MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nadia tragicznie zmarła w Irlandii. Jej matka i ojczym podejrzani są o zabójstwo dziecka. Babcia dziewczynki zbiera pieniądze na pogrzeb

Sandra Soczewa
Sandra Soczewa
O tej tragedii wciąż rozpisują się irlandzkie media.
O tej tragedii wciąż rozpisują się irlandzkie media. archiwum rodzinne
Nadia zmarła w tajemniczych okolicznościach w Newtownabbey i Irlandii Północnej. Matka i ojczym dziewczynki są podejrzani o zabójstwo 5-latki. Obecnie przebywają w areszcie, a babcia Nadii zbiera pieniądze na transport ciała dziecka do Polski. - Potrzebuję 30 000 zł, bym mogła godnie pożegnać swoją kochaną wnuczkę i żeby była tu, gdzie jej miejsce - mówi załamana kobieta.

Nadia i jej matka Aleksandra W. mieszkały pod Gorzowem. Gdy dziewczynka miała niewiele ponad rok, przeprowadziły się do Irlandii Północnej, gdzie zamieszkały na stałe. Pani Aleksandra związała z Pakistańczykiem Abdulem W. Pobrali się. Na świat przyszedł ich syn. Dziś chłopiec ma 2 latka i jak donoszą zagraniczne media, został przesłuchany w asyście psychologów w charakterze świadka tragicznego zdarzenia z 15 grudnia ubiegłego roku.

- Nadusia była moim największym skarbem. To było nasze słoneczko, nasz promyczek... wciąż nie mogę pogodzić się z tym, co się stało - mówi nam pani Alfreda, babcia tragicznie zmarłej dziewczynki

Nieszczęśliwy wypadek czy zabójstwo?

W sprawie pewne jest to, że do tragedii doszło w nocy 15 grudnia 2019 roku w mieszkaniu Aleksandry W. i Abdula W. w Newtownabbey. Ten dzień, jest dniem śmierci 5-letniej Nadii.

- To wydarzyło się w niedzielę - mówi nam łamiącym się głosem pani Alfreda, babcia dziewczynki i matka Aleksandry W., na której ciąży zarzut zabójstwa 5-letniej córeczki.

- Córka zadzwoniła do mnie w poniedziałek i powiedziała „Mamo, przyleć!”. Wtedy powiedziała mi, że Nadusia jest w ciężkim stanie. Od razu kupiłam bilety na samolot. Ale wieczorem w poniedziałek wiedziałam już, dlaczego do niej lecę... - opowiada załamana babcia Nadii.

We wtorek 17 grudnia pani Alfreda była już u córki i zięcia. Razem opłakiwali wielką tragedię i stratę malutkiej Nadii. Wszystko zmieniło się w czwartek 19 grudnia. - Było rano, do drzwi zapukała policja. Aresztowali córkę i zięcia - wspomina kobieta.

Wtedy okazało się, że śledczy podejrzewają, że Aleksandra i Abdul W. zabili Nadię, że jej śmierć nie jest wynikiem nieszczęśliwego wypadku.

Było rano, do drzwi zapukała policja. Aresztowali córkę i zięcia - wspomina kobieta

CZYTAJ RÓWNIEŻ

Rodzice: Nadia spadła ze schodów

Aleksandra W. i Abdul W. opowiedzieli śledczym, jak doszło do tragedii. Ich zdaniem Nadia wyszła w nocy z pokoju, bo chciała skorzystać z toalety. Dziewczynka jednak miała niefortunnie się poślizgnąć i spaść ze schodów. Aleksandrę W. miał obudzić huk i płacz dziecka. Gdy wyszła z sypialni sprawdzić, co się stało, okazało się, że Nadia leży na dole, przy schodach, jest mocno poobijana. Wtedy na pomoc zawołała ojczyma dziewczynki. Abdul W. miał objąć Nadię, chciał zmienić jej ubranie i wtedy dziewczynka miała zacząć tracić przytomność. Abdul W. rozpoczął reanimację dziecka i wezwał pogotowie. Niestety - Nadia nie przeżyła.

Policja: obrażenia dziecka są zbyt poważne

Śledczy nie dali wiary tej wersji wydarzeń. Jak czytamy w irlandzkich mediach, uznano, że obrażenia głowy Nadii były zbyt rozległe, jak na „zwykły” upadek ze schodów. Aleksandra W. i Abdul W. trafili do aresztu. Małżeństwo stanęło przed sądem w Belfaście, gdzie zostało oskarżone o morderstwo, spowodowanie ciężkich obrażeń ciała oraz dopuszczenie do śmierci dziecka.

Sąd nie wydał zgody na to, by polsko - pakistańskie małżeństwo opuściło areszt za kaucją. Zdaniem śledczych mogliby uciec z kraju. Polkę i jej męża reprezentuje mecenas Damiem Trainor, który przekazał informację, że aresztowanie małżeństwa było zbyt pochopną decyzją. Adwokat na dowód niewinności małżeństwa przedstawił raport ze szkoły, do której chodziła Nadia. Wynika z niego, że od września zgłaszanych było sześć incydentów dotyczących obrażeń na ciele dziecka. Czy Nadia była bita w szkole? Czy ktoś się nad nią znęcał? To też na pewno będzie wyjaśniał sąd w Belfaście.

Chociaż sprawa budzi tyle kontrowersji, sąd wydał zgodę na pożegnanie Nadii przez matkę i ojczyma dziewczynki.

- To pożegnanie już się odbyło. Zorganizowane było tylko dla nich. Z tego co się orientuję, to miało to się odbyć pod nadzorem policji i po zapłaceniu kaucji - mówi nam pani Alfreda.

W zagranicznych mediach decyzja sądu o zgodzie na pożegnanie Nadii przez rodziców wywołała niemałe wzburzenie. Sąd jednak tłumaczył swoją decyzję tym, że Aleksandra i Abdul W. są oskarżeni. Nie zakończył się proces sądowy, więc nie można mówić o ich winie, a przecież w prawie jest taka zasada, jak domniemanie niewinności.

Babcia: nie chcę nikogo osądzać, chce pożegnać i pochować wnuczkę

Pani Alfreda w rozmowie z nami nie chciała odnosić się do zarzutów, jakie postawiono jej córce i zięciowi. - Do dziś chwytamy się nadziei, że jednak był to nieszczęśliwy wypadek - napisała na stronie zrzutki babcia dziewczynki.

Rodzina przekazała nam, że nie chce na tę chwilę nikogo osądzać, spekulować co się wydarzyło, jak to było. Tę kwestię ma rozwiązać sąd. Na tę chwilę Pani Alfreda i jej bliscy, którzy są pogrążeni w żałobie, robią wszystko, by ciało malutkiej Nadii trafiło do Polski i spoczęło tutaj, pod Gorzowem, wśród bliskich.

- Ciężko jest mi o tym wszystkim mówić i myśleć... do tej chwili nie mogę uwierzyć w to, co się wydarzyło. Cały czas odpieram te myśli, że to dziecko nie żyje - mówi nam łamiącym się głosem babcia Nadii.

Pani Alfreda chce mieć Nadię tutaj, na miejscu. - Przekonałam córkę do tego, żeby wydała zgodę na pochowanie Nadusi u nas. Jest rodzina, każdy o ten grób zadba... wszyscy wciąż nosimy ją w sercu. I tak będzie - mówi kobieta. I dodaje: - Nadusia była moim oczkiem w głowie, całym moim światem, słoneczkiem, promyczkiem. Nadia była promyczkiem dla całej naszej rodziny. To była piękna blondyneczka, cały czas uśmiechnięta - słyszymy od babci zmarłej 5-latki.

Potrzeba 30 000 zł na transport i pochowanie Nadii. Pomożesz?

Pani Alfreda założyła internetową zbiórkę na transport ciała dziecka i pogrzeb. Dlaczego kwota jest aż tak ogromna? Bo już dziś pewne jest, że jeden transport nie wystarczy... Na wspomniane 30 tys. zł składa się koszt nie tylko transportu zwłok i pogrzebu dziewczynki, ale też odebranie w późniejszym czasie jej organów, które obecnie zostały pobrane i zatrzymane na potrzeby śledztwa. Kiedy proces matki Nadii i jej ojczyma zakończy się, organy zostaną zwolnione i będą mogły spocząć w grobie dziewczynki.

- Liczę na ludzi dobrej woli i otwarte serca. Mam nadzieję, że dzięki Wam Nadia pokona ostatnią drogę... drogę do domu - napisała na stronie zbiórki pani Alfreda.

W czwartek (23 stycznia) o godz. 14.30 na koncie zbiórki było 8006 zł. Jeśli chcesz pomóc babci dziewczynki w zorganizowaniu ostatniej drogi Nadii wejdź na stronę www.zrzutka.pl i znajdź zbiórkę pod hasłem „Sprowadzenie ciała maleńkiej Nadii do domu”.

Trwa głosowanie...

Czy wspierasz zbiórki na portalu zrzutka.pl?

WIDEO: Morderstwo na ul. Owczej. Kristina zginęła od strzału w głowę. Podejrzanego zabili niemieccy policjanci

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska