Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza historia

Wiesław Zdanowicz
20 grudnia, w niespełna kilka miesięcy po swoich 60. urodzinach odszedł Leszek Leszczyński, twórca prywatnego lecznictwa (Lemed) i symbol świebodzińskich środowisk jachtowego i wędkarskiego

Kiedy Leszek Leszczyński otwierał w 1997 roku pierwszą w okolicy prywatną przychodnię lekarską, wielu mieszkańców nie kryło niewiary w powodzenie jego zamysłu.

Ci, którzy go znali zaledwie przelotnie - wiedzieli tylko, że zawodowo zajmuje się, jak mama Alina (pełniąca wcześniej funkcję kierownika Powiatowego Domu Kultury w Świebodzinie), organizowaniem estradowych tras koncertowych na terenie całego kraju. Zajęciu temu Leszek poświęcił niemal dwadzieścia lat swojego życia. Stąd zaskoczenie jego zainteresowaniem służbą zdrowia, przez wielu „życzliwych” wieszczących mu klęskę.

Przypomnijmy, że na potrzeby nowoczesnego i robiącego duże wrażenie „Lemedu”, został zaadoptowany stary budynek po biurach Peesesu przy ul. Kilińskiego, który generalnie nie był do tego celu przystosowany.

Leszkowi, który był nie tylko wizjonerem, ale przede wszystkim twardo stąpającym po ziemi przedsiębiorcą, udało się jednak stworzyć przychodnię z przestronnymi i jasnymi gabinetami, dostosowaną zgodnie z wymogami Unii Europejskiej do potrzeb wszystkich pacjentów, w tym osób niepełnosprawnych.

W nowej placówce uruchomione zostały gabinety specjalistyczne (m.in. dwa zespoły lekarzy rodzinnych), apteka, laboratorium. Odtąd wszystkie badania: laboratoryjne i specjali styczne można było zrobić w jednym miejscu. Dla wygody pacjentów zostały rozdzielone rejestracje, osobno do lekarza rodzinnego i specjalistów. „Lemed” od początku szczycił się m.in. bardzo dobrze rozbudowaną medycyną pracy.

Leszek Leszczyński stał się w tym momencie nie tylko osobą rozpoznawalną, lecz również docenianą. Był nie tylko sprawnym przedsiębiorcą, lecz również człowiekiem wielu pasji.

Dusza towarzystwa, człowiek o wielkim sercu, świetny kolega i oddany sprawie działacz - tak w największym skrócie określali go znajomi i współpracownicy.

Jako członek Zarządu Okręgu PZW w Zielonej Górze był jedną z najaktywniejszych osób pracujących społecznie na rzecz wędkarstwa. Nigdy nikomu nie odmawiał pomocy, a w trudnych momentach potrafił wspomóc radą i swoim doświadczeniem. Chętnie wspierał wszelkie inicjatywy społeczne.

W ciągu ponad 40 lat działalności w środowisku wędkarskim pełnił liczne funkcje społeczne. Był m.in. prezesem Koła PZW nr 5 w Świebodzinie, Przewodniczącym Rady Rejonu Świebodzin, Członkiem Zarządu Okręgu PZW w Zielonej Górze. Przede wszystkim jednak był dobrym wędkarzem, osiągającym znaczące sukcesy w rozlicznych zawodach kołowych i związkowych.

Do innych jego pasji należały m.in. strzelectwo (przez lata był aktywnym członkiem zbąszyneckiego Kurkowego Bractwa Strzeleckiego), a także morskie żeglowanie od portu do portu. Były to: Karlskrona, Lepaja, Ryga, Oslo, Kristansand, Egersund, Stawanger, Heigoland, Calaise, Dower, Scheweningen Amsterdam i wiele innych. Leszek pływał po Morzu Śródziemnym na Pogorii, na której zdobył stopień jachtowego kapitana motorowodnego, na jachcie Tato, a później jachcie Wojewoda Koszaliński.
Leszek Leszczyński był osobowością, o której nie da się zapomnieć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska