pamięta nawet czasy drugoligowe. Nie był na meczu! Nie poszedł i to nie, dlatego, że był chory, czy miał w domu jakąś ważną uroczystość, albo wyjazd. Oświadczył mi, że po zaliczeniu spotkań z udziałem najlepszych drużyn w Europie, oglądanie Siarki, przy całym szacunku dla chłopaków z Tarnobrzega, jest dla niego stratą czasu. Obrugałem go oczywiście, przywołałem do porządku i przypomniałem, że prawdziwy kibic nie patrzy, z kim gra jego zespół. On po prostu przychodzi na mecz. Wydawał się lekko przypłoszony i skruszony. Obiecywał, że to się już nie powtórzy. Może tylko udawał? Tak czy inaczej takie nastroje wśród fanów mogą się pojawiać. Jak im przeciwdziałać? Po prostu grać z każdym do końca, ostro i niech pękają setki. To jedyna rada.

Przeczytaj też: Turniejowa piłka Brazuca zaprezentowana w Rio de Janeiro (zdjęcia)

Jak zwykle kiedy Legia dołuje otrzymuję wiele złośliwych komentarzy, tak jakbym to ja z dwóch metrów zamiast do siatki trafił w bramkarza Podbeskidzia, albo nie mógł strzelić gola w Lidze Europy. Nie ukrywam, że ostatnie mecze osłabiły mnie zupełnie. Uważam, że zarówno w pucharze jak i w niedzielę w lidze mistrz Polski się skompromitował. Ta jesień, mimo prowadzenia w tabeli, jest bardzo słaba. Oczywiście wściekłość i słowa krytyki niczego to nie zmienią, bo prawdziwy kibic jest z zespołem na dobre i na złe. Ja jestem.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska