Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze postanowienia na Nowy Rok

Tatiana Mikułko
Nowy Rok to okazja do postanowień. Każda z nas obiecuje sobie, że schudnie, zacznie oszczędzać, zapisze się na aerobik. I na tym koniec, bo często to tylko słomiany zapał.

Moja koleżanka co roku 1 stycznia rzuca palenie papierosów. Przez pierwsze trzy dni trwa przy swoim postanowieniu, potem popala ukradkiem tłumacząc się, że nie można tak z dnia na dzień rzucić coś, co towarzyszy ci codziennie od dziesięciu lat (zaczęła palić, jak miała 20.).

Potem następuje ten moment, gdy koleżanka już się nie ukrywa, publicznie dymi jednego za drugim. "Eee, te noworoczne postanowienia to taki żart. Wszyscy coś sobie obiecują, to i ja obiecałam. Dla świętego spokoju, ale tak naprawdę to nie byłam na ten moment psychicznie przygotowana" - rozgrzesza się.

Bilans zysków i strat

"Nowy rok, nowe życia, nowa ja!" - mówi druga z moich koleżanek. I jak co roku 1 stycznia, no może 2, bo kto by w Nowy Rok odmawiał sobie łakoci, zaczyna się odchudzać. Robi to z rozmachem.

Zapisuje się na aerobik, (opowiada mi potem, jak ciasno jest na sali, bo okazuje się, że więcej pań ma takie samo noworoczne postanowienie, jak ona), przechodzi na dietę cud, czyli prawie nic nie je, kupuje cudowne tabletki, które mają jej pomóc w postanowieniu. I męczy się biedaczka tak z trzy tygodnie.

Potem idziemy na kawę, a ona zamawia kremówkę do kawy. "To już się nie odchudzasz?" - pytam. " Wiesz, postanowiłam sobie, że żadnych postanowień robić nie będę. Zrzucę kilogramy ot tak, spokojnie, bez diet cud i kiedy będę chciała, a nie 1 stycznia" - tłumaczy.

Trzecia moja znajoma robi bilans zysków i strat. Zapisuje na kartce to, co jej się w minionym roku udało, a co zawaliła i musi naprawić w nadchodzącym. Taka spowiedź przed samą sobą robiona zawsze 31 stycznia, tuż przed imprezą. Dobrze jeśli więcej jest plusów niż minusów. Gorzej, gdy straty przeważają nad zyskami. Wtedy koleżanka ma doła na imprezie i przeświadczenie, że jest beznadziejna.

Realne cele i upór

Po co robimy sobie noworoczne postanowienia? Sylwestrowa noc jest jedyna i niepowtarzalna - coś się kończy, a coś zaczyna. Można ją wykorzystać na to, by zamknąć pewien etap w swoim życiu i otworzyć następny. Dlatego sobie postanawiamy. Żeby spełniło się to, co sobie założyliśmy, musi złożyć się kilka czynników niż tylko magiczna data.

Po pierwsze, mierzmy siły na zamiary, czyli niech nasze postanowienia będą realne, np. zrzucę 10 kg w ciągu roku, a nie 10 kg w miesiąc. Po drugie, naprawdę musimy chcieć tego, co sobie obiecaliśmy. Kluczem do sukcesu nie jest bowiem pośpiech, ale upór, konsekwencja i praca. Po trzecie, pozytywnie formułujmy to, co ma się wydarzyć. Nie mów: "nauczę się języka angielskiego", tylko "zacznę chodzić na kurs języka angielskiego" - trudno przecież w ciągu roku opanować trudna sztukę porozumiewania się w obcym języku.

Pewien bogaty człowiek, który odniósł w życiu sukces, zapytany jak do tego doszedł, odpowiedział, że spisał na kartce wszystkie swoje cele i zaplanował ich osiągnięcia na 20 najbliższych lat. Tak więc warto stawiać sobie realne postanowienia i uparcie do nich dążyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska