Radni wysłuchali sprawozdania marszałek Elżbiety Polak na temat bieżącej sytuacji na rzece. Marszałek powiedziała, że zarząd województwa zrobił wszystko co w jego mocy, ponieważ złożył wniosek o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, podpisał porozumienie w sprawie Odry z marszałkami pięciu innych województw oraz przeznaczył 100 tysiecy złotych na wsparcie wędkarzy. Nie szczędziła krytyki wobec polskiego rządu. – Nikt nas nie ostrzegł i za to są odpowiedzialne instytucje rządowe – mówiła.
Politycy PO chcą stworzyć wrażenie, że tylko marszałkowscy urzędnicy podejmowali i podejmują działania zmierzające do wyeliminowania skutków katastrofy ekologicznej. Z tego powodu marszałek Polak nie wzięła udziału w ani jednym posiedzeniu sztabu kryzysowego, który w tej sprawie powołał wojewoda Władysław Dajczak.
- Ile razy brała pani udział w spotkaniach sztabu, który w sprawie Odry powołał wojewoda – dopytywała Małgorzata Gośniowska-Kola z PiS, a temat powracał podczas sesji kilkakrotnie, gdyż nie po raz pierwszy marszałek województwa w obliczu poważnego problemu, odmawia współpracy ze służbami wojewody. Podobnie było w czasie pandemii oraz na początku kryzysu uchodźczego. – Trzeba współpracować i mówić jednym głosem – apelowała radna Beata Kulczycka.
Marszałek Elzbieta Polak odniosła się do swojej wpadki z oświadczeniem, że Odra skażona jest rtęcią, a jej poziom jest tak duży, że nie ma na to skali. – Nie żałuję żadnego słowa – powiedziała Polak. Jej zdaniem winny jest rząd „który nie potrafił zatrudnić tłumacza”. Odniósł się do tego były wiceminister i radny PiS Marek Surmacz. – Samorząd wywołał katastrofę, a wszystko zaczęło się od idiotycznego stwierdzenia o rtęci w Odrze. Tragedią tego województwa jest to, że pani stoi na czele zarządu województwa, bo pani wypowiedziała lojalność polskiemu rządowi –powiedział.
Do autoprezentacyjnych wypowiedzi marszałek Polak odniosła się również radna Wioleta Haręźlak. - Pani chce i żada, żebyśmy składali pani hołdy, bo pani wykonuje swoje zadania. Pani wykonuje swój mandat marszałka i za to pobiera pani wynagrodzenie – mówiła Haręźlak. W podobnym tonie brzmiało wystąpienie radnego Zbigniewa Kościka z PiS, który zwrócił uwagę na fakt, że w sprawie Odry Urząd Marszałkowski uprawia ewidentną propagandę i bojkotuje współpracę z instytucjami rządowymi. – Odra płynie przez pięć województw, ale tylko jeden marszałek odmawia współpracy z wojewodą – mówił.
Podczas, gdy temat katastrofy ekologicznej na Odrze powinien być jednym z tych, które są wyjęte z agendy politycznego sporu w Lubuskiem, zarząd województwa robi wszystko, aby było inaczej. Marszałek Polak nie złożyła na sesji deklaracji współdziałania z odpowiednimi służbami wojewody, ale nie zmarnowała też okazji do tego, aby uprawiać politykę. – Mieszkańcy Lubuskiego nie cierpią z mojego powodu, ale z powodu drożyzny, która demoluje ich domowe budżety. Ja nie muszę uczestniczyć w spotkaniach wojewody, bo w przeciwieństwie do PiS, decentralizuję kompetencje – mówiła.
Niestety to przedsmak tego, co mieszkańcy Lubuskiego będą obserwować coraz częściej, z każdym miesiącem przybliżającym nas do wyborów, najpierw parlamentarnych, a później samorządowych. Ważne dla regionu sprawy będą upolityczniane i wykorzystywane do bieżącej walki politycznej.
- Nie ma Odry waszej i naszej, ona jest wspólna, ale nie widać tu ze strony zarządu województwa współpracy – mówiła radna Aleksandra Mrozek. Radni koalicji PO-PSL-Bezpartyjni Samorządowcy byli oszczędni w wypowiedziach. – Rtęć była i jest w Odrze, a pani marszałek jest bohaterką – to radny Jerzy Wierchowicz.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?