Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagrody za wielkie serca

Leszek Kalinowski
Jedną z laureatek została Grażyna Sikora
Jedną z laureatek została Grażyna Sikora fot. Krzysztof Kubasiewicz
Pomagają jak mogą, nikomu się nie chwaląc. Dlatego Klub Kobiet Niezależnych chce im dziś podziękować za wielkie serce. Laureatami tegorocznych nagród zostali: Grażyna Sikora, Ewa Gancarz oraz Mieczysław Krawczyk.

Katarzyna Izdebska, prezeska Klubu Kobiet Niezależnych mówi głośno: - Pomagają skutecznie jak niejedna instytucja. To skromne osoby, które nie lubią mówić o sobie. Nie trafiają na pierwsze strony gazet. A przecież są prawdziwymi bohaterami, których trzeba pokazywać jako wzór do naśladowania.
Stąd pomysł przyznawania tytułu Kobiet z Sercem. Z czasem okazało się, że i panowie zasługują na uznanie, więc i oni mają szansę na statuetki.

Członkinie klubu też mają wielkie serca. Podczas dzisiejszej uroczystości w sali widowiskowej Gubińskiego Domu Kultury przekażą zdolnej młodzieży stypendia.
Otrzyma je Anita Tomiakowska, która uczy się w klasie fortepianu w miejscowej szkole muzycznej i osiąga bardzo dobre wyniki. Laureatami zostali też Maciej Sołtan, odnoszący sukcesy w tańcu towarzyskim oraz Michał Woźny, utalentowany młody aktor. Uczniowie na co dzień chodzą do Zespołu Szkół Ogólnokształcących.

Jednak dzisiejsza uroczystość poświęcona będzie głównie dorosłym, na których zawsze można liczyć. Bo ileż to razy prosiliśmy o wsparcie Grażynę Sikorę? Nigdy nie odmówiła. Nauczycielka Jolanta Kucharska potwierdza: - Ledwo wspomnę, że przydałby się dla dzieci kawałek ciasta, już mam na stole całą blachę.

Niektórzy nawet strofują G. Sikorę: Może teraz już nie ty, niech inni pomogą, też mają przecież możliwości. A ona? A to przekaże buty podopiecznym domu pomocy społecznej, a to odda je wychowankom domu dziecka… Albo zaprosi do wigilijnego stołu bezdomnego. Bo puste nakrycie ma dla niej nie tylko symboliczne znaczenie.
- Czuję się spełniona, gdy mogę coś komuś dać z siebie - wyznaje. - Nie po to od 15 lat prowadzę działalność gospodarczą, by myśleć tylko o sobie…
Przyznaje, że tę chęć bycia z innymi wyssała wraz z mlekiem matki, która była bardzo wrażliwą osobą. I uczyła małą Grażynkę, jak należy odnosić się do ludzi, zachęcała do zabaw z niepełnosprawną sąsiadką.
- Poza tym wiele nauczyło mnie harcerstwo - tłumaczy G. Sikora. I cieszy się, że coraz częściej charytatywną pałeczkę przejmują jej dzieci.

Radość z bycia z ludźmi czerpie też Ewa Gancarz, sołtyska Drzeńska Małego, która na co dzień pracuje w starostwie w Krośnie. Mieszkańcy mówią o niej - skromna i oddana, zawsze gotowa do pomocy. Ona także podkreśla, że duży wpływ na jej podejście do życia miało harcerstwo i drużyna w Zespole Szkół Ogólnokształcących i Ekonomicznych w Lubsku. Wspólne akcje, czerpanie satysfakcji z pomocy drugiej osobie to zasługa instruktorów ZHP. Teraz stara się oddać to, co dostała od innych…
Cieszy się, gdy uda się we wsi zorganizować kolejny festyn, dzień dziecka czy imprezę integracyjną. Nie kryje radości z powodu remontu małej sali w świetlicy wiejskiej. Są też nowe sanitariaty o europejskim standardzie.

- Sama niewiele bym zrobiła, udaje się dzięki pracy zespołowej - przyznaje. Bardzo zaangażował się w remont mąż Roman i córki: Roksana i Klaudia. A także kuzyn Wiesław Midzio, bez którego remont nie byłyby możliwy. O czym marzy teraz E. Gancarz? O kolejnej wyremontowanej sali. I żeby znalazły się w niej choć ze dwa, trzy komputery. Dzieci i młodzież mieliby co robić w długie zimowe wieczory. I plac zabaw we wsi by się przydał. Czy będzie? Oczywiście. Bo po cóż byłyby nam marzenia, jeśli nie miałyby się spełniać.

Harcerską przeszłość ma też Mieczysław Krawczyk, którego nie tylko w Gubinie, ale i Krośnie prawie wszyscy znają. Od 37 lat jeździ karetką. - Na samochodzie mam wielkie serce WOŚP, bo samochód to prezent od Owsiaka - pokazuje. - Staram się więc w życiu zawsze kierować sercem.

I to właśnie miłość kazała mu po szkole samochodowej we Wrocławiu wrócić do Gubina. Bo - jak przyznaje - to miasto ma magię przyciągania z powrotem. Od kiedy tylko sięga pamięcią, jego życie związane było z ZHP. Będąc w drużynie rąbał drewno starszym osobom, pomagał sprzątać. W wojsku dostał nawet motor, by móc jeździć na zbiórki. Uczył młodych, że na harcerzu można polegać jak na Zawiszy. Powtarzał słowa piosenki: Bratnie słowo sobie dajem, że pomagać będziem wzajem… Jeszcze dwa lata temu prowadził 13. drużynę harcerską Czerwone Berety. Wiele osób się przez nią przewinęło. Dziś kłaniają się z daleka swojemu druhowi. I zapraszają np. na oficerską promocję.
- A Mieciu? Kto by go nie znał? - mówi pan Tomasz. - Kojarzy mi się ze zbiórkami dla potrzebujących. Ma zawsze czas, by pogadać. Dzięki tym rozmowom nie piję. Już od kilku lat.
Obie córki M. Krawczyka, Agnieszka i Marta, też połknęły charytatywnego bakcyla.
Wszyscy laureaci odbiorą dziś nagrody w sali GDK o godz. 17.00.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska