Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadchodzą lepsze czasy dla rodzimych winiarzy

MICHAŁ IWANOWSKI 0 68 324 88 12 [email protected]
Właścicielka winnicy, Kinga Kowalewska-Kozińska (z lewej), właśnie oprowadza po swoich włościach kontrolerów z inspekcji jakości handlowej i spożywczej.
Właścicielka winnicy, Kinga Kowalewska-Kozińska (z lewej), właśnie oprowadza po swoich włościach kontrolerów z inspekcji jakości handlowej i spożywczej. fot. Krzysztof Kubasiewicz
W Starej Wsi, tuż przy wale przeciwpowodziowym stoi winnica, która od dwóch pokoleń prosperuje ze zmiennym szczęściem. Ale teraz nadchodzą lepsze czasy dla winiarzy, bo ich głównym produktem może stać się... wino.

Najstarszą w województwie winnicę Kinga, założyli 23 lata temu państwo Halina i Wojciech Kowalewscy. To zaledwie 1,5 ha ziemi nad Odrą, kilka szklarni i wysoko podpiwniczony poniemiecki budynek. Na polu rosną krzaki winorośli, w szklarniach kiełkują sadzonki kolejnych odmian, a w budynku rezyduje już drugie pokolenie właścicieli: ich córka Kinga i jej mąż Robert Koziński.

- Kiedy 23 lata temu dawaliśmy nazwę Kinga naszej winnicy, nigdy nie sądziliśmy, że córka Kinga rzeczywiście przejmie po nas interes - mówi pani Halina.

Pani Kinga przyznaje, że decyzja wcale nie była łatwa, bo jak dotąd sytuacja winiarzy była raczej nie do pozazdroszczenia. Wino można było sobie produkować, ale tylko na własne potrzeby. Żyć już z tego się nie dało. Ale najważniejsza jest pomysłowość. Państwo Kowalewscy podkreślają, że z winnego krzaku nic się u nich nie marnuje.

- Liście kisimy do gołąbków, z owoców robimy octy winne, a w przyszłości, jak będzie sprzęt, to być może nawet olej z pestek winogron. Tylko korzenie nie są zagospodarowane - mówi pan Wojciech. - Nie na darmo winorośle nazywane jest boskim krzewem.

W latach 80. winnica Kinga prosperowała dzięki sprzedaży owoców. Dziś głównie nastawiła się na sadzonki. - Ale teraz, dzięki ustawie, pozwalającej winiarzom na sprzedaż wina, z prowadzenia winnicy będzie można normalnie żyć - dodaje pan Wojciech.
Winnica produkuje sadzonki rozmaitych odmian winorośli. Ale w tym roku wyprodukowała też 24 hektolitry całkiem niezłych win, zarówno białego jak i czerwonego. - Wiadomo, że nigdy nie będziemy w stanie konkurować z winami francuskimi czy chilijskimi - przyznaje pani Kinga. - Ale na pewno możemy oferować je jako znakomity produkt regionalny.

Zdaniem właścicieli, żeby jednak winiarstwo w regionie lubuskim się odrodziło, potrzebna jest - oprócz ustawy - także przychylność i wyrozumiałość urzędów i rozmaitych inspekcji.

- Nie może być tak, że teraz urzędnicy będą się tylko zastanawiać jak tu uszczypnąć i oskubać winiarzy - mówi pan Robert.

Winnica Kinga ma już za sobą kilka dużych inspekcji. Jedna badała zgodność odmian z przepisami, druga sprawdzała czy owoce są zdrowe, a niedawno kontrolerzy oceniali jakość sprzętu do produkcji wina i w jaki sposób utylizowany jest tzw. wytłok, który potencjalnie może być wykorzystywany do produkcji napojów wysokoprocentowych. To jednak jest zakazane, bo narusza państwowy monopol.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska