Najtrudniej upilnować swojego

- Czuję się bezpiecznie, kiedy na korytarzach i przed szkołą widzę umundurowanego ochroniarza - mówi uczennica Gimnazjum nr 1 Natalia Stachowicz.
- Byłam świadkiem niby-koleżeńskich bójek, w efekcie których interweniować musiał ochroniarz - dodaje Agata Krzywulska. - Gdyby nie on, nie wiadomo jakby się to skończyło.

Najtrudniej upilnować swojego

- Jest nas dwóch - mówi Ryszard Bartel, ochroniarz w Gimnazjum nr 1. - Na przerwach ja stoję przy wejściu i pilnuję, żeby nikt obcy nie dostał się do szkoły, a kolega patroluje tereny wokół. Sprawdzamy korytarze, stołówkę, ubikację. Jak zdarzają się bójki, to trzeba młodzież rozdzielić.
- Byłem już ochroniarzem w VII LO, ekonomiku, budowlance - mówi Jarosław Barczyk. - Tam trzeba było mieć oczy dookoła głowy.
Panowie zgodnie twierdzą, że najłatwiej jest upilnować, żeby obca osoba nie weszła do szkoły. Najgorzej jest ze swoimi uczniami. - Idzie dwóch kolegów - opowiada Barczyk - a tu nie wiadomo kiedy jeden drugiego uderza w głowę.
- Ostatnio dziewczyna na stołówce rzuciła we mnie tornistrem, bo nie pozwoliłem jej wepchnąć się do kolejki - mówi Bartel. - Dziewczyny są gorsze do upilnowania.

Podgląd w ubikacji

W Gimnazjum nr 2 pomysł na ochroniarza padł od rodziców. - Gimnazjum skupia młodzież w trudnym wieku dorastania, nigdy nie wiadomo, co wymyślą - tłumaczy dyrektor Jerzy Gaweł.
W Zespole Szkół Zawodowych PBO firma ochroniarska sprawdza szkołę i internat do godz. 15.00 i po 18.00. Kiedy nie ma ochroniarzy, dyżury pełnią portier i sprzątaczka. - W szkołach zawodowych uczy się młodzież, która wymaga nadzoru - mówi dyrektorka Małgorzata Hadrian.
W Zespole Szkół Technicznych na ochroniarza nie ma pieniędzy, ale są kamery. - Najbardziej przydają się w ubikacjach i na tzw. palarni - mówi dyrektor Jan Wiśniewski. - Sprawdzamy, czy uczniowie nie palą narkotyków. Mieliśmy kilka dewastacji ubikacji, więc też tam są kamery.