Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na "trójce" czyha śmierć

Jakub Pikulik
Do tego karambolu doszło na wylocie z Deszczna w stronę Skwierzyny. Zderzyły się trzy tiry, laweta i dwie osobówki. Cud, że nikt nie zginął. Ale w wielu wypadkach na krajowej „trójce” kierowcy i pasażerowie nie mają tyle szczęścia. (fot. Jakub Pikulik)
Do tego karambolu doszło na wylocie z Deszczna w stronę Skwierzyny. Zderzyły się trzy tiry, laweta i dwie osobówki. Cud, że nikt nie zginął. Ale w wielu wypadkach na krajowej „trójce” kierowcy i pasażerowie nie mają tyle szczęścia. (fot. Jakub Pikulik)
- Na "trójce" żyjemy jak na strzelnicy. My jesteśmy tarczą, a samochody pociskami. I tak od lat - mówią ludzie, którzy mieszkają przy drodze. Tylko w tym roku na tej drodze zginęło 11 osób. W ubiegłym - 15.

W Deszcznie pod Gorzowem co kilkaset metrów natykamy się na znaki ostrzegające przed wypadkami i niebezpiecznymi miejscami. Jest tam też czarny punkt. I przydrożne krzyże. - Każdy z nich to ludzka tragedia. Czasem ktoś się zatrzyma, zapali lampkę. Nie tak dawno znów była tu tragedia. Dwie osoby zginęły - wspomina Antoni Kopczyński, mieszkaniec gminy. - Ludzie jakoś nauczyli się z tym żyć. Ale nie jest lekko. Żeby przejść przez pasy albo przejechać rowerem do sklepu, nieraz trzeba, nie boję się tego powiedzieć, ryzykować życiem.

- Gmina Deszczno to jedno z czterech miejsc na krajowej „trójce” w naszym województwie, w których najczęściej dochodzi do wypadków. Poza tą gminą są to odcinki ze Świebodzina do Rosina, z Sulechowa do Zielonej Góry i z Nowej Soli do Nowego Miasteczka - wylicza Justyna Migdalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.

- Najpierw było tu niebezpiecznie, bo mieliśmy kiepskiej jakości drogę - opowiada Jacek Wójcicki, wójt Deszczna. - Jak zrobiliśmy drogę, okazało się, że jest za dobra i ludzie pędzą jak szaleni. Postawiliśmy więc fotoradary, sygnalizację świetlną, znaki ostrzegawcze. Naprawdę nie wiem, co jeszcze możemy zrobić.

Kierowcy najczęściej rozbijają się na trasie Deszczno - Brzozowiec.

Strach dzieci puścić do szkoły

Jadąc dalej, zatrzymujemy się w Skwierzynie. Tam tiry i tysiące osobówek codziennie mijają okna domów o zaledwie kilka metrów. - Ciężko tu żyć, ciężko przejść przez ulicę, puścić dzieci do szkoły. Jest coraz gorzej, bo aut przybywa, a wymarzona przez nas droga S-3 wciąż się buduje - przyznaje Kazimiera Wolańska.

Nie dalej jak dwa tygodnie temu musiała uciekać z przejścia dla pieszych. - Z jednej strony zatrzymał się kierowca, żeby mnie przepuścić. Ale ten z naprzeciwka nie zahamował. Gdybym nie zaczęła biec, to by we mnie uderzył - mówi kobieta. Kiedy o tym wspomina, jest rozdygotana, ręce jej się trzęsą. - Ja często jeżdżę rowerem. Wie pan, jakie to uczucie, kiedy ogromny tir minie pana o pół metra? A czasem nawet jeszcze bliżej... Człowiek może zawału dostać - dorzuca pani Katarzyna, która przysłuchuje się naszej rozmowie.

Kolejne niebezpieczne odcinki „trójki” nie biegną już w sąsiedztwie domów. To dobra, szeroka droga. Do wypadków często dochodzi na łagodnym łuku, jak za mostem na Odrze w stronę Zielonej Góry. - Kierowca widzi sporo przed sobą, wydaje mu się, że może wyprzedzić. Ale to złudne wrażenie. Kiedy z naprzeciwka wyskoczy auto, nie ma szans, żeby gdzieś uciec. Tak było wiele razy na odcinku między Sulechowem a Zieloną Górą. To są straszne wypadki, auta tak zniszczone, że często nie można rozpoznać marki - opowiada Tomasz Górka, zawodowy kierowca, który przemierza „trójkę” kilka razy w tygodniu.

Wystarczy popatrzeć, co tu się dzieje

Nadmierna prędkość i wyprzedzanie na trzeciego to główne przyczyny tragedii na wszystkich trasach województwa. - Droga krajowa numer trzy łączy Pomorze z Dolnym Śląskiem. Przejeżdżają tędy ludzie na wakacje nad morze i w góry. Stąd najwięcej wypadków jest właśnie latem. Do tego dochodzi ruch tranzytowy i ciężkie tiry - zaznacza Migdalska. Co robi policja, żeby na tej trasie było bezpieczniej? - Na przykład organizujemy akcje „Bezpieczna krajówka”. Wtedy policjanci w oznakowanych i nieoznakowanych radiowozach patrolują tę drogę częściej niż zwykle. Ale nie sposób robić to codziennie. Dlatego przede wszystkim apelujemy o rozsądek do kierowców - dodaje Migdalska.

Zatrzymujemy się w przydrożnym barze na wysokości Międzyrzecza. Rozmawiamy z kierowcami, którzy mówią, że na „trójce” naprawdę jest niebezpiecznie. W tym momencie osobówka wyprzedza tira. Wszyscy milkną, przyglądają się sytuacji, bo z naprzeciwka jedzie furgonetka. Osobówka hamuje, spod kół wydobywa się biały dym, w ostatniej chwili skoda chowa się za tira. - Po co gadać? Wystarczy popatrzeć, co tu się dzieje. Szkoda słów - komentuje jeden z kierowców.

ŚMIERTELNE ŻNIWO „TRÓJKI"

* w 2009 roku zginęło tu 15 osób

* do 24 czerwca br. zginęło 11 osób

* najwięcej wypadków jest w sierpniu i w październiku

* najczęściej do wypadków dochodzi we wtorki i w piątki

* najniebezpieczniejsze godziny to 15.00-16.00 i 18.00-19.00

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska