Przeczytaj też: Teren po giełdzie na Chynowie ma nowego właściciela
Pani Ewa od dziesięciu lat prowadzi dwa sklepy odzieżowe na targowisku przy ul. Matejki w Świebodzinie. Napisała do nas, aby poskarżyć się na właścicieli placu.
- Jestem w trakcie likwidacji jednego z punktów - opowiada Czytelniczka. - Nie mam wyboru. Muszę zwolnić pracowniczkę, bo nie mogę dopłacać do interesu. Winne tej sytuacji są nie tylko markety, do których uciekają klienci. Ale i właściciele targowiska. Opłaty za miejsce są horrendalnie wysokie.
W dodatku od pewnego czasu jesteśmy zmuszeni uiszczać też opłatę inwestycyjną za wymianę zadaszenia. Nikt z nami tego nie konsultował. Usłyszeliśmy, że jak nam się nie podoba, to możemy się wynieść.
We wtorek odwiedziliśmy targ przy Matejki. Klientów nie brakowało. Ruch jak w ulu. Małżeństwo Tadeusz i Anna zatrzymało się przed stoiskiem warzywnym.
- Zawsze tu przychodzimy - mówią zgodnie. - Bo chcemy mieć gwarancję, że dostaniemy dobry towar. Mamy nadzieję, że targowisko nie zniknie z miejskiego krajobrazu. My tu nie tylko robimy zakupy, ale spotykamy się ze znajomymi.
Edyta Gawron dodaje: - No i szkoda by było tego niepowtarzalnego klimatu. Wystarczyłoby ten targ tylko troszkę unowocześnić. Dobrze, że dachy zostały naprawione.
Wanda Maculewicz przychodzi tu nie tylko na zakupy. - Czasem próbuję tu pohandlować - tłumaczy świebodzinianka. - Mam własną działkę i nadwyżki plonów. Dzięki temu mogę trochę dorobić do emerytury, ale kupcy mnie stąd przepędzają. Dla takich osób jak ja powinien być wydzielony kawałek placu.
Zapytaliśmy też kupców o list pani Ewy. Nikt nie chciał ujawnić swoich danych.
- Czuje się trochę oszukana - mówi pani Anna, właścicielka warzywniaka. - Wiem, że dach wymagał remontu, ale nikt nie dał nam prawa głosu. A pan Kazimierz skwitował: - Zasada „nic o was bez was” u nas nie obowiązuje. Wkrótce zlikwiduję ten punkt, bo grozi mi plajta.
Przeczytaj też: Zielonogórskie targowisko ,,Pod topolami” zostaje
Mieczysław Borkowski, współwłaściciel targowiska odpiera zarzuty. - Jestem zaskoczony tymi pretensjami - mówi Borkowski. - Decyzję o wymianie zadaszenia konsultowaliśmy z kupcami. Być może nie było kogoś na zebraniu. Przedstawiliśmy im zarówno projekt, jak i kosztorys. To konieczna inwestycja.
Przegrywamy konkurencję z marketami i chcemy zatrzymać klientów. A ci skarżyli się nam, że podczas zakupów w deszczowe dni kapie im na głowę. Kupcy powinni się cieszyć, że próbujemy ratować targowisko i miejsca pracy dla wielu rodzin. Tym bardziej, że nie możemy liczyć na dużą pomoc miasta.
- Ale opłaty targowe są symboliczne? - dopytujemy. - To prawda - przyznaje Borkowski. - Wracając do tematu, kupcy mogli jednorazowo zapłacić 3 tys. zł za tę inwestycję lub w 36 ratach. Powinno każdego na nie stać. Zagwarantowaliśmy im też, że przez trzy lata nie podwyższymy czynszu. Jeszcze się nie zdarzyło, abyśmy komuś wypowiedzieli dzierżawę. Opłata za miejsce wynosi 30 zł za mkw.
Wiceburmistrz Krzysztof Tomalak mówi, że zna temat. - Słyszałem, że kupcy są niezadowoleni z obowiązujących opłat - przyznaje. - Dobrze ich rozumiem, ale nie jestem w stanie pomóc.
Rynek jest dzierżawiony przez prywatną firmę P.H.U Targowisko i to ona ustala ich wysokość. Ze swej strony mogę tylko powiedzieć, że w 2009 roku obniżyliśmy opłatę targową do symbolicznego wymiaru, bo wiemy, że handlującym na ryneczku jest ciężko.
Te rzeczywiście są symboliczne. Kupcy płacą złotówkę za jeden dzień handlu w kiosku. Jeśli ktoś chce sprzedać przysłowiowe kilka marchewek z własnej działki, kosztuje go to grosze.
Przeczytaj też: Słubice. Odbudowa bazaru strasznie się ślimaczy
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?