Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na wsiach od gazu wolą świetlice

Dagmara Dobosz
Grażyna Podlak i Anna Kruszakin uważają, że gazyfikacja Małaszowic nie jest potrzebna
Grażyna Podlak i Anna Kruszakin uważają, że gazyfikacja Małaszowic nie jest potrzebna fot. Tomasz Gawałkiewicz
W gminie od lat trwa gazyfikacja, najpierw miasta, a potem kolejnych wsi. Mieszkańcy niektórych zamiast gazu woleliby na przykład świetlicę.

- Gdyby to była większa wioska, to może gazyfikacja bardziej by się tu przydała. A jak ktoś chce mieć gaz, to wystarcza mu butla - mówi Anna Kruszakin, członkini rady sołeckiej w Małaszowicach.

- Zrobiliśmy zebranie mieszkańców i ustaliliśmy, że bardziej zależy nam na dokończeniu remontu i wyposażeniu naszej świetlicy. Ważniejsza dla nas jest też kanalizacja przydomowa, istnieje realna szansa na jej podłączenie. Gaz w mieszkaniu to rzeczywiście wygoda, ale bywa niebezpieczny. Znam przypadek, kiedy mężczyzna zatruł się śmiertelnie z powodu kłopotu z instalacją gazową - dodaje.

- Mieszkańcy wsi nie są zamożni. Kupią drewno za 700 zł i mają zapewniony opał na cały rok. Wielu ma założone centralne ogrzewanie. Kto wyrzuci dobrze działający piec, żeby podłączyć się do gazu? - dorzuca jej córka, Grażyna Podlak.
- Nie wiem, czy gaz jest tak nam potrzebny. Moim zdaniem priorytetem jest kanalizacja - mówi mieszkaniec wsi, który nie chciał podać nazwiska.

Dlugofalowy plan burmistrza

Małaszowice to wieś wciąż czekająca w kolejce na podłączenie do gazociagu. Podobnie Królikowice i Bonów. Gaz działa już w Byczu, Tarnowie Byckim, Wierzbnicy i Bodzowie. W tym roku dołączy do nich Drogomil. Program gazyfikacji gminy ruszył w 2000 roku i zaczął się od Bytomia Odrzańskiego.

Inwestycja posuwa się tak wolno do przodu z powodu ogromnych kosztów. Gmina płaci bowiem również za przyłącza gazu do każdego gospodarstwa domowego. Ponadto nie może liczyć na dofinansowania z zewnątrz, ponieważ nie spełnia kryteriów związanych z przydatnością inwestycji dla dużej liczby mieszkańców. W dziesięciu wsiach gminy mieszka zaledwie tysiąc ludzi.

Trzeba zmienić strategię

- Sporo "obrywam" za gazyfikację od mieszkańców, a chcę poprawić ich warunki życia - przyznaje burmistrz Jacek Sauter. - Gdy przed rozpoczęciem programu zrobiłem zebranie i pytałem ich o zdanie w sprawie gazu uprzedzałem, że jak skupimy się na tym zadaniu, nie będzie pieniędzy na inne rzeczy.

Mieszkańcy się na to zgodzili. Ale teraz niektórym z nich brakuje cierpliwości. Zamiast gazu woleliby mieć lepsze drogi czy wyremontowane świetlice wiejskie - mówi. Włodarz zastanawia się nad zmianą taktyki. - Zrobię spotkanie z mieszkańcami wsi, którzy ciągle czekają na podłączenie. Zorientuję się, na czym zależy im najbardziej i spróbuję to zrealizować - zapewnia.

Ponadto burmistrz zamierza w tym roku przystąpić do projektu z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich i zakładać mieszkańcom kanalizację przydomową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska