Kampania na finiszu, emocje polityków sięgają zenitu. Wielu wyborców dopiero w ostatniej chwili podejmie decyzję przy kim postawić krzyżyk. Liczy się więc ostatni zryw kampanii.
Nie dla piekarzy
Andrzeja Brachmańskiego z SLD zastaliśmy wczoraj w banku. Kazał oddzwonić za chwilę, bo akurat wypłacał pieniądze. Wszak spoty telewizyjne i radiowe, ogłoszenia w prasie kosztują.
Brachmański w swej kampanii zasypuje wyborców wyliczanką swoich osiągnięć, głównie z okresu ministrowania w MSWiA: ile samochodów i budynków udało mu się zdobyć dla lubuskiej straży pożarnej czy policji. - Chcę pokazać, że posłowanie to poważna sprawa, wymagająca konkretów, że to nie jest robota dla piekarzy czy zabawa dla studentów - uzasadnia były wiceminister.
Wstydzą się logo?
Brachmański jednoznacznie podkreśla w kampanii, że ,,zawsze był w SLD, bo przyjaciół nie porzuca się z powodu sondaży’’. W przeciwieństwie do swojej partyjnej koleżanki
- senator Jolanty Danielak, która nie umieściła na plakatach logo ani nawet nazwy swojej partii, a jedynie herb senatu RP. - To absolutny przypadek - odpowiada Danielak. - Zwróciłam na to uwagę dopiero po wydrukowaniu plakatów. Ale w kampanii odwołuję się do programu SLD.
Logo Samoobrony nie używa na plakatach jej kandydat na posła Ireneusz Ganczar, którego zastaliśmy wczoraj w Zaborze, podczas rozklejania własnych plakatów. Czy wstydzi się swej partii? - Nie - zaprzecza. - Jest przecież na plakacie numer naszej listy wyborczej.
Pomaga generał
Niektórzy kandydaci postawili w kampanii na znane postacie i autorytety. Liderzy listy PO do sejmu - Fiedorowicz i Bożenna Bukiewicz korzystają w radiowych spotach z głosu Tuska, który nawołuje, by na nich głosować.
Z kolei Bogusław Wontor z SLD chce zagospodarować starszy lewicowy elektorat i w telewizyjnej reklamówce skorzystał ze znajomości z gen. Wojciechem Jaruzelskim. Generał wychwala w niej ,,sposób myślenia i działania posła Wontora’’. Obaj panowie znają się od lat, Jaruzelski był częstym gościem dorocznych zjazdów ZSMP, któremu szefuje Wontor.
Pogadać z sołtysem
Inni kandydaci SLD nie powołują się w kampanii na autorytety. - Dla mnie autorytetem są wyborcy - podkreśla senator Danielak. Z kolei lider listy, poseł Jan Kochanowski dodaje: - Pracuję na swój autorytet.
Fiedorowicz, jako jedyny lubuski kandydat skorzystał z telefonicznej kampanii. W naszym domu dzwoni telefon, z którego odzywa się - nagrany na taśmę - głos kandydata z propozycją oddania na niego głosu. - Sądzę, że mój głos jest już trochę rozpoznawalny, tak jak i wizerunek - uzasadnia Fiedorowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?