Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na wczasy samochodem

(wak)
W podróż warto zabrać drobne euro, aby opłaty na autostradzie z bramkami szybko szły
W podróż warto zabrać drobne euro, aby opłaty na autostradzie z bramkami szybko szły wot. Czesław Wachnik
Z wszystkich badań wynika, że coraz chętniej spędzamy urlop za granicą i wyjeżdżamy już od wiosny, a nie tylko w szczycie sezonu wakacyjnego.

Dlatego przypominamy kilka zasad i przepisów, jakie obowiązują w innych państwach Europy.

1. Pasy bezpieczeństwa

Zarówno z przodu jak też na tylnej kanapie trzeba je obowiązkowo zapinać.

2. Fotelik

Jeśli wybieramy się w podróż z dzieckiem do 12 lat lub o wzroście do 150 cm, to powinno siedzieć na tylnej kanapie. Chociaż są od tego nieliczne wyjątki. Przykładowo w Wlk. Brytanii dzieci powyżej 3 lat mogą siedzieć na przednim fotelu, ale w specjalnym foteliku, i o ile auto nie ma drugiej poduszki powietrznej.

Najmłodszym trzeba dodatkowo zafundować fotelik, a nieco starszym siedzisko. I nie chodzi tu tylko o groźbę zapłacenia mandatu, ale też o bezpieczeństwo. We wszystkich krajach Europy obowiązuje przepis, aby dzieci do lat 7, a w niektórych nawet do lat 12 (lub do 150 cm wzrostu), siedziały w specjalnie do tego dostosowanych fotelikach czy siedziskach.

3. Opony

Minimalna głębokość bieżnika to 2 mm. W niektórych krajach, podobnie jak w Polsce, minimum do 1,6 mm, ale przejeżdżamy zazwyczaj przez kilka krajów i jedziemy z dużą prędkością po autostradach.

Dlatego lepiej mieć opony o wyższym bieżniku. W przypadku łysych opon policja niemiecka czy francuska, oprócz mandatu, kieruje nas do warsztatu, gdzie na nasz koszt wymienią nam opony. Tam zapłacimy za tę usługę znacznie więcej niż w Polsce.

4. Wyposażenie

Lista wyposażenia jest dosyć długa. Absolutne minimum to dwa trójkąty ostrzegawcze, kamizelka ostrzegawcza, a najlepiej dwie - dla kierowcy i pasażera. Kamizelki przechowujemy na fotelu w samochodzie, a nie w bagażniku, bo w określonych sytuacjach musimy w nich już wysiadać z auta.

Konieczna jest też gaśnica i apteczka. W tej ostatniej muszą być gumowe rękawiczki. W niektórych krajach (Czechy, Francja) wymagany jest jeszcze komplet żarówek zapasowych, dlatego nie zaszkodzi je kupić. Wcześniej czy później żarówki będziemy musieli wymienić. Warto też wziąć ze sobą linkę holowniczą.

5. Dokumenty

W podróż warto zabrać drobne euro, aby opłaty na autostradzie z bramkami szybko szły
(fot. wot. Czesław Wachnik)

W krajach Unii Europejskiej wystarczy dowód osobisty oraz krajowe prawo jazdy. W zasadzie międzynarodowe prawo jazdy nigdzie nie jest wymagane. Jadąc poza kraje UE, np. do Turcji czy na Ukrainę, trzeba mieć paszport. Jeśli wyjeżdżamy samochodem pożyczonym, musimy posiadać pełnomocnictwo na jego używanie za granicą. Wystawi je nam notariusz.

6. Ubezpieczenia

Można je podzielić na te obowiązkowe i pozostałe, które mogą się przydać. Obowiązkowym jest krajowe OC. Jadąc przez Ukrainę czy Białoruś musimy mieć zieloną kartę. Powinniśmy też zabrać Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego, którą dostaniemy w placówkach NFZ.

Niekiedy może okazać się to niewystarczające. Firmy ubezpieczeniowe oferują (także przez internet) ubezpieczenia turystyczne. Za 20-50 zł od osoby wykupimy pakiet, który może zawierać assistance, od następstw nieszczęśliwych wypadków czy też pokrycie kosztów leczenia lub transportu do kraju.

Jednak o szczegółach ubezpieczenia trzeba zapytać konkretnego brokera. Dodajmy jedynie, że najbardziej korzystne finansowo jest kupowanie polisy dla całej rodziny.

7. Policja

W większości krajów Unii Europejskiej nie wolno dyskutować z policjantami. Dlatego, gdy dostaniemy mandat, radzimy wyjąć pieniądze i zapłacić. Inaczej policjant ma prawo unieruchomienia, a nawet zabrania auta na parking do czasu aż wpłacimy pieniądze. Turyści, którzy jeżdżą po Europie twierdzą, że najbardziej rygorystyczna jest policja w Szwajcarii, Francji i Niemczech. Przepisy należy jednak przestrzegać wszędzie.

8. Prędkości

Najwięcej kłopotów - jak zresztą w kraju - mamy z prędkościami. Tu radzimy przyjąć regułę, by w terenie zabudowanym poruszać się z prędkością do 50 km/godz. Obowiązuje ona niemal wszędzie, jedynie z drobnymi wyjątkami. Poza terenem zabudowanym ograniczajmy naszą prędkość do 90 km/godz., a na autostradach do 120-130 km/godz. Są wyjątki.

W Chorwacji czy na Węgrzech poza obszarem zabudowanym można jechać do 80 lub 90 km/godz., a na drogach szybkiego ruchu - do 100 km/godz., w Słowenii i Szwajcarii poza miastem do 90 km/godz. Policja na autostradach jest wprawdzie nieco bardziej pobłażliwa, ale nie radzimy jechać więcej niż 20 km/godz. ponad dozwolony limit. Tym bardziej, że stróże porządku poruszają się też nieoznakowanymi autami, a wykonane przez nich zdjęcie czy też film, może nas drogo kosztować.

Jedynym krajem w Europie, gdzie nie obowiązują limity przy jeździe autostradą są Niemcy. Ale tam mamy do czynienia z tzw. prędkością zalecaną. Jeśli ją przekroczyliśmy, a miało to wpływ na wypadek, musimy się liczyć z bardzo poważnymi konsekwencjami.

9. Alkohol

Wprawdzie w większości krajów Unii Europejskiej obowiązuje dopuszczalny limit alkoholu we krwi 0,5 promila, ale najlepiej jeśli w naszej krwi nie będzie go wcale. Tym bardziej, że w wielu krajach limit wynosi zero.

Wymieńmy tu Czechy czy Węgry. Spowodowanie wypadku czy kolizji w połączeniu z zawartością alkoholu w krwi, to niemal pewna grzywna w wysokości kilku tys. euro, a nawet więzienie.

Pamiętajmy też, że we wszystkich krajach obowiązuje podczas jazdy zakaz prowadzenia rozmów przez telefon komórkowy, bez zestawu słuchawkowego czy głośnomówiącego. Grozi za to mandat do 500 euro.

10. Autostrady

Decydując się na podróż trzeba liczyć się z dodatkowymi opłatami za przejazd autostradą. System opłat jest różny. Winietki są obowiązkowe w Austrii, Czechach, Rumunii, Serbii, Szwajcarii, na Słowacji i Węgrzech. Winietkę najlepiej kupić na granicy czy na najbliższej stacji paliw. Natomiast przykładowo we Francji, Włoszech, Grecji czy Portugalii zapłacimy za autostradę na bramce.

11. Zielone strefy

To tegoroczna nowość. Obowiązują już w Berlinie, Kolonii i w centrach innych miastach niemieckich. Ich granice wyznaczają specjalne znaki drogowe (biały prostokąt z czerwonym kręgiem i napisem ,,umwelt zone''. Chcąc tam wjechać trzeba wcześniej kupić nalepkę, która kosztuje najczęściej pięć euro. Sprzedadzą nam ją po wcześniejszych badaniach w wyznaczonych stacjach diagnostycznych, w tym w Polsce. Brak nalepki jest karany mandatem w wysokości 40 euro.

Podobne strefy wyznaczono w niektórych miastach włoskich np. Mediolanie. Tam w niektórych godzinach, w ogóle nie można wjechać.

12. Światła

Z nimi też możemy mieć kłopoty. W niektórych krajach wcześniej światła były obowiązkowe, a teraz obowiązek ten zniesiono. Przez cały rok i całą dobę światła mijania trzeba włączać m.in. w Chorwacji, Czechach, Danii, Estonii, Finlandii, Norwegii, na Litwie, Łotwie, Macedonii.

W innych krajach najczęściej przy ograniczonej widoczności np. Austrii czy Portugalii lub w terenie niezabudowanym np. w Niemczech (zalecane) czy Rosji. Obowiązkowo przez całą dobę i przez 24 godziny we wszystkich krajach trzeba włączać światła w motocyklach. Najlepszą receptą na uniknięcie kłopotów, wydaje się obserwowanie miejscowych i postępowanie dokładnie tak samo.

13. Wypadek czy kolizja

Jeśli dojdzie do niegroźnej kolizji, a sprawca bierze winę na siebie, postępujemy jak w kraju. Ale wybierając się za granicę, warto wziąć ze sobą międzynarodowy druk oświadczenia. Można go ściągnąć z internetu.

Jeśli nie mamy druku spisujemy dane sprawcy, nazwę i numer rejestracyjny auta, nazwę ubezpieczyciela i numer polisy, okres ubezpieczenia itp. Po powrocie do kraju, kolizję najlepiej zgłosić naszemu ubezpieczycielowi lub bezpośrednio w Polskim Biurze Ubezpieczeń Komunikacyjnych (PBUK). Ono na podstawie spisanych przez nas danych, przekaże nam informacje, gdzie ubezpieczony był samochód i kto reprezentuje tego ubezpieczyciela w Polsce.

Wtedy wspomnianemu ubezpieczycielowi przekazujemy nasze roszczenia. Pamiętajmy, że nie muszą one ograniczać się do odszkodowania za naprawę uszkodzonego auta. Możemy też domagać się zadośćuczynienia za ból i cierpienia czy dochody utracone w wyniku kolizji czy wypadku.

Gdy na skutek wypadku są ranni lub zabici, koniecznie trzeba wezwać policję. Ona będzie doskonale wiedziała co zrobić. Ale wcześniej, podobnie jak w Polsce, trzeba oznaczyć (trójkąt ostrzegawczy) i zabezpieczyć miejsce zdarzenia. Tu namawiamy też do ostrożności w podpisywaniu jakichkolwiek dokumentów. W przeszłości zdarzało się, że polski turysta nieświadomie podpisał, że jest winny, a później miał kłopoty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska