MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie boją się pszczół

(tok)
- Kiedyś do przeniesienia ula trzeba było dwóch silnych mężczyzn. Teraz składają się one z lekkich segmentów – opowiada Ludwik Kowal.
- Kiedyś do przeniesienia ula trzeba było dwóch silnych mężczyzn. Teraz składają się one z lekkich segmentów – opowiada Ludwik Kowal. fot. Tomasz Krzymiński
Niektórzy żartują, że w ich żyłach płynie miód - rodzina Kowalów z Krępiny od kilku pokoleń zajmuje się pszczelarstwem.

Ludwik Kowal pracuje przy pszczołach dla rozrywki. - Zaczynałem pół wieku temu, jako mały chłopiec - wspomina. - Z tego co mi wiadomo, to około 1800 roku moi pradziadkowie już prowadzili pasieki. Być może nawet wcześniej, ale nikt nie był mi w stanie potwierdzić tych informacji. Ja mam kilkanaście rodzin na własne potrzeby. Traktuję to jako pożyteczne hobby. Poza tym te pszczółki są potrzebne tu w okolicy, żeby wszystko ładnie zapyliły.

Słodki związek
Za to jego syn Tomasz Kowal zawodowo zajmuje się pszczelarstwem, ma 140 uli. - Ale to średniej wielkości pasieka, największe mają po 800 pszczelich rodzin - wylicza.

Na jego terenie nie ma pszczół. - Zawiozłem je pod Bolesławiec na grykę, wkrótce jadę tam wybierać miód - mówi T. Kowal. - Zajmie mi to kilka dni. Na szczęście trochę w pracy pomaga technika. Choćby elektryczna miodarka przyspiesza pracę, bo z ręczną spędziłbym tam tydzień.

.

Właśnie obsługą miodarki zajmuje się Magdalena Winiarska, narzeczona T. Kowala. - Już od kilku lat pomagam w pasiece i z tego co wiem, to jestem jedną z nielicznych kobiet w okolicy, które nie boją się pszczół - dodaje z uśmiechem.

Jej partner tym bardziej, nie szkodzi mu nawet ugryzienie 80 pszczół. - A tak czasem bywa! Na szczęście nie jestem uczulony - mówi T. Kowal.

Jego pszczoły dużo podróżują, były już na akacjach, rzepaku, wkrótce pojadą na wrzosowiska pod Przemków.

Słodkości z Chin

Młody pszczelarz postawił na pasiekę. Zamiast starych drewnianych uli, ma nowoczesne, poliuretanowe. - One są bardzo lekkie i szybko można je rozbudowywać - mówi. - Niestety, czasem gorzkie jest życie pszczelarza. Większość pieniędzy, które zarobię, przeznaczam na rozbudowę. A nie ma tego wiele, bo nasze dochody zależą od pogody, a ta nie rozpieszcza.

Cena kilograma miodu w skupie to 4 - 6 zł. Każdej pszczelej rodzinie trzeba na zimę dać około 12 kilogramów cukru. - Do tego dochodzi jeszcze koszt ramek, węzy (podkład do ramek) i leków - wylicza. - A jakby tego było mało, przywozi się tani miód z Chin.

Jak dodają Kowalowie, ich produkt jest całkowicie naturalny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska