Zobacz też: Płetwonurkowie wyłowili granaty z jeziora Lipie. Zobacz film z akcji
Na znalezisko natknął się jeden z płetwonurków z centrum Marlin Plus. Grupa ma swą bazę na plaży w Długiem. - Kolega zobaczył wystający z dna kawałek drewnianej skrzynki. Odkopał ją delikatnie z mułu - opowiada Piotr Raginia, szef szkoleni w centrum.
Wewnątrz znajdowały się pociski z charakterystycznymi lotkami.
Saperzy przyznają, że granaty moździerzowe, szczególnie kaliber 82, są najczęściej spotykanymi pociskami z czasów drugiej wojny światowej w naszym regionie. Były masowo używane przez wojska niemieckie. - Mają delikatne zapalniki, nie wolno ich dotykać. Opuszczenie na ziemię także grozi wybuchem - mówią żołnierze. Te odkryte we wtorek w jeziorze Lipie pochodziły z 1943 r. To były granaty odłamkowe, sprawne i uzbrojone. Siła rażenia jednego może wynieść nawet 30 metrów. Z dna wyciągnęli je starszy bosman Marcin Szemryk i mat Zbigniew Gruszczyński z grupy nurków-minerów 12. Dywizjonu Trałowców ze Świnoujścia. O tym, jak pod wodą wyglądała akcja opowiada ich dowódca, kapitan marynarki wojennej Adam Pociecha: - Pociski artyleryjskie znajdowały się na głębokości 10 metrów i w odległości 15 metrów od brzegu. Widoczność wynosiła około czterech metrów. Nurkowie pracowali w utrudnionych warunkach z powodu unoszącego się mułu. Ale bez większych problemów wydobyli granaty na powierzchnię i przekazali patrolowi rozminowania. Dodatkowo, dla pewności, okolica została przeszukana przy użyciu wykrywacza metali. Nie było innych niebezpiecznych przedmiotów.
Długie to popularna miejscowość turystyczna w regionie. Miejsce odnalezienia granatów znajdowało się około 200 metrów od kąpieliska. W pobliżu plaży są również domki letniskowe i ośrodek wypoczynkowy. Dlatego, na prośbę policji, strzelecka gmina zakazała korzystania z akwenu. Został on cofnięty dopiero po udanej akcji płetwonurków ze Świnoujścia (ta sama grupa wydobyła rok temu fragmenty pocisków rakietowych z jeziora Niesłysz). Granaty zabrał patrol rozminowania ze Stargardu Szczecińskiego. Nurkowie-minerzy działają przede wszystkim na Morzu Bałtyckim. Jednak ze względu na to, że patrole lądowe saperów nie mają nurków, w zachodniej części Polski wspierają ich żołnierze ze Świnoujścia. - W zeszłym roku mieliśmy 11 zgłoszeń. Głównie dotyczyły Bałtyku w związku z budową gazoportu. Znajdowaliśmy tam bomby lotnicze, głębinowe i miny morskie - dodaje kapitan marynarki A. Pociecha.
- Granaty prawdopodobnie zostały wrzucone do jeziora z łódki lub zepchnięte z lodu. Musiało to się stać w nie tak odległym czasie, bo są dobrze zachowane. Oceniam, że leżały w wodzie dwa, trzy lata - mówi dowódca patrolu nr 3 ze Stargardu Szczecińskiego.
Saperzy przypominają, by nie dotykać materiałów wybuchowych z czasów wojennych. - Miejsce odnalezienia trzeba przede wszystkim dobrze oznaczyć i wezwać policję - podpowiadają.
- Wydobycie pocisku z dna jest niebezpieczne także z powodu zmian ciśnienia wody, które mogą spowodować detonację. Do tego woda jest gęstsza od powietrza i fala wybuchowa rozchodzi się na większą odległość niż na powierzchni. Osoba, przez którą przejdzie fala, może zginąć z powodu obrażeń wewnętrznych - dodaje kpt. A. Pociecha.
W 2011 r. patrol ze Stargardu Szczecińskiego, który działa na styku województw zachodniopomorskiego i lubuskiego - u nas obejmuje powiat gorzowski i miasto Gorzów oraz powiat strzelecko-drezdenecki - miał 198 zgłoszeń. W tym roku 78. Prosto z Długiego saperzy pojechali do podstrzeleckiej Brzozy. Tam mieszkaniec wsi na ogródku znalazł radziecki ręczny granat przeciwpancerny...
- Ta sytuacja to przestroga i prośba do każdej osoby, która trafi na podobne znalezisko. To nie są żarty. Trzeba od razu powiadomić policję - zaznacza płetwonurek P. Raginia. - W jeziorze Lipie to pierwszy przypadek odnalezienia materiałów wybuchowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?