Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morsowanie to samo zdrowie!

Edward Gurban 68 387 52 87 [email protected]
- Jesteśmy zgraną paczką - mówią kożuchowskie morsy. Rok 2014 przywitali oczywiście razem w... lodowatej wodzie.
- Jesteśmy zgraną paczką - mówią kożuchowskie morsy. Rok 2014 przywitali oczywiście razem w... lodowatej wodzie. archiwum morsów z Kożuchowa
- Najważniejsza jest psychika. Wystarczy powiedzieć sobie: wejdę, nie boję się! - opowiada Jan Adamek z Kożuchowa. A potem? - A potem wyzwalają się hormony szczęścia - śmieje się Elwira, która również "morsuje" w kożuchowskim klubie.

- Woda wyzwala dużo energii. Kto już raz spróbował, będzie to robił cały czas - opowiada Jan Adamek z Kożuchowa, który zapoczątkował tradycję "morsowania" w Kożuchowie.

- Wszystko rozpoczęło się około 2008 roku - wspomina. Już wcześniej fascynowały go kąpiele w zimnej wodzie, jednak dopiero sześć lat temu zdecydował się na pierwsze zanurzenie w przydomowym baseniku. Woda miała wtedy sześć stopni Celcjusza. I... spodobało się! Przez trzy lata hartował się sam wchodząc do akwenów o coraz niższej temperaturze, a w 2011 roku namówił do wspólnego zanurzania czwórkę znajomych. Ci także "załapali bakcyla".
- Obecnie grupa w Kożuchowie liczy sobie 23 osoby. Spotykamy się w środy i soboty na kożuchowskich "gliniankach", zawsze o 15.30. Jesteśmy już zgraną drużyną. Jeden za drugim bez wahania wskoczy do... przerębla - śmieje się pan Jan.

- Organizujemy spotkania integracyjne, wspólne ogniska z kiełbaskami. Poza tym witamy zawsze w wodzie nowy rok. Oczywiście bez alkoholu, bo on do szczęścia nie jest nam potrzebny - opowiada mężczyzna.

W porządku, jak więc można zostać morsem?
- To proste. Wystarczy... przyjść. Najważniejsza jest bowiem psychika. Trzeba powiedzieć sobie: wejdę, nie boję się! - opowiada z uśmiechem J. Adamek.
Koszty morsowania są właściwie żadne. - Wystarczą dwa ręczniki, jakaś podkładka na ziemię, bielizna, klapki, buty do wejścia, żeby nie skaleczyć się zimą ostrymi odłamkami lodu. I tyle - opowiada lider morsów z Kożuchowa. - Zawsze się nawzajem asekurujemy - zaznacza. Przed wejściem do wody wystarczy krótka rozgrzewka. - Bieg, przysiady, pompki. Co kto woli. Jak przyjeżdżam nad wodę rowerkiem, więc już jestem rozgrzany - tłumaczy. - W wodzie siedzimy najwyżej 10 minut - zaznacza. Zimą ubiegłego roku nasze morsy zaliczyły wejście przy temperaturze - 14 st. C. - Przerębel był wypełniony drobnym lodem, jakbyśmy w drinku pływali - śmieje się pan Jan.

- Zimna woda rozluźnia - opowiada nam m.in. Elwira Tyrlik, która "morsuje" od stycznia tego roku. - Jest przyjemnie, dostaje się mnóstwo niesamowitej energii i uwalnia się endorfiny - hormony szczęścia - tłumaczy uśmiechnięta dziewczyna. - Morsowanie to samo zdrowie - dodaje z przekonaniem. - Dzięki takim kąpielom nie bolą stawy, a wigor ma się niesamowity. Aż sam zazdroszczę sobie tej energii - śmieje się też J. Adamek.

Jak dodają inni, dzięki kąpielom nie trzeba im żadnych "dopalaczy" czy napojów energetycznych. - Morsowanie pomaga mi utrzymywać dobre samopoczucie, zdrowie i kondycję - mówi Julian z Michalik z Kożuchowa. - Jest rewelacyjnie, najlepiej na świecie - dodaje jego żona, Grażyna.

- Spotykać się będziemy do końca maja, niezależnie od pogody. Kolejny sezon otworzymy z kolei w październiku. Już zapraszamy wszystkich chętnych! - opowiada.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska